Pogodzenie najnowszego oprogramowania ze stabilnością nie jest zadaniem łatwym, można powiedzieć, że wręcz niemożliwym. Niektóre systemy operacyjne chcą ze wszystkich sił zapewniać i jedno i drugie, niestety skutki takiej polityki są naprawdę różne. Lepiej jest posiadać starszą, a stabilniejszą wersję programu niż najnowszą i nie do końca przetestowaną. Nikt z nas nie lubi, jak program z niewiadomych powodów nagle nie nie chce z nami współpracować. OpenSUSE wydłużył swój cykl wydawniczy z 8 do 12 miesięcy i wygląda na to, że deweloperzy Minta również planują taki ruch.
Linux Mint obecnie bazuje na systemie Ubuntu i jego cykl wydawniczy jest zbliżony do macierzystego systemu. Zwykle po około miesiącu od wydania kolejnej wersji Ubuntu pojawia się najnowsza wersja Minta. Wypuszczane są również wydania długoterminowe (bazujące na Ubuntu LTS) i na nich deweloperzy chcą się skupić. Wydania bazujące na innych niż LTS wydaniach nie będą brane pod uwagę – jednym słowem nowa wersja Minta pojawiałaby się co dwa lata. Programiści oprócz samego systemu mają pod opieką również i inne elementy, jak np. środowiska graficzne MATE oraz Cinnamon, na które po prostu nie starcza czasu, gdyż cała moc przerobowa przekładana jest na tworzeniu kolejnych wersji systemu. Dłuższy cykl wydawniczy naturalnie wpłynie na lepsze dopasowanie poszczególnych komponentów, co powinno zaowocować dużo wyższą stabilnością systemu.
Według nas pomysł jest jak najbardziej trafny. Nie każdy ma czas wykonywać aktualizację systemu co pół roku i denerwować się, jak po zainstalowaniu wszystkich plików okaże się, że coś nie działa. Jeżeli chodzi o „świeżość” oprogramowania, to zawsze można pokusić się o wydawanie aktualizacji częściowych tak jak ma to miejsce w Ubuntu (12.04.02, 12.04.03 itd.)
Przy okazji deweloperzy zapowiedzieli kolejną wersję Minta oznaczonego numerem 17 i noszącego nazwę Qiana. Premiera planowana jest na koniec maja obecnego roku.