Do napisania tego artykułu skłonił mnie dzisiejszy nius o najnowszym netbooku HP. Firma zapowiedziała wprowadzenie do sprzedaży modelu Mini 110, który spory polski serwis technologiczny okrzyknął już najlepszym na świecie. Nie będę podawał nazwy tego portalu, ale wystarczy wrzucić oznaczenie netbooka do Google i sami tam traficie.
Może poniosło jakiegoś redaktora, ale upór, z jakim Intel od początku 2008 roku promuje na siłę i tworzy niszę mini laptopów, jest tak ogromny, jak ogromne są przewidywalne zyski ze zrobienia klientom wody z mózgu. Na początku wpychał do nich stare Celerony, później marketingowcy stworzyli procesor Atom, który jest po prostu śmiesznym układem w stosunku do obecnych średniaków desktopowych. Inni producenci dorzucili pozostałe przestarzałe komponenty, maleńkie 7 calowe matryce i słabe baterie o niewielkich pojemnościach. Intel po prostu chciał stworzyć sobie nowy subrynek dla zwiększenia sprzedaży procesorów i chipsetów płyt głównych.
Jedynym producentem, który stara się rozwijać koncepcje netbooków, jest Asus. Reszta, czyli HP, Samsung, MSI, Acer, powielają wszechobowiązujący schemat: matryca 10.1″, Atom N270, 1 GB RAM, 160 GB dysk twardy, Bluetooth, WiFi. Nie inwestując żadnych środków w rozwój, a zarazem wypuszczając kolejne mdłe modele różniące się cyferkami w oznaczeniu. Ten dzisiejszy HP Mini 110 to najlepszy przykład. Zmieniona obudowa, kilka kolorów, nowy symbol i do sklepów trafia jako nowość. Asus przynajmniej poszukuje odpowiedniej klawiatury do tak małego urządzenia, odpowiedniej wydajności czy też pojemnej baterii. Ja osobiście korzystam z Asus Eee PC 1000HE (1000HV wersja z Radeonem HD 3450). Nie jest to demon wydajności, bo potrafi przycinać się na youtubie 🙁 Ale do prowadzenia portalu służy mi idealnie. Energooszczędny, w normalnej pracy wytrzymuje do 7 godzin (chociaż producent podaje na nim 9,5 godziny), świetna klawiatura wyglądająca na pierwszy rzut oka nie zachęcająco, ale sprawdza się w szybkim pisaniu. Nie odczuwam różnicy w stosunku do standardowego notebooka 15,4. Niestety posiada tylko 1 GB pamięci RAM, co nie pozwala na płynną pracę w Windowsie XP. Chciałem dołożyć drugą kość 1 GB, otworzyłem klapkę na spodzie i jak bardzo mogłem się zdziwić widząc tylko jeden slot na kostkę pamięci. W Samsungu NC10 jest jeszcze gorzej, bo żeby wymienić kość pamięci trzeba dostać się pod klawiaturę. Ale wracając do tematu. Netbooki mają bardzo ograniczoną funkcjonalność. Mogą służyć jako maszyny do pisania, tzw. końcówki internetowe (www, email) czy przenośne odtwarzacze filmów. I tyle; nie można oczekiwać cudów. Jak włożycie do niego grafikę, powiedzmy GF 9400M, która jest zintegrowana w układzie Ion, to nie dziwcie się, że w grach wytrzymuje poniżej 3 godzin. Jak chcecie dłużej, to polecam akumulator żelowy na plecy 🙂 .
Nawiąże jeszcze do wczorajszego niusa o 14-calowym laptopie Dell Studio 14z. Po co to komu? Wydajność na poziomie netbooka, praca na baterii może 3-4 godziny, brak napędu optycznego, jak w netbooku, 14 calowa matryca, czyli wielkość z jakiej zrezygnowano kilka lat temu ze względu na małą przydatność. Jak ktoś potrzebuje bardzo mobilnego laptopa, kupuje dobrego netbooka, jak pełnowymiarowego, to bierze co najmniej 15,4 cala. Taka 14-stka ani nie jest jak dla mnie wystarczająco mobilna, ani nie daje komfortu pracy i wydajności jakie otrzymujemy w laptopach 15,4 czy 17-calowych, dobrze wyposażonych z odpowiednimi bateriami i najczęściej tańszymi od tych 13,3 – 14 calowych wynalazków, za które marketingowcy producentów liczą nam najdrożej bez żadnych realnych przesłanek. Podsumowując, jeżeli potrzebujecie netbooka, szukajcie takiego, który jest najbliższy ideałowi. Jest lekki (ok. 1-1,3kg), komfortowy w użytkowaniu (10-12 cali), posiada wygodną, odpowiednią do wielkości waszych palców klawiaturę i posiadający baterię o dużej pojemności (co najmniej 6-7 godzin ciągłej pracy w teście). Warto jeszcze sprawdzić Touchpada, ponieważ niektóre są tak małe, że korzystanie z nich jest po prostu uciążliwe i trzeba się wspomagać myszką. A jak chcesz kupić wydajny laptop, który większość czasu spędzi na twoim biurku, to znajdź porządnego laptopa 15,4 cala lub większy i nie zawracaj sobie głowy modą na netbooki, bo nigdy nie spełnią one twoich oczekiwań. A na koniec, nie dajcie sobie wmówić, że napędy optyczne się nie przydają, bo jak na razie sprzedaż oprogramowania na pamięciach flash praktycznie nie istnieje, a dystrybucja za pomocą online jest w powijakach. I jak będziesz w podbramkowej sytuacji, a nie będziesz miał chociaż napędu DVD na USB, to nic nie uda Ci się zrobić. Zanim pamięci flash zdominują rynek nośników, świat zapakuje na płyty DVD miliardy terabajtów danych.