Australia zaczęła wdrażanie na lotniskach systemu rozpoznawania twarzy, tęczówki oka i odcisków palców, dzięki któremu pasażerowie mogliby przechodzić bez rozmowy z kimkolwiek.
Ten wygodny, lecz brzmiący na dość inwazyjny plan, miałby pozwolić pasażerom terminali międzynarodowych na dosłownie wyjście z nich, jak z terminali krajowych.
System miałby zastąpić SmartGate-y, urządzenia skanujące paszporty, które wprowadzono w kraju dziesięć lat temu. Rządowy plan na wdrożenie tego systemu wadje się być dość ambitny. Wciąż nie ma jeszcze rzeczywistego rozwiązania, dlatego rząd rozpocząl poszukiwanie ofert od firm, w celu dostarczenia nowatorskich rozwiązań pozwlających pasażerom na samoobsługę.
Mimo, że wydaje się dość niewiarygodne, żeby 90% pasażerów mogło obsłużyć się samych bez gotowego jeszcze systemu, to jednak już częściowo zostało to osiągnięte dzięki SmartGates.
W jednej z możliwych implementacji, pasażerów przepuszczałoby się przez korytarze, a ich dane biometryczne byłyby sprawdzane nawet bez konieczności zatrzymywania ich. Skanery biometryczne testowane są już w USA, ale jedynie w celu sprawdzenia zgodności danych z paszportem.
I choć niektórym może nie podobać się pomysł zbierania i gromadzenia w jednym miejscu wszystkich wrażliwych danych osobowych, jako że nawet rząd australiski nie jest odporny na ataki hakerów, to jednak zatwierdził on już w 2015 roku prawo, pozwalające mu na zbieranie na ich lotniskach większej ilości danych biometrycznych od obywateli i przyjezdnych z zagranicy, łącznie z mniejszościami. Dane zawierają takie informacje, jak: odciski palców, zdjęcia, nagrania audio, wideo, skany tęczówek, wzrost i wagę.
W planach jest rozpoczęcie testów biometrycznych na małym lotnisku w stolicy Australii – Canberze w lipcu, a wprowadzenie na lotniskach w całym kraju przed marcem 2019 r.