Dzisiaj z zainsteresowaniem przeczytałem groźno brzmiące tytuły: Piraci będą odcinani od sieci itp.
Jeden dostawca internetu już teraz wysyła nowe regulaminy do użytkowników, gdzie grozi że piratów będzie odcinać.
Po pierwsze, żeby inwigilować użytkowników trzeba złamać art. 17 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych p.1 który brzmi:
Nikt nie może być narażony na samowolną lub bezprawną ingerencję w jego życie prywatne, rodzinne, dom czy korespondencję ani też na bezprawne zamachy na jego cześć i dobre imię.
Polska ratyfikowała 2 wersję protokołu w 1991.
Złamałaby 12 artykuł Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, który brzmi:
Nie wolno ingerować samowolnie w czyjekolwiek życie prywatne, rodzinne, domowe, ani w jego korespondencję, ani też uwłaczać jego honorowi lub dobremu imieniu. Każdy człowiek ma prawo do ochrony prawnej przeciwko takiej ingerencji lub uwłaczaniu.
A także artykuł 41 Konstytucji Rzeczpospolitej Polski, który brzmi:
Każdemu zapewnia się nietykalność osobistą i wolność osobistą. Pozbawienie lub ograniczenie wolności może nastąpić tylko na zasadach i w trybie określonych w ustawie.
Paradoksem tutaj jest to, że żeby dowiedzieć się kto jest piratem, trzeba inwigilować go. Tak samo jak trzeba było przeglądać pocztę i podsłuchiwać telefony, żeby znaleźć rewolucjonistów albo wrogów ustroju.
Zastanawia też fakt narzucania kary bez pełnomocnego wyroku sądu. Dostawca internetu chce wymierzać sprawiedliwość, ale nie jest organem praworządnym.
Zapewne osoba pokrzywdzona przez dostawcę, który jej zablokuje dostęp będzie mógł pozwać go, za niewykonanie usługi? A może oprócz tego można od razu składać wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich?
A może nie? Na pewno lepiej trzymać się z daleka od takiego dostawcy.
Przypominam, że zmiana regulaminu jest momentem, kiedy można zerwać umowę bez konsekwencji finansowych.