Podczas konferencji technologicznej zorganizowanej przez Wall Street Journal, Tim Cook powiedział, że w ciągu pierwszych 72 godzin od uruchomienia usługi Apple Pay przypisano do niej milion kart.
Aplikację płatniczą od Apple zapowiadano jako technologię, która odmieni świat finansów. Niektórzy konkurenci w obawie przed gigantem z Cupertino zablokowali nawet możliwość wykonywania płatności zbliżeniowych, by wyeliminować Pay z obiegu. Potencjał usługi docenili jednak przede wszystkich sami klienci, którzy w ciągu pierwszych trzech dni zarejestrowali w systemie milion kart.
Płatności zbliżeniowe wykorzystujące smartfony są dopiero w pierwszej fazie wdrażania ich na rynek, zarówno Google jak i Apple inwestują w tę technologię, widząc w niej przyszłość rynku usług płatniczych. Nie ma się co dziwić, w końcu można na tym nieźle zarobić, potencjalne zyski są znacznie większe od nakładów potrzebnych do wdrożenia i utrzymania usługi.
Potencjalne wpływy z Apple Pay są niebagatelne. Firma pobiera opłatę manipulacyjną w wysokości 0,15% od każdej transakcji, która jest bardzo niska w porównaniu do marży pobieranych np. przez dostawców terminali. Jednak jeśli Apple uda się wypromować Pay wśród swoich użytkowników i każdy z nich będzie wykonywał co najmniej kilka transakcji zbliżeniowych za pośrednictwem smartfona, majątek najdroższej firmy świata może znacząco wzrosnąć.
Biorąc pod uwagę fakt, że usługa Apple Pay nie miała dobrego startu i sprawiała problemy użytkownikom już w pierwszych godzinach funkcjonowania, milion kart przypisanych do systemu w tak krótkim czasie to świetny wynik. Pytanie tylko, jak wiele transakcji zrealizowano przy ich wykorzystaniu. O tym dowiemy się najprawdopodobniej dopiero za rok, gdy Tim Cook w trakcie konferencji podsumuje eksperyment, jakim było wprowadzenie na rynek Apple Pay.
Dodaj komentarz