Tym, co hamuje postęp miniaturyzacji urządzeń, są baterie, które wciąż nie są dostosowane do wymagań szybko rozwijającego się rynku sprzętów przenośnych. Dzięki nanotechnologii ma się to zmienić.
National Geographic poruszył jeden z problemów najbardziej opóźniających rozwój współczesnych technologii, czyli słabą wydajność tradycyjnych akumulatorów, powszechnie stosowanych zarówno w komputerach, smartfonach jak i elektrycznych samochodach. Współczesna cywilizacja wymaga od nas dużej mobilności, a urządzenia, które trzeba ładować kilka razy dziennie nie współgrają z takim trybem życia.
Rozwiązania problemu powinniśmy szukać w nanotechnologii. Jak zauważa National Geographic, dzięki niej moglibyśmy produkować baterie 80 tysięcy razy cieńsze niż grubość ludzkiego włosa. Zmieniłyby one oblicze całego rynku elektronicznego.
Naukowcy pokładają ogromne nadzieje w „nanoporach” mikroskopijnych strukturach mniejszych niż ziarenko soli, które można wykorzystać do stworzenia nanobaterii. Na powierzchni nie większej od znaczka pocztowego można by zmieścić miliardy nanoporów tworzących struktury przypominające plastry miodu. Taka bateria byłaby w stanie zasilić nawet najbardziej wymagające urządzenia.
Nanotechnologią interesują się naukowcy odpowiedzialni za tworzenie ogniw jeszcze z jednego, niezwykle istotnego powodu. Bateria wyprodukowana w tej technologii ładowałaby się zaledwie w 12 minut i wytrzymałaby tysiące cykli ładowania, zanim jej wydajność zaczęłaby spadać. Dodatkowo ogniwa takie byłyby trzykrotnie wydajniejsze niż obecnie stosowane konstrukcje.
Na razie nie mamy narzędzi, by produkować tego typu baterie na szeroką skalę, ale według szacunków naukowców odpowiedzialnych za rozwój tej technologii, może to się zmienić w ciągu najbliższych 5-10 lat. Nanobaterie w połączeniu z elastycznymi wyświetlaczami na dobre zmienią cały rynek technologiczny.