Cała afera związana z inwigilacją przez NSA zostawiła swoje piętno na użytkownikach, którzy w pewien sposób przejrzeli na oczy jak i na politykach nie tylko korporacji, ale i rządów. W obecnym świecie każdy każdego obserwuje i wszelka prywatność jest bezlitośnie deptana wielkimi butami ogromnej machiny inwigilującej. Google zdawało się być firmą, która jednocześnie jest wielkim obrońcą pokrzywdzonych, ale sama ma sporo problemów z prywatnością. Obecny ruch giganta internetowego zdaje się zataczać kolejne, sprzeczne wewnętrznie koło.
Google musiało być nieźle wkurzone, kiedy wyszło na jaw, że NSA podsłuchiwała ruch, który wykonywany był pomiędzy serwerowniami korporacji (jak oczywiście wcześniej o tym nie wiedzieli). Mogli to robić z jednego prostego powodu – ruch do użytkowników jest szyfrowany, zaś pomiędzy serwerowniami rozlokowanymi po całym świecie już nie. Z tego też tytułu Google chce jeszcze bardziej wzmocnić pozycję szyfrowania wszystkiego, aby niemożliwa stała się inwigilacja jak i cenzura. Jak wypowiada się sam przewodniczący Google, Eric Schmidt:
„Możemy zakończyć rządową cenzurę w ciągu dziesięciolecia. Sposobem na rządową inwigilację jest szyfrowanie wszystkiego”
Niestety, dziennikarze Daily Mail dowiedzieli się czegoś całkiem odmiennego. Google planuje położyć większy nacisk na cenzurę w internecie, która skutecznie walczyłaby z dziecięcą pornografią. Podobno korporacja oddelegowała sztab ludzi, którzy zgłaszane zdjęcia mieliby oceniać pod kątek „nielegalności”. Kiedy uzna się, że treść przedstawiana na zdjęciu nie powinna się nigdzie ukazywać, plik z fotografią otrzymuje specjalny klucz, na podstawie którego będzie w przyszłości rozpoznawalny jak i blokowany. Załóżmy, że mamy zdjęcie panny w negliżu, podpiszemy je kluczem, to nasz sąsiad po wpisaniu frazy „dziewczyny skąpo ubrane” nie zobaczymy podpisanego przez nas zdjęcia, ponieważ wyszukiwarka automatycznie będzie je blokować.
Cała ta sytuacja miała mieć miejsce w miniony piątek podczas zebrania komisji amerykańskiego Kongresu. Google niewątpliwie chce być panem od wszystkiego, lecz najzwyczajniej w świecie mu to nie wychodzi. W tym przykładzie mamy klarowny przejaw hipokryzji, który mówi mniej więcej „zapewniamy Wam, bezpieczeństwo, ale jednocześnie mamy na Ciebie oko”. Patrząc w dłuższej perspektywie nie zanosi się na nic dobrego.
Źródło: Daily Mail / Bloomberg