Kiedy zespół pracujący nad nowym Ubuntu 10.04 LTS zmienił położenie przycisków do operacji na okienkach na lewą stronę, użytkownicy byli zaskoczeni i wywołało to sporo dyskusji. Ostatecznie już tam pozostały i, jak się okazuje, jest to dopiero zapowiedź kolejnych zmian.
Aktualizacja: w sieci można obejrzeć nagranie z prezentacji Shuttlewortha na UDS.
Mark Shuttleworth stopniowo dawkował informacje na swoim blogu.
Kilka dni temu wspomniał o idei “indykatorów okienka”, rozwijanej w ramach projektu o dobitnej nazwie Ayatana (“sfera świadomości”).
W skrócie mówiąc ma to być porzucenie koncepcji paska stanu na rzecz małych ikonek sygnalizujących stan aplikacji. Nie będzie to prosta transpozycja, ponieważ trzeba będzie wypracować zestaw podstawowych wskaźników, stosowanych w wielu aplikacjach (podobnie jak np. ikonka zapisywania pliku), wytypować i opracować wskaźniki specyficzne dla danej aplikacji, a na koniec jeszcze przekonać do swojej wizji poszczególne społeczności tworzące aplikacje, żeby je dostosowały do tego systemu lub samodzielnie aplikować odpowiednie łatki.
No i najważniejsze – wskaźniki mają zająć dotychczasowe miejsce przycisków po prawej stronie belki tytułowej. Gdyby ta informacja dotarła do użytkowników przed premierą Lucid Lynksa zapewne protesty byłyby mniejsze.
To jeszcze nie wszystko: Shuttleworth chciałby, żeby zmaksymalizowane okienko “wtapiało się” ze swoją belką tytułową w pasek systemowy. Dopiero wtedy widać spójną koncepcję interfejsu: wszystkie wskaźniki koło siebie po prawej i jak najmniejsza strata miejsca w pionie, ponieważ współczesne ekrany są bardzo szerokie, ale za to niezbyt wysokie. To oczywiście najbardziej sprawdza się w przypadku netbooków, które siłą rzeczy mają bardzo małe ekrany.
Na rozpoczętym dziś Ubuntu Developer Summit w Brukseli została ujawniona cegiełka zwieńczająca tę konstrukcję: Ubuntu Light, czyli bardzo lekka odmiana UNE (Ubuntu Netbook Edition). Jest ona przygotowana na rynek urządzeń typu “dual boot”, gdzie obok podstawowego systemu operacyjnego zainstalowane jest minimalne środowisko służące przede wszystkim do szybkiego wejścia do sieci – ot, żeby obejrzeć bieżący repertuar kin albo szybko sprawdzić, czy nie nadeszła akurat pilna wiadomość.
Czas startu jest tu wielkością kluczową, samo środowisko za to nie musi być rozbudowane. Ekipa Unity (bo tak się nazywa zbiór kodu, na którym bazuje Light) zauważyła przy tym, że tak naprawdę nie chodzi właściwie o czas startu systemu operacyjnego, ale o całkowity czas do momentu włączenia przeglądarki z dostępem do sieci. Projekt chwali się, że na którymś egzemplarzu Dell Mini 10v z dyskiem SSD udało się zejść z tym do zaledwie 7s.
Tu pojawił się kolejny element układanki interfejsu: szeroki panel aplikacji po lewej stronie ekranu, prawdopodobnie ze wskaźnikami stanu aplikacji. Na oko Light wygląda więc jak skrzyżowanie OS X z dodatkiem MS Windows 7.
W przyszłości Light ma mieć wersje także na zwykłe biurko. Już dziś za to jest dostępne dla producentów OEM wraz z zestawem narzędzi ułatwiających jego integrację z MS Windows i wręcz konkretnym sprzętem, dlatego nie będzie obrazu dystrybucji do pobrania.
Ponieważ Ubuntu Light nie jest typowym kawałkiem kodu dostarczanym przez producenta w stanie zamkniętym, zaszytym w osobnej kości i bez możliwości instalowania innych aplikacji, który służy wyłącznie do krótkiej pracy w sieci, jak to robiono do tej pory, ale najwyraźniej próbą wprowadzenia pewnej wizji interfejsu użytkownika, nie mogło w nim zabraknąć także czegoś do obsługi plików. Ten fragment systemu będzie nosić nazwę Unity Dash.
Shuttleworth uważa, że Unity i wyczekiwany przez wielu Gnome Shell to komplementarne rozwiązania, bazujące zresztą na współczesnych mechanizmach GNOME (Unity używa biblioteki Clutter, menedżera okien Mutter oraz Zeitgeist do zarządzania plikami). Założenia Unity podobno powstały zresztą wcześniej niż Gnome Shell, więc nie jest to konkurencja na siłę. Także współczesne aplikacje KDE powinny dobrze wpisywać się w koncepcję tego interfejsu.
Mówiąc dziś na UDS “Let’s go after the WHOLE desktop market” (“Weźmy na cel CAŁY rynek biurkowy”) Shuttleworth jasno podsumował cel tych wszystkich działań. Podobnie jak kiedyś UNIX, a po nim MS Windows, które najpierw zdobyły serca użytkowników, a dopiero potem rozprzestrzeniły się także na serwery i w wielu innych miejscach, Ubuntu również atakuje rynek od tej strony.
Sukces Light pozwoliłby na wstawienie stopy w drzwi z myślą, że kto raz w nim zasmakuje, ten zapewne coraz częściej będzie uruchamiał to lekkie, rozszerzalne środowisko zamiast rozbudowanego, ale cięższego MS Windows. To poszerzy liczbę użytkowników biurkowych Ubuntu Linux, a na serwerach już czeka na nich odpowiednia wersja systemu, w dodatku mocno integrująca się z coraz modniejszymi chmurami poprzez mechanizm EC2.
Można więc zaryzykować stwierdzenie, że Canonical zamierza wziąć na cel cały rynek biurkowy tylko na przystawkę – potem zamierza zabrać się za wszystko pozostałe.