Mimo wcześniejszych zapewnień chińskiego rządu o braku cenzury na czas Igrzysk Olimpijskich niektóre strony zostały zablokowane. Chińczycy tłumaczą się pokrętnie: Nigdy nie twierdziliśmy, że dostęp do internetu będzie nieograniczony. Mówiliśmy, że w czasie igrzysk będzie wystarczający.
Na konferencji prasowej rumuński dziennikarz Mihai Mironica pokazał, że nie można otworzyć chińskiej wersji strony BBC. Nieoczekiwanie Chińczycy przyznali: Tak, część internetu jest dla was niedostępna.
Inne zablokowane strony to Amnesty International, Human Rights Watch, Radio Free Asia i wiele innych.
O wolnym dostępie do informacji zapewniali sami Chińczycy, co było jednym z warunków przyznania im w 2001 roku prawa do organizacji Igrzysk Olimpijskich. Wczoraj jednak rzecznik organizatorów Sun Weide oświadczył: Nigdy nie twierdziliśmy, że dostęp do internetu będzie nieograniczony. Mówiliśmy, że w czasie igrzysk będzie wystarczający.
Aktualizacja 2008/08/01 20:30: Jak donoszą DP.pl, Chiny jednak otwierają Internet dla dziennikarzy:
Po fali krytyki z całego świata, w obawie przed międzynarodowym skandalem o znacznie większej niż obecnie skali, Chiny jednak ugięły się i odblokowały dostęp do większości witryn dla dziennikarzy. Kompromis został wypracowany wspólnie z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim, który już jakiś czas temu obiecywał, że zrobi wszystko co w jego mocy, by zapewnić nieskrępowany dostęp do Internetu. Niemniej niektóre witryny, głównie o wrażliwej tematyce społecznej, nadal pozostają zablokowane.