Nie wiem już ile w ostatnim czasie przeczytałem wpisów i artykułów na temat inteligentnych zegarków. Na łamach OSnews.pl też pojawiło się sporo newsów w tej kategorii. W ogóle odniosłem wrażenie, że większość producentów elektroniki jako punkt honoru uznała dorzucenie do swojego portfolio produktowego kawałka krzemu z wyświetlaczem LCD/Amoled do założenia na rękę. Istne szaleństwo, napędzone przez….. no właśnie przez co?
Zaczęło się w 2012…
…od pierwszych doniesień. W pierwszej połowie 2013 przygotowania szły niemal na wyścigi – spójrzcie na ten artykuł z Gizmaniaka. Pomysł podsunięty przez wyobraźnię marketingowców zaczął żyć w erze wearable devices własnym życiem. Chyba nikt w tej atmosferze ogólnego podekscytowania nie zadał jednego, ale za to zaj…ście ważnego pytania:
Po co to komu?
Bo z całym szacunkiem dla wszystkich międzynarodowych korporacji posiadających ogromne działy marketingów, analiz, itp. – mam nieodparte wrażenie, że tzw. inteligentny zegarek to moda jednego lub dwóch sezonów i droga donikąd. Wczorajsza konferencja Apple, na którą tak wszyscy czekali uświadczyła mnie jeszcze mocniej w tym przekonaniu.
Pomijam fakt, że Apple z innowatora stało się naśladowcą technologii, co mnie osobiście, jako wielkiego fana produktów spod znaku nadgryzionego jabłka mocno smuci. Sam Apple Watch wykonany jest zapewne znakomicie, ze świetnych materiałów, nie wspominając już o wersjach luksusowych. Tyle, że jest to gadżet, dla którego znajduję zastosowanie wyłącznie w 3 przypadkach (nie licząc sprawdzania aktualnej godziny):
1. Dla uprawiających sporty – głównie biegowe, jazdę na rowerze – to fakt, to ma sens, ale to nic przełomowego – takie rozwiązania już istnieją.
2. Sporadycznie dla osób, które spacerując po nieznanym mieście chcą przejść z punktu A do B – z zegarkiem pewnie będzie łatwiej niż trzymając smartfona w ręku.
3. Dla nastolatków wysyłających sobie emotikonki i bicie serca sympatii (jeśli nim jesteś nie czytaj dalej….).
I to wszystko. Bo nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przeglądał na tym urządzeniu zdjęć, słuchał muzyki lub odpowiadał na SMSy – nomen omen Siri i tak po polsku nie działa, więc i tak trzeba będzie sięgnąć do klawiatury smartfona. Już nie wspomnę o kuriozalnym widoku osoby trzymającej zegarek przy twarzy niczym bohaterowie serialu Star Trek lub też… Fred Flinston.
Nietrafione pomysły
Tych w przeszłości, także w historii Apple było sporo (że choćby wspomnę palmtop Newton). Czy jednak cała branża może się mylić?
A dlaczego nie? Historia zna przypadki forsowania technologii, które się nie sprawdziły albo były na rynku obecne bardzo krótko wyparte przez rozwiązania bardziej przyjazne użytkownikom. Dlaczego podobnie ma nie być z zegarkami. Wystarczy wsłuchać się w głos najzagorzalszych fanów marki Apple, którzy już teraz mówią: tak nowego iPhone’a kupimy na pewno, Watch – hmmmmm, zobaczymy.
Dziękuję.
Na koniec garść wspomnień
W połowie lat osiemdziesiątych hitem były zegarki elektroniczne. W tym czasie pojawiły się pierwsze zegarki z kalkulatorem. Pamiętacie je?
Po chwilowym zachłyśnięciu się tą nowością odeszły w niepamięć, a dziś wspominamy je z uśmieszkiem. Tak samo będzie z wszelkiej maści e-zegarkami. Dziś są na topie, za kilka lat będą wzbudzać uśmiech i politowanie. I nikt mnie nie przekona, że to produkt o innej funkcjonalności niż ten sprzed lat. Jest tak samo festyniarski i nikt poważny na codzień nie będzie tego używał.
Poczekajmy na coś bardziej przełomowego, coś co rzeczywiście lepiej zaspokoi nasze potrzeby, a nie potrzeby wykreowane przez działy marketingu.