Google roztacza przed producentami sprzętu z Androidem możliwość niemal dowolnego konfigurowania urządzeń z tym systemem. Niestety to, co podoba się klientom prywatnym, nie jest dobre dla firm.
O problemach z fragmentacją systemu Google’a mówi się od dawna. Choć możliwość dowolnego dobierania rozmiarów, kształtów czy podzespołów urządzeń z Androidem jest tym, czego nie oferuje żaden inny mobilny system operacyjny, jest to jednocześnie zmorą tych firm, które chciałyby wdrożyć do swojej infrastruktury urządzenia mobilne pracowników.
Fragmentacja uderza we wszystkie sprzęty: zarówno te najnowsze, jak i najstarsze, drogie zestawy z wyższej półki jak i tanie, budżetowe słuchawki. Brak jednego, spójnego środowiska sprawia, że projektowanie aplikacji oraz łatanie luk w oprogramowaniu jest niezwykle uciążliwe. Opracowując jakieś rozwiązania należy brać pod uwagę kilka różnych dystrybucji, a nawet jeśli zaprojektujemy aplikację z poszanowaniem wszelkich standardów bezpieczeństwa, dane przesyłane przez użytkowników wciąż mogą być narażone na niebezpieczeństwo z powodu luk, których Google nie chce już łatać w starszych odsłonach systemu sprzed KikKata 4.4. Tych, które wciąż stanowią większość rynku androidowego.
To z tego powodu duże firmy stronią od wdrażania do swoich struktur informatycznych urządzeń z Androidem. Jak wykazały badania przeprowadzone przez iTWire, korporacje znacznie chętniej korzystają z telefonów z iOS 8 lub nowszym oraz Windows Phone 8. Zaufanie korporacji do Androida jest zbyt małe, by mogły powierzyć one firmowe dane temu systemowi.
Google sam doprowadził do takiej sytuacji. Firma zapowiedziała, że nie zamierza łatać luk bezpieczeństwa w Androidach poniżej wersji 4.4, zostawiając wolną rękę producentom sprzętu, którzy – jeśli oczywiście zechcą – mogą własnym sumptem naprawić odkryte błędy. Biorąc pod uwagę to, jak „sprawnie” idzie im wdrażanie aktualizacji do nowych Androidów dla kilkunastomiesięcznych telefonów, wątpliwym wydaje się, by nagle zechcieli łatać błędy w dziesiątkach modeli urządzeń, o których istnieniu zdążyli już zapomnieć.
Gdyby Android w wersji Jelly Bean oraz wcześniejszych stanowił margines rynku, problem w zasadzie by nie istniał. Niestety KitKat i późniejsze dystrybucje docierają do niespełna 45% użytkowników Androida. Google chce co prawda dokładniej sprawdzać aplikacje, które trafiają do sklepu Play, ale ten ruch nie rozwiąże problemu. Dopóki nie uda się zmarginalizować zjawiska fragmentacji systemu, dopóty firmy będą chętniej korzystały z rozwiązań konkurencji.