Prezydentowi Francji udało się przeforsować kontrowersyjne prawo umożliwiające śledzenie działań oraz karanie osób podejrzanych o nielegalne rozpowszechnianie treści chronionych prawem autorskim. Oprócz samej idei bulwersujący jest sposób uchwalenia ustawy.
Ustawa została przegłosowana przez zaledwie 16 posłów obecnych na sali(spośród 577), ponieważ głosowanie miało odbyć się w przyszłym tygodniu. Przewiduje ona powołanie specjalnego urzędu, który będzie sprawdzał, czy internauci nie naruszają prawa autorskiego. W przypadku stwierdzenia naruszenia, adres IP zostanie przesłany na specjalną czarną listę. Do internauty zostanie też wysłanie ostrzeżenie. Dalsze łamanie prawa może oznaczać czasowe odcięcie danej osoby od dostępu do internetu. Okres banicji może trwać od dwóch miesięcy do roku. Dostawcy internetu zostaną zobligowani do sprawdzania czy dana osoba nie figuruje na czarnej liście. Niepokój budzi również fakt, że odwołanie się internauty od decyzji nie powoduje przywrócenia dostępu do sieci. Zostaje więc pogwałcona zasada domniemania niewinności.
Trwają dyskusje czy idea blokowania dostępu do sieci jest zgodna z konstytucją oraz proporcjonalna do zawinionych czynów. Francja jest pierwszym w Europie krajem, który wprowadza tak surowe prawo wymierzone w piratów.
Więcej informacji tutaj i tu.