Na DaniWeb pojawił się ciekawy i śmieszny zarazem post, oto początek: Ciężko przekonać Jasia czy Małgosię Użytkowników aby przeszli na Linuksa, gdy pierwsze co się od nich słyszy to: „Gdzie jest moja (wstaw nazwę jakiejś głupiej aplikacji)?”, „Dlaczego nie mogę mieć (wstaw jakąś rzecz bez sensu)?” lub bardzo popularne „To nie działa jak w (wstaw nazwę jakiejś przepłaconej aplikacji)?” Serio, to wystarcza aby chcieć im powiedzieć „kupcie sobie [komputer] Mac i przestańcie do mnie wydzwaniać”. Linux, w końcu, jest dla pojętnych ludzi i naprawdę nie znajduję przyczyny aby go „ogłupiać” dla ogólnej populacji.
Warto jednak zacytować resztę postu, by choć przez chwilę zastanowić się nad wynikającymi z niego wnioskami:
Osobom, które przeszły już na Linuksa wydaje się, że muszą nawrócić wszystkich, których znają, aby doświadczyli wspaniałości Linuksa. Wiecie co, dajcie spokój – to nie zadziała. Wykorzystajcie swój czas aby zrobić coś bardziej konstruktywnego i mniej frustrującego. Wy będziecie szczęśliwsi. Oni będą szczęśliwsi. Apple i Microsoft zarobią więcej pieniędzy, co też uczyni ich szczęśliwszymi.
Nie ma potrzeby, aby masy przechodziły na Linuksa. Niech miotają się i narzekają i płacą wam za naprawianie ich systemów. Po co z tym walczyć? Jeśli wkupili się w system Microsoftu i chcą żeby im go naprawić, możecie żądać zapłaty. Z drugiej strony, jeśli przejdą dzięki wam na Linuksa, będziecie musieli naprawiać za darmo ich systemy do końca życia, ponieważ to wy byliście powodem tej zmiany.
Linux jest zbyt skomplikowany dla Jasia i Małgosi Użytkowników i tak powinno być. Nie próbowalibyście zachęcać ich do rachunku równań różniczkowych cząstkowych tylko dlatego, że jest dla was taki fascynujący, prawda?
Jaś i Małgosia są zadowoleni mimo konieczności restartu systemu przynajmniej raz dziennie, problemów ze sterownikami, nieskończonych zestawów poprawek, aktualizacji i narzędzi do usuwania złośliwego oprogramowania. Kochają swoje programy antywirusowe i do ochrony przed spyware. Zostawcie ich w spokoju. Robią tak jak chcą – tak jak zostali nauczeni i do tego za co nieźle zapłacili.
Wróćcie do swoich piwnic. Pograjcie w jakieś gry wideo. Potestujcie swoje najnowsze niestabilne jądra. Zainstalujcie wszystkie maszyny wirtualne z Ubuntu, Red Hatem, Debianem i CentOS jakie tylko chcecie w swoich linuksowych hipernadzorcach, a ich puśćcie do Hadesu systemów operacyjnych.
Przestańcie próbować namawiać do przejścia mówiąc o stabilności, wolności, cenie i wszechstronności. Zatrzymajcie to dla siebie. Nikt nie chce tego słuchać. Nie było przecież żadnego proroka nakazującego wam udać się ręka-w-rękę do wszystkich domów w sąsiedztwie niosąc nowinę o Linuksie, konwertować stare, zmęczone komputery, uczyć o męczarni restartów i mieć serce rozdarte banalnymi pytaniami typu „Jak mam uruchomić na tym Internet?”
Nigdy nie przekonacie ich do swojej nowej drogi. Nigdy nie zobaczą światła, w które zaglądacie 16 godzin dziennie. Nigdy nie docenią tysięcy godzin dobrowolnie poświęconych na budowanie Linuksa, nie będą nawet o to dbać. Zróbcie sobie przysługę i dajcie spokój. Wybierzcie się na konferencję linuksową. Idźcie na piwo do mikro-browaru. Wymieniajcie się cytatami z filmów z kumplami-geekami. Rozmawiajcie o mieczach, elfach i piosenkach Led Zeppelin. Róbcie cokolwiek poza namawianiem i nie-geeków do waszego stylu życia. Nigdy tego nie pojmą.
Poważnie, dajcie sobie spokój.
Fakt, autor odrobinę przesadza. Ale jest w tym coś, coś co powoduje, że aż chce się zadać pytanie: czy naprawdę wszyscy powinni używać jakiegoś Linuksa? I czy naprawdę nawoływanie do pozostawienia użytkowników samym sobie, nie pokazywania im alternatyw, ma sens?
Dodaj komentarz