Przyzwyczailiśmy się już do niemal magicznych możliwości oferowanych przez pakiety wirtualizacyjne – klonowanie, zamrażanie czy restartowanie całych zwirtualizowanych środowisk jest czymś, co robimy kilkoma kliknięciami w menedżerach Xena, VMware czy Hyper-V. Jednak nawet te funkcje bledną wobec funkcji, które oferują profesjonalne pakiety oprogramowania dla dużych centrów danych. Jednym z nich jest Composer Suite firmy FastScale, który właśnie doczekał się aktualizacji do wersji 2.1. Teraz ten kosztujący 30 tysięcy dolarów za licencję program będzie oprócz Linuksa obsługiwał systemy Microsoft Windows.
Co takiego specjalnego jest w Composer Suite, co usprawiedliwiałoby niezwykły koszt tego programu? Otóż potrafi on prześledzić, w jaki sposób przebiega interakcja wirtualizowanej aplikacji ze środowiskiem jej systemu operacyjnego, rozpoznając potrzebne jej rdzenne elementy, takie jak biblioteki i usługi, a następnie izolując ją w specjalnym, łatwym do przeniesienia pakiecie DAB. Dzięki temu, uruchomienie zwirtualizowanego IIS7 czy Exchange’a nie wymaga już całego Windowsa, ale jedynie maleńkiego jego fragmentu – jądra, kilku bibliotek i sterowników, które są faktycznie używane przez program.
Pozostają jednak problemy natury prawnej. Nikt nie wie, czy EULA systemów Windows w ogóle pozwala na tak daleko idące manipulacje systemem. Nie wiadomo wówczas tak naprawdę, ile instancji Windows działa, gdy zostają one zredukowane do środowisk uruchomieniowych dla konkretnych aplikacji. Co więcej nie wiadomo, czy w takich warunkach firmy programistyczne wciąż będą zobowiązane dostarczyć wsparcie dla swoich komercyjnych aplikacji – ostatecznie w wielu licencjach mowa jest o „systemie Windows” a nie „skrajnie obciętym środowisku uruchomieniowym składającym się z kernela i dwóch bibliotek na krzyż”.