Internet Rzeczy według Intela

Intel przespał mobilną rewolucję i pozwoliła konkurencji zdominować rynek smartfonów i tabletów. Ale firma widzi dla siebie szansę w branży Internetu Rzeczy.

Kolejna generacja urządzeń połączonych może chodzić pod kontrolą podzespołów od Intela. Korporacja nie planuje tworzyć samych urządzeń, chce związać się umowami partnerskimi z przedstawicielami firm zewnętrznych i dostarczyć im platformę, która pozwolą stworzyć podstawy dla sieci urządzeń połączonych komunikujących się za pośrednictwem chmury danych.

Propozycja Intela jest niezwykle prosta: firma opracuje podzespoły oraz czujniki, które będą łączyć się z platformą analityczną działającą w chmurze. W oparciu o te rozwiązanie partnerzy biznesowi będą mogli zbudować swoją sieć urządzeń połączonych.

Intel zapowiedział, że w przyszłym roku przyłoży szczególną wagę do rozwoju Internetu Rzeczy, inżynierowie firmy zaprojektowali nawet specjalny miniaturowy układ, który sprawdziłby się w gadżetach do noszenia. Będzie on wykorzystany m.in. w słuchawkach MS Audio BioSport In-Ear czy w kolejnej odsłonie inteligentnych okularów od Google. Warto wspomnieć, że Intel wykupił również Basis Science, producenta opasek sportowych Basis, ma zatem pierwszych partnerów, którzy pomogliby zdobyć rynek urządzeń inteligentnych. Decyzje te są pokłosiem stworzenia zespołu „New Devices”, na którego czele stoi Mike Bell, m.in. były wiceprezydent w Apple.

Zadaniem Bella jest opracowanie całego ekosystemu ułatwiającego komunikowanie się ze sobą wielu urządzeń połączonych. Na ten cel Intel przeznaczył niebagatelną kwotę: do 2020 roku firma zainwestuje w rozwój tego segmentu branży technologicznej aż 50 miliardów dolarów. Pieniądze zostaną przeznaczone na zbadanie potencjału gadżetów do noszenia, sprzętów specjalistycznych oraz sprzętów przydatnych w sektorze handlowym.

Bell zastrzega, że nie wszystkie urządzenia wchodzące w skład intelowskiego Internetu Rzeczy będą produktami konsumenckimi. Przytacza tu przykład sprzętu medycznego, wiatraków czy narzędzi dla fabryk. Jednak platforma sprawdzi się przede wszystkim w codziennym użytku: ma wesprzeć rozwój branży inteligentnych samochodów, trafi na konsol czy do inteligentnego domu. Intel twierdzi, że już teraz dzięki współpracy z Siemensem może usprawnić system zdalnego parkowania czy kontroli zużycia energii w branży hotelarskiej lub wynajmu.

Ale Bell zauważa, że firma ma jeszcze sporo do roboty. Intel na rynku inteligentnych zegarków nie istnieje, a wszystko wskazuje na to, że to te urządzenia, a nie smartfony, mogą w przyszłości generować największy ruch w Internecie Rzeczy. Problem w tym, że obecne rozwiązania nie przystają do oczekiwań klientów; wielkie, kwadratowe wyświetlacze są zbyt ostentacyjne i kojarzą się bardziej z tanimi zabawkami, niż dyskretnymi urządzeniami do sprawowania kontroli nad otoczeniem.

Większość problemów, z jakimi obecnie zmagają się firmy pracujące nad rozwojem Internetu Rzeczy sprowadza się do konieczności zminiaturyzowania obecnie stosowanych technologii i opracowania energooszczędnych podzespołów. Na tej płaszczyźnie Intel ma wiele do powiedzenia i niewykluczone, że te deklarowane 50 miliardów dolarów wystarczy, by przebić się na rynku urządzeń połączonych.

Intel nie może przegapić kolejnej rewolucji. Firma zrobi wszystko, by sercem Internetu Rzeczy była jego platforma. To, do czego wykorzystają ją producenci samych urządzeń, nie jest już takie istotne.

Źródło

żadnych reklam, sama wiedza.

Zarejestruj się na BEZPŁATNY NEWSLETTER i raz w tygodniu otrzymuj najważniejsze wiadmości
ze świata IT, nowych technologii i kryptowalut.

Bez reklam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *