iTaxi z OpenReaktor

Podczas ostatniego spotkania OpenReaktora Stefan Batory z iTaxi opowiadał o problemach, z jakimi firmie przyszło się zmierzyć podczas wdrażania swojego produktu w Polsce.

Rynek polskich przewoźników to bardzo ciężki materiał na biznes, ale nie znaczy to, że nie można na nim zarobić, o czym przekonywał nas Stefan Batory podczas comiesięcznego spotkania OpenReaktora na warszawskim Żoliborzu. Wspominamy o jego wystąpieniu, gdyż jest ono doskonałym przykładem na to, jak ważny jest proces planowania przedsięwzięcia i jak zmiana docelowego klienta usługi może wpłynąć na rentowność przedsięwzięcia.

Pomysł stworzenia iTaxi był bardzo prosty. Za pośrednictwem jednej aplikacji użytkownik miałby dostęp do wszystkich korporacji taksówkarskich w mieście, z poziomu oprogramowania mógłby zamówić tę taksówkę, która jest najbliżej i ma najciekawszą ofertę. Aplikacja ma wbudowany system oceniania zrzeszonych kierowców, co z jednej strony działa motywująco na przewoźników, z drugiej zaś pozwala wybierać tych, którzy są najrzetelniejsi.

W teorii pomysł wydawał się rewelacyjny i nic nie mogło przeszkodzić iTaxi w ekspansji rynku. Niestety, rzeczywistość zweryfikowała optymizm Stefana Batorego. Jednym z największych problemów, z jakim przyszło walczyć, były firmy, które świadczyły nielegalne, często tańsze, usługi transportowe. W aplikacji iTaxi można znaleźć wyłącznie licencjonowanych przewoźników, nie uświadczymy w niej firm reklamowanych jako przewóz osób, prywatną ochronę czy mobilne gabinety psychoterapeutyczne, które pod przykrywką świadczą usługi taksówkarskie.

Sytuacja była tak zła, że po roku projekt iTaxi był bliski bankructwa. Wtedy pojawił się pomysł, by zamiast skupiać się na klientach indywidualnych, uderzyć do firm. Zaskoczyło.

Zwrócenie się w stronę klienta korporacyjnego uratowało sytuację. Klienci firmowi docenili możliwość wystawiania zbiorczej faktury za wszystkie przejazdy w miesiącu, do ich dyspozycji został oddany szeroki pakiet usług, klienci mogą wybiera pomiędzy tanimi, ekonomicznymi przejazdami oraz droższymi, bardziej komfortowymi przejazdami. Tak prosta zmiana wystarczyła, by z krawędzi przepaści wspiąć się na szczyt.

I choć jak twierdzi Stefan Batory, jest już za późno, by uderzyć z iTaxi na zagraniczne rynki, można wprowadzić podobną usługę dla innych branż. W tym momencie pracuje nad nową aplikacją, która pozwalałaby zdalnie zamawiać usługi lokalnych specjalistów i fachowców: fryzjerów, dentystów, fizjoterapeutów etc. Pilotażowy program uruchomiony zostanie w Stanach Zjednoczonych, gdzie rynek jest o wiele bardziej chłonny i obiecujący. Jeśli aplikacja sprawdzi się, już wkrótce wizyty u specjalistów zamówimy nie przez telefon, a z poziomu smartfona.

żadnych reklam, sama wiedza.

Zarejestruj się na BEZPŁATNY NEWSLETTER i raz w tygodniu otrzymuj najważniejsze wiadmości
ze świata IT, nowych technologii i kryptowalut.

Bez reklam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *