Coraz więcej osób się przekonuje, że najlepsze i sprawdzone rozwiązania technologiczne nie muszą rujnować domowego budżetu. Doświadczenie takie na pewno jest udziałem osób, które zdecydowały się i zakupiły telefony Xiaomi.
Chińskie nie znaczy gorsze
W ostatnich latach, chińskie firmy zaczęły przykładać większą wagę do jakości swoich produktów. Bardzo często osoby korzystające z różnych możliwości wskazują, że są one znacznie lepiej wykonane do analogicznego smartfona czołowego producenta. W przypadku firmy Xiaomi nie płaci się za logo znanej marki, a otrzymuje produkt naprawdę godny uwagi.
Wprawdzie chińskie marki nadal mają do siebie to, że bardzo często korzystają z designu konkurencji, tylko nieznacznie zmienionego, to jednak coraz częściej klienci otrzymują autorski projekt, który może się podobać. Ciekawe wzornictwo i solidny wygląd sprawiają wrażenie, że mamy do czynienia z produktem z wysokiej półki. Jak już wspomniano, klient nie płaci także za markę, co w przypadku czołowych producentów znacząco podnosi cenę, nie dodając nic do jakości. Jako przykład można podać Xiaomi Mi4cm, który nie ustępując w niczym konkurencji, oferuje taką samą specyfikację w dwukrotnie niższej cenie.
Rozwiązania, które zaskakują poziomem technologii
Współczesny rynek wymusza na producentach smartfony z podwójną kartą SIM. I choć trudno sobie to wyobrazić każdy telefon produkowany na wschodzie wyposażony jest w takie rozwiązanie. Karat DualSIM jest standardem. Jednak jest pewne ale, dlatego przy zakupie telefonu Xiaomi należy sprawdzić, czy dany produkt na slocie oferuje częstotliwości dostępne w Polsce. Niestety w innym wypadku, kupiony telefon można od razu włożyć do przysłowiowej szuflady, gdyż korzystanie z niego, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie będzie niemożliwe.
Coraz częściej słyszy się w mediach o nowych technologiach na rynkach telefonów mobilnych. Jedno jest pewne, bez względu na to, czy będzie chodzić o skaner oka, czy inne rozwiązanie, Xiaomi na pewno zastosuje go w swoich technologiach, jako jedna z pierwszych.
