Kiedy wyszło na jaw, że USA w imię ochrony śledzi wszystko i wszystkich nie tylko w swoim kraju, ale i na całej planecie (prawie), świat stanął na głowie. Wśród zwykłych użytkowników wybuchło niezadowolenie, zaś persony odpowiedzialne za sprawowanie władzy w krajach zrobiły wielkie oczy na wieść, że oko wielkiego brata również i ich dopadło. Musiało się to negatywnie odbić na stosunkach politycznych na linii Unia Europejska – Stany Zjednoczone. Komisja Europejska ma widocznie dosyć wymachiwania toporem wojennym i będzie się starać odbudować pozytywne relacje z USA.
Komisja Europejska nie zamiecie sprawy pod dywan, jakby się mogło wydawać, tylko w celu ochrony dobra obywateli mieszkających na terenie Unii Europejskiej przygotowała sześciopunktowy plan, który zakłada:
– przyjęcie reformy przez kraje Unii Europejskiej, która dotyczy ochrony danych osobowych
– wprowadzenie poprawek do programu „Safe Harbour” odpowiedzialnego za „szczelność” procesu przepływu informacji
– dokończenie i wprowadzenie ogólnej umowy, która określałaby normy przesyłania i przetwarzania danych osobowych przed odpowiednie instytucje na linii UE – USA
– wymuszenie na USA respektowania prawa Unii w sprawie przepływu informacji, o którym mówią dokumenty Terrorist Financing Tracking Programme i Passenger Name Record
– większa kontrola nad agencjami wywiadowczymi (transparentność zadań)
– przyjęcie przez USA konwencji, która zakłada ochronę danych obywateli w związku z ich automatycznym przetwarzaniem
Zastanawiające jest, dlaczego Unia Europejska wychodzi z inicjatywą odbudowania stosunków ze Stanami Zjednoczonymi? Przecież agencja NSA jest tworem USA i to oni powinni ciężko pracować na odbudowę zniszczonego zaufania. Całą politykę wokół afery PRISM można zobrazować przy pomocy jednego zdania: „możecie nas podsłuchiwać, ale my mamy o tym wiedzieć”.
Źródło: Europa.eu