YouTube może być jedną z najpopularniejszych witryn w sieci, ale nie znaczy to, że ze swoją liczną widownią potrafi na siebie zarobić. Serwis wciąż jest na utrzymaniu Google’a.
Jak poinformowali dziennikarze The Wall Street Journal, powołując się na osoby zaznajomione z tematem, największy portal filmowy w sieci ledwo jest się w stanie utrzymać. Okazuje się, że portal generuje zaledwie 6% przychodu z reklam Google, co może zaskakiwać, jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę widzów, którzy codziennie korzystają z portalu.
Jest to niewątpliwie ogromny problem, z którym firma nie może sobie od dłuższego czasu poradzić. Wynika on z tego, że większość filmów, które na co dzień oglądamy, jest wyświetlane nie bezpośrednio w serwisie, a za pośrednictwem innych stron, m.in. Facebooka czy Twittera.
Mimo iż YouTube pełni dominującą rolę wśród portali z materiałami wideo, większość widzów można nazwać okazjonalnymi. Ci, którzy przeglądają zasoby YouTube bezpośrednio na stronie portalu, stanowią zaledwie 9% wszystkich widzów. Co więcej, 85% spośród nich to nastolatkowie. Choć wydawać by się mogło, że żyjąc w kulturze obrazkowej będą oni idealnym targetem reklamowym, rzeczywistość jest o wiele bardziej ponura. Badania wskazują, że do tej grupy docelowej o wiele lepiej trafiają reklamy w telewizji, dlatego potencjał marketingowy subskrybentów YouTube’a jest bardzo niewielki.
Google chciałby zmienić ten stan rzeczy. Firma płacić najlepiej rokującym twórcom nagrody, które mają zmotywować ich do lepszej pracy, inwestuje także setki milionów dolarów w produkcje własnych formatów.
Próbą walki z serwisami streamingującymi muzykę ma być wprowadzona niedawno funkcja autoplay, która automatycznie dobiera podobne filmy, kolejkuje je i odtwarza jeden po drugim, zamieniając YouTube’a w coś na miarę internetowej telewizji muzycznej. Na razie nie przynosi to jednak widocznych efektów.
Z drugiej strony konkurencja nie próżnuje, Facebook chce jak najszerzej promować własną platformę wideo, by w przyszłości stanowiła ona realną alternatywę dla YouTube’a. Do wdrożenia podobnych rozwiązań szykuje się również Twitter, o masie aspirujących start-upów nie wspominając.
YouTube nie zniknie z sieci, jest on zbyt ważnym narzędziem dla Google’a. Jednak firma musi poważnie zastanowić się, jak dalej rozwijać serwis, by nie tylko przyciągał do siebie odbiorców, ale także generował o wiele większe zyski.