Obserwując wybór oprogramowania dokonywany przez naszych urzędników nasuwają się wątpliwości co do kompetencji ludzi decydujących. Czy naprawdę rozstrzygający wybór rozwiązań IT mają aż tak małą wiedzę i rozeznanie? Dlaczego decydują się na technologie, od których raczej już się odchodzi, nie zapewniające wygody pracy, które generują dodatkowe koszty zakupu sprzętu i oprogramowana. Czy w grę wchodzi niewiedza, lobbing czy też wręcz nieuczciwość?
Miasto Gdańsk zdecydowało się na zakup „platformy edukacyjnej”. Ma ona składać się z portalu umożliwiającego nauczycielom przygotowywanie multimedialnych treści do nauki dla ucznia, elektronicznego dziennika oraz sekretariatu. Dodatkowo w ramach platformy, każda szkoła ma otrzymać trzy laptopy, rzutnik i tablicę multimedialną. Program finansowany jest w większości z funduszów unijnych.
Niestety całość włącznie ze sprzętem musiało być dostarczone przez jedną firmę lub konsorcjum. Taki warunek formalny spełniło tylko konsorcjum składające się z trzech firm: Young Digital Planet, Zakładu Usług Informatycznych Otago i Vulcan. Trudno mówić o jakiejkolwiek konkurencji czy wyborze. Miasto w takiej sytuacji nie zdecydowało się na rozbicie przetargu na oddzielne kategorie i wybraniu najlepszych rozwiązań na rynku.
W wyniku przetargu dziennikiem elektronicznym, który będzie używany w Gdańsku stał się Dziennik Elektroniczny Optivum NET firmy Vulcan. Firma ta specjalizuje się w programach wspomagania oświaty. Wiele ich produktów jest udanych i szeroko stosowanych jak choćby SIO – system wspomagania zarządzania oświatą. Być może właśnie fakt używanie właśnie tego systemu obecnie przez szkoły w Gdańsku zdecydował o wyborze. Niestety efekt jest taki, że oświata w Gdańsku uzależnia się od jednego dostawcy.
Dziennik elektroniczny w wydaniu Vulcana to niestety bardzo nieudany produkt. Program ma złe opinie nauczycieli którzy go używają lub używali (np Zielona Góra). Być może przyczyną takiego stanu rzeczy jest nietrafny dobór technologii jego wykonania. Jest on napisany przy użyciu Silverlight firmy Microsoft. Wersja nauczycielska działa wyłącznie na IE i oficjalnie nie wspiera systemów 64-bitowych. Na szczęście istnieje wersja dzienniczka dla rodziców w wersji dla przeglądarek, chociaż ma mniejsze możliwości niż pełna wersja działająca na SL.
Dodatkowo dziennik dla nauczyciela ma dość wysokie wymagania jak na tego typu aplikacje. Potrzebne jest co najmniej 1GB RAM i procesor 1,5GHz i musi być zainstalowany (poprzez przeglądarkę IE) na dysku. Dodatkowo każda szkoła musi posiadać serwer pracujący na Windows. Dane z tego serwera są co jakiś czas przesyłane na serwer firmy w celu udostępnienia danych rodzicom.
Tymczasem większość kurencyjnych dzienników elektronicznych działa jako usługa SaS, co dla szkół jest bardziej wygodne i bezpieczniejsze. Zazwyczaj jest to również tańsze.
Można się obawiać, że Miasto Gdańsk nie wzięło pod uwagę kosztów jakie będą zmuszone ponieść dodatkowo szkoły. Czy koniecznie trzeba wpychać do oświaty przestarzałe rozwiązania, wypierane z innych dziedzin przez programy w przeglądarkach.
Miasto daje szkołom trzy laptopy, a to stanowczo za mało, aby nauczyciele mogli uzupełniać dzienniki elektroniczne. Sprzęt komputerowy jaki nauczyciel ma do dyspozycji jest w małej ilości i najczęściej bardzo wiekowy.
Przykładowo w jednym z gdańskich liceów ogólnokształcących wprowadzono dziennik elektroniczny, który całkowicie zastąpił papierowy. W salach lekcyjnych znajduje się ok. 30 komputerów (w każdej sali lekcyjnej musi być komputer). Są to komputery otrzymane od różnych firm w ramach darowizny i prawie żaden z nich nie spełnia wymagań stawianych przez dziennik Optivum. Dodatkowo prawie wszystkie pracują używając jako systemu operacyjnego Linuksa, który sprawdza się tutaj doskonale. Korzystając z dziennika w wersji na przeglądarkę nie trzeba drogich komputerów. Jeżeli teraz wejdą nowe dzienniki kupione przez miasto, to skąd szkoły mają wziąć pieniądze na zakup takiej ilości komputerów wraz z oprogramowaniem?
Czy miasto wybierając tę ofertę miało świadomość tych problemów? Czy jest to krok do przodu, czy może raczej do tyłu? Szkoły, które zaczęły korzystać z nowoczesnych technologii zostaną cofnięte znowu do dokumentacji wyłącznie papierowej i zamiast korzystać z dziennika od miasta będą znowu pisać wszystko tylko na papierze.