Problemem nie jest Gates, lecz bariery, które stworzył

Zwracając tak wielką uwagę na odejście Billa Gatesa na emeryturę mijacie sedno sprawy. To co jest ważne to nie Gates czy Microsoft, ale nieetyczny system restrykcji, które zarówno Microsoft jak i wiele innych firm produkujących oprogramowanie wymusza na swoich użytkownikach.

Autorem tego tekstu jest Richard Stallman, twórca FSF

To twierdzenie może cię zdziwić, szczególnie, że większości osób Microsoft kojarzy się pozytywnie. Biznesmeni i politycy podziwiają tę firmę za zbudowanie prawdziwego imperium, któremu poddają się użytkownicy komputerów na całym świecie.

Wiele osób spoza branży docenia Microsoft za postęp technologiczny, który on tylko wykorzystał, jak taniejące i szybsze komputery osobiste, czy wygodne środowiska graficzne.

Gates zyskał też dobrą opinię dzięki swojej filantropii, szczególnie w dziedzinie szpitalnictwa w biednych krajach. LA Times raportuje jednak, że fundacja wydaje jedynie 10% swoich pieniędzy, resztę inwestując w firmy, które, jak sugeruje gazeta, powodują degradację środowiska naturalnego i choroby tych samych ludzi w biednych krajach.

Z drugiej strony, wielu specjalistów nienawidzi wręcz Gatesa i Microsoftu. Mają ku temu wiele powodów.

Zbieranie funduszy

Microsoft nieustannie angażuje się w działalność przeciwko wolnej konkurencji i trzy razy został już skazany za praktyki monopolistyczne. George W Bush, który pomógł firmie przy drugiej z tych spraw, został zaproszony do Microsoftu w 2000 roku na “zbieranie funduszy” na swoją kampanię wyborczą.

Wiele osób dotyka “podatek Microsoft”, który płacimy sprzedawcom komputerów za system Windows, nawet jeśli nie mamy zamiary go używać. W niektórych państwach możliwy jest zwrot pieniędzy, ale wymaga to wysiłku niewspółmiernego do oszczędności.

Mamy też DRM (Digital Restrictions Management): cechy oprogramowania tworzone i projektowane w celu uniemożliwienia ci dostępu do twoich plików. Zwiększenie tych ograniczeń wydaje się najważniejszą nowością w Windows Vista.

Niekompatybilność gratis

Dalej, mamy celową niekompatybilność i inne przeszkody związane ze współpracą programów Microsoftu z innym oprogramowaniem. To z tego powodu Unia Europejska zmusiła firmę do opublikowania dokumentacji sposobu komunikacji systemów MS ze światem zewnętrznym.

W tym roku Microsoft nawtykał w komitety standaryzacyjne swoich ludzi aby przepchnąć w ISO poparcie dla swojego ciężkiego, niemożliwego w implementacji i opatentowanego “otwartego standardu” dokumentów. Unia obecnie prowadzi dochodzenie w tej sprawie.

Te działalności są oczywiście nieakceptowalne, ale należy pamiętać, że to nie są pojedyncze wydarzenia. Są to systematyczne symptomy dużo większego zła, którego wiele osób nie zauważa: własnościowego oprogramowania.

Oprogramowanie Microsoftu jest rozprowadzane na licencjach, które dzielą ludzi i sprawiają że stają się oni bezradni. Użytkownicy są podzieleni, ponieważ zabronione jest dzielenie się swoją kopią licencji z kimkolwiek innym. Użytkownicy są bezradni, ponieważ nie mają dostępu do kodów źródłowych, które programiści mogą odczytać i zmienić..

Jeśli jesteś programistą i chcesz zmienić oprogramowanie dla siebie lub kogokolwiek innego, nie możesz. Jeśli prowadzisz biznes i chciałbyś zapłacić programiście, żeby dostosował oprogramowanie do twoich potrzeb, jest to surowo wzbronione. Jeśli skopiujesz program, żeby podzielić się ze swoim przyjacielem, co jest po prostu przykładem dobrego sąsiedztwa, nazywają cię “piratem”.

Niesprawiedliwy system

Microsoft chciałby, żebyśmy uwierzyli, że pomaganie sąsiadowi jest moralnym ekwiwalentem napadania na statek.

Największe zło jakie czyni Microsoft to promowanie niesprawiedliwego systemu.

