Ruszyła kampania End Software Patents (ESP), która będzie się starała uświadomić ogrom problemów, do jakich prowadzi patentowanie oprogramowania. Członkowie inicjatywy chcą doprowadzić do likwidacji tej formy ochrony kodu w USA.
Patenty na oprogramowanie to broń obosieczna, czego interesującym przykładem jest Microsoft. Z jednej strony nadal utrzymuje, że Linux i FLOSS narusza jego 235 patentów, a z drugiej sam pada ofiarą procesów o odszkodowania za wykorzystywanie opatentowanych przez kogoś technik. Smaczku sprawie dodaje wypowiedź Billa Gatesa z 1991 roku, kiedy firma miała przyznane zaledwie kilka patentów. Gates ostrzegał wówczas przed ich zgubnymi skutkami, strasząc patentami na trywialne rozwiązania techniczne (z czasem życie potwierdziło te jego obawy), a nawet zatrzymaniem całego przemysłu — do czego wprawdzie na szczęście nie doszło, ale przyczyniło się do rosnącej monopolizacji rynku IT.
Obecnie firma posiada około 6 tysięcy patentów i nie skarży się już tak głośno, ponieważ mając duże zasoby może znieść więcej niż inni. Jednak wiadomo, że tak naprawdę nikt — z Microsoftem oraz IBM-em, posiadaczem największego patentowego portfolio na świecie, włącznie — nie może się czuć bezpieczny od niespodziewanych pozwów za dowolny fragment kodu. Nie istnieje po prostu żadna skuteczna metoda zapobiegania takim skargom, nawet gdyby ktoś chciał najbardziej solennie przestrzegać reguł ochrony patentowej, co stawia na głowie cały sens przyznawania patentów na oprogramowanie. Najbliższe prawdy jest tu określenie “patentowa ruletka”.
Wydany przez ESP 13-stronicowy raport wykazuje, że przemysł Stanów Zjednoczonych ponosi rocznie koszta przegranych spraw patentowych dotyczących oprogramowania w wysokości 30 miliardów dolarów, podczas gdy uciążliwa rejestracja wniosku patentowego sama w sobie nie przynosi żadnych zysków. Istnieją natomiast firmy (tzw. trolle patentowe), których jedynym celem jest skupowanie takich patentów, a następnie wszczynanie procesów sądowych o odszkodowanie.
Winą za obecną sytuację przeciwnicy patentów na oprogramowanie obarczają głównie rozszerzanie zakresu ochrony patentowej, a jednocześnie wskazują, że znacznie bardziej racjonalną i przewidywalną metodą ochrony kodu jest prawo autorskie. Są szanse, że ich zastrzeżenia znajdą odzwierciedlenie w amerykańskiej praktyce sądowniczej, a ponieważ USA są rozsadnikiem tego prawa (w przeszłości naciskano choćby na Unię Europejską i Australię), to poskromienie patentowej paranoi w jej mateczniku będzie miało wpływ na unormowanie sytuacji na całym świecie.