Gdy na początku marca Eric Schmidt zapowiedział na konferencji prasowej w Orlando nową usługę o nazwie Google Health – serwis który gromadziłby i umożliwiał przeszukiwanie informacji medycznych o swoich użytkownikach, wśród obrońców prywatności, bioetyków i przedstawicieli świata medycyny zawrzało. Google było oskarżane o próbę zawłaszczenia biomedycznych danych o każdym człowieku – łącznie z jego zsekwencjonowanym w przyszłości DNA, by uzyskać monopol jako dostawca najcenniejszych informacji dla przemysłu farmaceutycznego czy ubezpieczalni.
Wczoraj, po miesiącach prywatnych testów, Google uruchomiło publiczną wersję beta swojej medycznej usługi. Wkrótce zatem sami przekonamy się, na ile zarzuty wobec giganta z Mountain View były słuszne. Póki co, pod adresem google.com/health możemy zapisać się do bazy danych, zintegrowanej z pozostałymi usługami Google’a. Można tam wypełnić swój profil, opisać schorzenia, przebyte badania, szczepienia, znane interakcje leków, znaleźć lekarza o potrzebnej specjalności (także w naszym kraju). W efekcie uzyskujemy dostępny z każdego miejsca osobisty profil medyczny. Dane te mają być bowiem dostępne także przez otwarte API dla innych platform medycznych, co ma się przyczynić do jej większej popularności i powstania nowych, biznesowych elementów serwisu.