W tym tygodniu Michaelowi Lotzowi udało się po raz pierwszy pobrać kod i skompilować system operacyjny Haiku (wolnego klona BeOS-a) pod nim samym. Wprawdzie wymagało to zastosowania odrobiny magii, ale ten sukces oznacza, że już wkrótce Haiku wybije się na samodzielność.
Do tej pory kompilacja Haiku odbywa się pod innym systemem, na przykład pod Linuksem. Przeniesienie kompilacji na własną platformę z jednej strony ułatwi pracę i pozwoli skupić się na lokalnych problemach środowiska, a z drugiej będzie stanowić poważny krok w drodze do uznania Haiku za dojrzały system operacyjny. A na to ostrzą sobie zęby na przykład posiadacze słabszego sprzętu typu Eee PC, który ostatnio staje się coraz popularniejszy dzięki Linuksowi. Pod Haiku może on jeszcze zyskać na wydajności i przyjazności, ponieważ ten system od początku był rozwijany z myślą o zastosowaniach biurkowych. Warto tylko pamiętać, że na razie stan Haiku określany jest jako pre-alfa, więc jeszcze trochę to potrwa.
Projekt dojrzewa nie tylko technicznie, ale także organizacyjnie. Haiku Inc. właśnie jest w okresie przejściowym po odejściu swojego założyciela, Michaela Phippsa. Tymczasowa rada dokonuje wszelkiego rodzaju inwentaryzacji, ponieważ — jak w każdym projekcie prowadzonym praktycznie przez jedną osobę — nikt dokładnie się nie orientował w całokształcie spraw. Po sformalizowaniu się i dokonaniu porządków rada przekaże zarząd w ręce już normalnie wybranego ciała.
Na deser proponuję jeszcze świeży wywiad z deweloperami Haiku: Jorge Mare i Bruno G. Albuquerque, którzy gościli na tegorocznej konferencji SCALE.