Gates sam rozpoczął tę krucjatę przez swój osławiony list otwarty (z 3 lutego 1976 roku — przyp. tłum.), w którym ganił użytkowników mikrokomputerów za dzielenie się kopiami oprogramowania z innymi. Co napisał, oznacza w rezultacie:

Jeśli nie pozostaniecie podzieleni i bezradni, ja nie napiszę już więcej żadnego oprogramowania. Poddajcie się, albo będziecie skończeni!

Należy zmienić system

Ale Gates nie wymyślił własnościowego oprogramowania. Tysiące innych firm robią dokładnie to samo. To jest złe, niezależnie od tego kto to robi.

Microsoft, Apple, Adobe i cała reszta, oferują oprogramowanie, które daje im nad tobą kontrolę. Zmiana w zarządzie nie ma tu żadnego znaczenia. To czego potrzebujemy to zmiana systemu.

To właśnie o to chodzi w ruchu wolnego oprogramowania. “Free” odnosi się tu do wolności: piszemy i publikujemy oprogramowanie, które użytkownicy mogą dowolnie modyfikować i dzielić się nim.

Robimy to systematycznie, dla dobra wolności, niektórzy z nas opłacani, wielu jako ochotnicy. Mamy już kompletne wolne systemy operacyjne, m.in. GNU/Linux.

Naszym celem jest dostarczenie całej gamy przydatnego wolnego oprogramowania, tak żeby żaden użytkownik komputera nie musiał wybierać między zakupem oprogramowania, a zachowaniem niezależności.

W 1984 roku, kiedy rozpocząłem ruch wolnego oprogramowania, nie byłem chyba nawet świadom listu Gatesa. Ale słyszałem podobne wymagania od innych i miałem na nie jedną odpowiedź:

Jeśli wasze oprogramowanie ma nas dzielić i ubezwłasnowolniać, nie piszcie go. Lepiej sobie poradzimy bez niego. Znajdziemy inne sposoby wykorzystania komputerów, zachowując jednocześnie naszą wolność.

W 1992 roku, kiedy system GNU został skompletowany, dzięki pojawieniu się jądra Linux, tylko czarodziej mógł z niego korzystać. Dziś GNU/Linux jest przyjazny użytkownikowi, jest standardem w szkołach w części Hiszpanii, w Indiach. Dziesiątki milionów ludzi na całym świecie go używa. Możesz i ty.

Gates być może już odszedł, ale ściany i zapory jakie stworzył, pozostają.

Rozmontowanie ich należy już do nas.

Richard Stallman jest założycielem Free Software Foundation. Artykuł ten ukazał się 3 lipca 2008 roku w serwisie BBC: It’s not the Gates, it’s the bars. Możesz kopiować i rozpowszechniać ten artykuł zgodnie z licencją Creative Commons Noderivs.

żadnych reklam, sama wiedza.

Zarejestruj się na BEZPŁATNY NEWSLETTER i raz w tygodniu otrzymuj najważniejsze wiadmości
ze świata IT, nowych technologii i kryptowalut.

Bez reklam.

  1. Awatar Omg
    Omg

    Bardzo dobry artykuł. Szkoda, że takie mądre słowa giną w morzu bezmyślnie powtarzanych haseł i złożeczeń "wiernych użytkowników Linuksa".

    1. Awatar Omg
      Omg

      Zapewne zostanie to odebrane jako atak więc już wyjaśniam: chodzi o to, że użytkownicy Linuksa dzielą sią na 3 grupy: 1. zwykli użytkownicy Linuksa, którzy go po prostu używają, 2. specjaliści, którzy wspierają ideę wolnego oprogramowania przez pomoc userom i propagowanie Linuksa. Piszą też dla tej platformy programy (Stallman jest w tej grupie). No i 3. wyznawcy Linuksa (tzw. GNU/fanatycy) – ludzie którzy wywodzą się z poprzednich grup (najczęściej z 1.) – i różnią się tym, że nie tyle używają, czy ulepszają Linuksa co go "czczą". Gardzą zamkniętym oprogramowaniem jak i ich producentami i użytkownikami. Swój komentarz kieruję do tej trzeciej grupy, która swoim Jihadem odstrasza innych od OS i psują wizerunek społeczności, aby chociaż między bluzgami i hasłami "stop [tu wstaw wyraz]" wstawiali argumenty ludzi, którzy rozumieją o czym mówią.

