Do kogo należą dane, które publikujesz w sieciach społecznościowych? Do Ciebie? Błąd. Należą do właściciela serwisu. O ile oczywiście nie był on na tyle uprzejmy, żeby postanowić inaczej. MySpace, jeszcze niedawno światowy lider wśród social networks postanowił skorzystać z tego punktu regulaminu i sprzedaje dane użytkowników, również w celach reklamowych.
Właściciele MySpace wystawili na sprzedaż dane dotyczące: playlist, aktualizacji statusów, fotografie, recenzje, notki blogowe, nazwy użytkowników i kody pocztowe. Wspaniałomyślnie powstrzymano się przed sprzedażą przyjaciół.
Nabywcą może być każdy. Dane są tanie. Surowy dump danych, który uzyskać można samemu korzystając z MySpace API kosztuje tylko 10 dolarów. Dane dotyczące konkretnych lokalizacji są droższe – kosztują do 300 dolarów za pakiet. W sumie w sprzedaży są 22 pakiety danych – do wyboru do koloru.
Kto może być zainteresowany takimi statystykami wykorzystania MySpace? Na pewno mogą to być firmy analityczne wszelkiej maści. W serwisie publikowanych jest miliard aktualizacji statusów miesięcznie. To potężny zbiór danych, który w połączeniu z geolokalizacją może pomóc w identyfikacji lokalnych potrzeb społeczności, nastrojów, ważnych wydarzeń czy nawet skali piractwa.
Jeśli eksperyment MySpace okaże się udany, wkrótce możemy się zapewne spodziewać podobnych usług od innych potentatów społecznościowych jak Facebook, Twitter, LastFM czy LinkedIn.