W nasze ręce wpadł mały pendrive USB, który ma umożliwić zdalne monitorowanie komputera w firmie czy założenie systemu kontroli rodzicielskiej na komputerze dziecka. Jak sprawdza się w praktyce?
Serwis SpyShop udostępnił program do szpiegowania komputera SpyLogger Mail Plus, który ma być rozwiązaniem uniwersalnym dla tych wszystkich, którzy poszukują prostego sposobu na kontrolę poczynań pracowników czy dziecka. Abstrahując od moralności takiej kontroli, postanowiliśmy sprawdzić, jak sprzęt sprawdza się w działaniu i czy rzeczywiście jest taki prosty w obsłudze oraz funkcjonalny, jak chciałby tego producent.
SpyLogger ma umożliwić szybkie zainstalowanie programu monitorującego na komputerze z Windowsem w wersji od XP do 8.1, jednocześnie pozostając niewidocznym dla oprogramowania antywirusowego. Jak się okazało, nie wszystkie z tych założeń udało się spełnić.
Program sprawdzaliśmy na komputerach z Windowsem XP, Vistą, 7 oraz 8.1. O dziwo najwięcej problemów sprawiał nie najnowszy OS od Microsoftu, a starusieńka Vista, na której za pierwszym razem oprogramowanie nie zainstalowało się poprawnie i trzeba było kilkukrotnie reinstalować SpyLoggera, wyłączać antywirusa i resetować komputer, by wszystko zaczęło działać jak trzeba.
W jednej kwestii producent nie zawiódł: oprogramowanie instaluje się szybko i intuicyjnie (o ile nie wystąpią problemy wspomniane powyżej), wystarczy tylko włożyć pendrive’a do komputera, uruchomić plik wykonywalny i nacisnąć jeden przycisk, by rozpocząć monitoring. Do dyspozycji użytkownika oddano kilka narzędzi śledzących: cykliczne zrzuty ekranu, automatyczne zapisywanie dźwięków przechwytywanych przez mikrofon, zapis wprowadzanych znaków z klawiatury oraz czynności wykonywanych przez użytkownika, np. uruchamianie programów, minimalizowanie okien etc.
Dane prezentowane są w sposób dość czytelny, zrzuty ekranu można skompresować, by zmniejszyć ich rozmiar, a reszta informacji prezentowana jest w formie dokumentu HTML (przykłady widoczne poniżej).
Odczytywanie przechwyconych danych jest bardzo proste – wystarczy ponownie włożyć pendrive’a do komputera z zainstalowanym SpyLoggerem i nacisnąć „Przenieś dane na urządzenie” w głównej zakładce programu, by zgrać dane na nośnik zewnętrzny. Do tego dochodzi możliwość ustawienia alarmów mailowych, które w razie wpisania wskazanego słowa robią zrzut ekranu i przesyłają go od razu na wcześniej skonfigurowaną skrzynkę.
W pierwszej chwili wszystko działało świetnie. Przy uśpionym antywirusie nie było żadnego problemu z instalacją oprogramowania (taki sposób zaleca producent), jednak po ponownym uruchomieniu komputera darmowe antywirusy znalazły rootkita, który zainstalowano w systemie Vista oraz XP. Po jego usunięciu program przestał rejestrować uruchamiane programy i odczytywać wpisane znaki, wciąż jednak cyklicznie wykonywał zrzuty ekranu. Nie reagował na słowa klucze, uniemożliwiając tym samym wysyłanie maili alarmowych. Jedynym wyjściem, by w pełni korzystać z możliwości SpyLoggera było zignorowanie monitu o zarażonym pliku, ale w przypadku Visty nawet to nie gwarantowało pełnej funkcjonalności oprogramowania – o ile mail testowy doszedł na skrzynkę bez żadnych opóźnień, to właściwe maile alarmowe nigdy nie zostały dostarczone.
Producent ostrzega, że ze SpyLoggera można legalnie korzystać wyłącznie wtedy, gdy poinformujemy użytkowników komputera o tym, że jego ruchy są śledzone. I w takim przypadku sprawdzi się prawdopodobnie dość dobrze, o ile będziemy mieli kilka minut, by go zainstalować i sprawdzić, czy antywirus nie wykrywa rootkita.
Pewną wadą jest także wyłącznie roczne wsparcie aktualizacyjne ze strony producenta przy cenie sprzętu rzędu 690 zł. Rekompensuje to nieograniczona licencja: oprogramowanie można zainstalować na dowolnej liczbie komputerów.
Aktualizacja: Firma SpyShop poinformowała, że zajmuje się już problem wymienionych systemów i ma skontaktować się z redakcją, gdy uda się je rozwiązać.