Tak, wiem. Artykułów i felietonów na różnych forach na temat tego jak użytkownicy są śledzeni w internecie było już sporo. I narzekań i kontr argumentów też. Technika idzie jednak tak szybko do przodu, że nie sposób poszerzyć tego tematu o nowe wątki. A to tylko dlatego, że wielu z nas nie zdaje sobie na co dzień sprawy z tego komu i jakie informacje przekazujemy.
Wielka trójka wie wszystko
Niech kamieniem rzuci ten, kto nie ma konta u jednego z 3 głównych dostawców “usług chmurowych”: Google, Microsoft lub Apple. No dobra, jednym kamieniem dostanę, ale 999 nie. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że gromadzą one dane wszelkiej maści począwszy od plików, które wrzucamy na ich drajwy, poprzez fotki z wakacji, skończywszy na zapisywaniu Waszych codziennych tras jakie pokonujecie https://maps.google.com/locationhistory (chyba, że macie to akurat wyłączone). Z pozoru błahe informacje z czasem mogą się okazać, że zostaną wykorzystane do wielu czynności, na które nie mamy ochoty. Nie wspomnę już, że np. przez fakt wykradzenia naszego hasła ktoś może dowiedzieć się o nas niemal wszystkiego.
A zupełnie osobna kwestia to czy te dane, pomimo tego, że je kasujemy, nie pozostają na serwerach? Tak, by za jakiś czas ktoś kto potrzebuje ich mógł mieć do nich dostęp?
Internet rzeczy i ubioru
Tu zaczynamy powoli dochodzić do sedna sprawy. Wraz z entuzjazmem pojawiania się nowych zegarków (nie wiem o co chodzi, czy każdy producent postawił sobie za punkt honoru mieć “inteligentny” zegarek???) lub internetowych części garderoby lub też osławionych Google Glass, bezpieczeństwo schodzi na dalszy plan. Na początku mało kto o nim pamięta. Dopiero jak ochłoniemy zaczynamy zadawać sobie pytania.
Weźmy wspomniane Google Glass. Robimy zdjęcie, lokalizacja zapisana, automatyczna synchronizacja. Pełna wygoda. Chcąc nie chcąc dzielimy się tą informacją z Google. Także pokonaną trasą, naszymi połączeniami, zwyczajami, tym na co zwracamy uwagę. Zegarki? Poczekajcie chwilę, zaraz okaże się, że będą na nich mapy, a otrzymane SMSy przechodzą przez serwery producenta, byśmy nigdy ich nie zgubili.
Nie chcę popadać w skrajność, ale….
Zaczynam się zastanawiać czy we współczesnym świecie jest jeszcze miejsce na prywatność? Czy nie chcąc być osobą, która korzysta z Nokii 6310i a pogodę sprawdza tylko po wieczornych wiadomościach jesteśmy skazani na ciągłe śledzenie przez innych? Wielu z Was powie: “A co ja tam takiego trzymam? Zdjęcia z wakacji, listę zakupów, kilka emaili – poza tym wszystko kasuję”. A ja uważam, że to i tak dużo! Po co ktokolwiek ma wiedzieć o Was cokolwiek jeśli sobie tego nie życzycie? A skoro tak i nie da się tego zmienić to może czas wrócić do wspomnianej Nokii (choć ta umożliwiała już łączenie się z internetm i stronami WAP – pamiętacie?) a pocztę odbierać u listonosza?
Czy powstanie system idealny?
Wierzę, że pewnego dnia ktoś wpadnie na pomysł stworzenia systemu, który da nam pełną prywatność bez ograniczania wszystkich, bądź co bądź, znakomitych funkcji jakie dają współczesne technologie. System taki przesyłał by dane tylko pomiędzy urządzeniami które my wskażemy, bez żadnych pośredników. Naturalnie, jeśli takiego projektu nie zablokują rządy, oczywiście w celu ochrony nas przed szkodliwymi technologiami 🙂
Ten kto stworzy coś takiego będzie moim faworytem do nagrody Nobla z dziedziny…. no właśnie? Pokojowa? Póki co korzystajcie ze wszystkiego rozsądnie i świadomie, nie wrzucajcie byle czego wszędzie i gdzie się da. To co dziś wygląda niewinnie za kilka lat może stać się poważnym problemem, a Wasze dane wykorzystywane w sposób, którego dzisiaj nie jesteście w stanie nawet przewidzieć.
P.S. Prywatnie autor wpisu jest fanem nowych technologii, ale też i fanem rozsądnego korzystania z nich. 🙂