Kenijska grupa organizacji i firm wspierających wolne i otwarte oprogramowanie — Linux Professional Association — uważa, że rząd dyskryminuje rozwiązania WiOO preferując Microsoft. Skąd my to znamy?
W Kenii podobnie jak u nas nielegalne jest wymienianie w specyfikacjach przetargów publicznych konkretnych nazw produktów i znaków handlowych. W szczególności przetargi na sprzęt i oprogramowanie powinny koncentrować się na opisie wymaganej funkcjonalności, a nie żądać konkretnych produktów. Podobnie jak w Polsce prawo to jest notorycznie łamane (u nas możemy o takich przypadkach poczytać w serwisie standardy.org).
Evans Ikua z LPA nie chce jednak zmuszać rządu do wdrażania Open Source. Uważa, że działania organizacji publicznych mogą wynikać z prostej niewiedzy i chce organizować kursy uświadamiające dla decydentów w agencjach rządowych, przedstawiające korzyści (w tym finansowe) związane z wykorzystaniem technologii opartych na otwartym kodzie.
Pierwszym celem jest PPOA, agencja rządowa zajmującą się nadzorem nad przetargami i czuwającą nad przestrzeganiem prawa zapewniającego neutralność technologiczną.
A może KROS powinien również skontaktować się z polskim odpowiednikiem PPOA (NIK? UOKiK?) w celu nawiązania podobnej współpracy?