Google przegrał z sprawę o prawo do korzystania z nazwy. Rozpatrujący ją sąd arbitrażowy uznał, że żądania amerykańskiej firmy są bezzasadne. Internetowy gigant został pokonany przez małą firmę, o której niewiele osób do tej pory słyszało. Sędziowie stwierdzili bowiem, że nazwa Groovle kojarzy się bardziej ze słowem „Groove”, niż Google.
Początek sporu sięga roku 2007, kiedy to ruszyła w internecie usługa Groovle, pozwalające personalizować wygląd wyników wyszukiwania Google. W szczególności użytkownik mógł ustawić wybraną przez siebie tapetę, pobraną z lokalnego komputera lub wybraną z kolekcji dostępnej na stronach Groovle. Można było także zapisywać wyniki wyszukiwań.
Usługa Groovle była całkowicie darmowa. Pomysł ten jednak nie spodobał się Google, który jeszcze w tym samym roku wystosował żądanie zamknięcia serwisu. Ponieważ Groovle nie zastosował się do tego żądania, Google skierował sprawę do sądu arbitrażowego i mediatora w biznesie – National Arbitration Forum. Po dwóch latach rozpoznawania sprawy, podczas których sąd arbitrażowy zastanawiał się czy nazwa Groovle nie jest czasem parodią słowa Google, zostało wydane orzeczenie, iż nie doszło do naruszenia praw autorskich. Tym samym Groovle może nadal działać (w szczególności za pośrednictwem domeny o nazwie „Groovle”).
Warto zaznaczyć, że Google przegrał też już w innej, podobnej sprawie. W 2005 r. oskarżył on firmę Froogles.com o wykorzystywanie zbliżonej brzmieniowo nazwy do własnych celów. Jednak zdaniem sądu, niewielki sklep internetowy działający od 2002 r. nie naruszył praw autorskich Google.
Czy decyzja sądu arbitrażowego oznacza zielone światło dla innych usług działających w oparciu o usługi Google?