Od kilku dni pół internetu ekscytuje się nową usługą od Google, która ma zrewolucjonizować sposób zarządzania pocztą e-mail. Usługa Inbox, o której piszemy doczekała się w tym czasie kilku opisów, krótkich recenzji, w większości pochwalnych. Ta nie będzie pochwalna, ale broń Boże nie dlatego, by dać kontrę temu co już się pojawiło, ale wskazać Wam główne braki jakie naszym zdaniem ta usługa ma. I warto chyba poczekać z korzystaniem, aż te braki zostaną uzupełnione.
Co jest dobre i ciekawe?
To co z pewnością dobre i ciekawe to funkcja mająca doprowadzić do sytuacji Zero Inbox, czyli tego, abyśmy tak zarządzili bieżącą pocztą, by nie było w niej nie zagospodarowanych wiadomości. Można je więc oznaczać jako Gotowe (czyli przeczytane, przyjęte do wiadomości, nie wymagające żadnych akcji), Odłożyć na później, czyli przypisać im czas kiedy mają się ponownie pojawić, a także Przypiąć na stale do górnej części ekranu, by o nich nie zapomnieć.
Ale powiedzmy sobie szczerze to nic nowego. Aplikacja Mailbox robi to już od dawna dając jeszcze dodatkowe możliwości na etapie segregacji emaili.
No właśnie, segregacja: Google upiera się, że sam wychwyci i posegreguje nasze wiadomości, co z jednej strony nie jest złe (jest to już poniekąd w klasycznym Gmailu), a z drugiej budzi kontrowersje: wiadomo, że prędzej czy później te informacje będą przetwarzane przez systemy serwujące reklamy, by jeszcze trafniej do nas docierać. Kolejny ułamek naszej prywatności gdzieś bezpowrotnie umyka. Naturalnie można tę funkcję wyłączyć, tylko po co wówczas korzystać z Inboxa?
Ciekawe jest także bezpośrednie, z poziomu listy emaili, wyświetlanie załączników lub miniatur przesłanych zdjęć – to po prostu wygodne. No i…… to chyba wszystkie plusy jakie udało nam się znaleźć. Niestety, ale…
…minusów jest znacznie więcej niż plusów.
Zacznijmy od tego, że pomimo, że poczta od Google nigdy nie była moją podstawową skrzynką e-mail, to jednak kilka nowych emaili dziennie tam się pojawia. W efekcie przez kilka lat trochę ich się zebrało. Podczas instalacji Inboxa wybrałem oczywiście swoje dotychczasowe, istniejące konto – zapewne na chwilę obecną robi tak 95% użytkowników Inboxa. Co się dzieje? No oczywiście widzimy wszystko w Odebranych, no ale nam zależy na inbox zero, więc zaczynamy przesuwać stare emaile do gotowych. I tu zaczynają się pierwsze schody: co prawda łatwo je się przenosi (choć mogłaby być opcja “przenieś wszystko”), ale to co się dzieje z nimi po przeniesieniu nie jest już fajne.
Po pierwsze w skrzynce zaczyna panować bałagan, najstarsze e-maile lądują na górze i co gorsza nie ma możliwości ich posortowania. Co gorsza, gdyby przyszło Wam do głowy przenieść się na chwilę do Gmaila i tam to zrobić…. Nieeee. Tam nie tworzy się folder Gotowych, więc nici z sortowania. To po drugie.
OK, postanowiłem przywrócić emaile do Odebranych utworzyłem sobie folder archiwum i tam przeniosłem starą pocztę. Teraz już będzie wszystko super. Nie wiedzieć czemu w Gotowych dalej pozostała spora partia emaili, a przywracanie ich powoduje jeszcze większy bałagan w skrzynkach. Przejdźmy teraz jednak do podstawowych czynności, które wykonujecie każdego dnia w swojej poczcie.
Gdzie są kontakty?
Korespondujecie z nowo poznaną osobą i chcecie dodać jej email do kontaktów. I co? I nic. Nie da się. Niestety, kontaktów nie da się nawet przeglądać. Pozostaje Wam przejście do Gmaila i zrobienie tej czynności właśnie tam. Tylko po co w takim razie używać Inboxa? Tak samo edycja kontaktu (ktoś przesłał nam swój nr telefonu) – niestety, zonk.
Niektóre przychodzące emaile zwyczajnie usuwam. Niestety w Inboxie nie ma ikonki Usuń, tzn. jest, ale musimy się po nią fatygować do bocznego menu, które najpierw trzeba rozwinąć.
Osobna sprawa to sama kolorystyka Inboxa – tak wiem, to sprawa indywidualna, ale ilość kolorów, która pojawia się w Inboxie może spowodować małą oczo-plątaninę – nie chcę jednak z tego robić zarzutu, bo pewnie znajdą się tacy, którym to odpowiada. Może to też kwestia przyzwyczajenia do klasycznego Gmaila.
Wymaga poprawek
Naturalnie jest to pierwsza wersja produktu, więc należy zaczekać na usprawnienia, które w najbliższym czasie z pewnością będą się pojawiać. Zwłaszcza, że pewnie docelowo dla Google będzie to podstawowy wygląd poczty dla nowych użytkowników. Z Gmaila trudno coś więcej wycisnąć, Inbox ma przyszłość reklamową.
Jeśli zakładacie nową pocztę na Google, jeśli wyżej opisane problemy nie stanowią dla Was problemu (choć nie wiem jak obejść te kontakty przy normalnym korzystaniu z poczty), to spróbujcie – warto. Nowe doświadczenie, choć chyba wybrałbym Mailboxa.
Ja jednak na dzisiaj podziękuję za Inboxa. Wracam do Gmaila.
Dodaj komentarz