To, że wielkie firmy bardzo często otrzymują prośby oraz nakazy sądowe w celu udostępnienia prywatnych danych użytkowników organom ścigania nie jest niczym nowym. Korporacje w dużej mierze wymagają za wykonanie takiej usługi odpowiedniej opłaty i wcale nie jest to karygodne zachowanie. Dane same się nie udostępnią, musi to wykonać człowiek, któremu potem należy zapłacić. Zastanawialiście się kiedyś ile kosztuje taki dostęp do danych jednego użytkownika? Dzięki Syryjskiej Armii Elektronicznej nasza wiedza o firma Microsoft znów uległa poszerzeniu.
Wyżej wymieniona organizacja włamała się do wewnętrznej sieci korporacji i udało się uzyskać dostęp do wielu skrzynek e-mail należących do pracowników. Wśród danych znaleziono faktury, które były wystawiane dla FBI w zamian za chęć posiadania prywatnych danych użytkowników. W niektórych przypadkach koszt usługi wynosił nawet 200 dolarów za jednego użytkownika.
Firma Microsoft jeszcze nie wyraziła swojego stanowiska w sprawie wycieku, FBI wszystkich zainteresowanych odsyła do korporacji z Redmond, ponieważ to z ich serwerów wyciekły wspomniane dokumenty. Razi nas jedynie marny poziom zabezpieczeń tego typu konwersacji. Tak wielkie firmy powinny wprowadzić dużo bezpieczniejszą metodę do wymiany tego typu informacji.