      1. Awatar jellonek
        jellonek

        niestety (podobnie jak w przypadku religii) to ci fanatyczni "wyznawcy" są najbardziej rozpoznawalną grupą, najgłośniejszą…

        a to ze psuja opinie calej reszcie – innym grupom (np. wspomnianym religiom) nie udalo sie zwalczyc tych "negatywow" – nam pewnie tez sie nie uda…

      2. Awatar puppy
        puppy

        Tylko że Stallman należy (również) właśnie do tej trzeciej grupy – wyznawcy i fanatycy. Wszystko, co ma zamknięte źródło jest do niczego, jest be, należy to spalić, razem z autorem programu.

        Nie umniejszając tego, co już zrobił, Stallman jest hipokrytą, jednym z największych w historii. W dodatku ma się za największego zbawcę ludzkości, co oczywiście daje mu prawo do decyzji, z jakich programów ludzie powinni korzystać (tylko GNU!). Czyż to nie przypomina polityki Apple, na siłę wciskającej swoje programy?

        "(..) nie musiał wybierać między zakupem oprogramowania, a zachowaniem niezależności."

        Jasne, bo zostanie tylko jeden, jedyny, słuszny wybór. Niezależność? Dajcie spokój, przecież tu chodzi o _nakaz_ używania programów GNU. Wolność wyboru? Proszę bardzo, o ile jest to program GNU.

        Że niby zamknięte programy mają nade mną kontrolę? Co za bzdura. Sorry, ale ja bym nie potrafił używac jedynie Jedynego Wolnego I Słusznego Oprogramowania ™, bo dla mnie jest po prostu gorsze. Windows (xp) jest dla mnie nadal najlepszym systemem biurkowym, jest to system który działa szybko i stabilnie (tak tak!) nawet na starym sprzęcie. Podobnie jak nie potrafię używać komputera, jeśli nie ma tu Total Commander, Foobar, Opery i The Bat. Te programy to kwintesencja dobrego oprogramowania. Nie zależy mi na licencji, bo wszystkie jak leci mam w głębokim poważaniu. Liczy się wyłącznie wygoda obsługi. To jest _świadomy_ wybór – _wybrałem_ Windows i całą resztę tego strasznego, niszczącego ludzkość oprogramowania.

        1. Awatar michuk
          michuk

          Że niby zamknięte programy mają nade mną kontrolę? Co za bzdura

          @puppy: wybierając Windows i zamknięte oprogramowanie tracisz część wolności, nie możesz już wykorzystywać komputera tak jak chcesz, musisz wykorzystywać go zgodnie z licencją oprogramowania. Jeśli robisz to świadomie, świetnie. Jeśli nieświadomie — to tu zaczyna się problem. I do tych ludzi pisze Stallman. Gdyby pisał do innych, nie opublikowałby swojego artykułu na stronach BBC tylko raczej na swoim blogu, który odwiedzają osoby zainteresowanie tematem.

          Sorry, ale ja bym nie potrafił używac jedynie Jedynego Wolnego I Słusznego Oprogramowania ™,

          I nikt Ci nie każe. RMS również nie.

          Jasne, bo zostanie tylko jeden, jedyny, słuszny wybór. Niezależność? Dajcie spokój, przecież tu chodzi o _nakaz_ używania programów GNU. Wolność wyboru? Proszę bardzo, o ile jest to program GNU.

          Przeczytaj jeszcze raz, ze zrozumiemiem to co napisał Stallman. Może wyciągniesz inny wniosek. Jak nie, to trudno.

        2. Awatar LM
          LM

          "Nie zależy mi na licencji, bo wszystkie jak leci mam w głębokim poważaniu."

          A wiesz, że to może być niezgodne z prawem?

        3. Awatar patryk9200
          patryk9200

          Nie rozumiem …, ze niby co?? Linux jest bardziej funkcjonalny?? bzdura!! jest mało kompatybilny ze sprzętem

          (wiem coś o tym mam na firmie 4 komputery i na żadnym! nie było w linuxie odpowiednich sterowników! a testowałem 4 różne dystrybucje), po drugie ilość dostępnego oprogramowania na linux jest żenująco mała, jest mało aplikacji pożądnych firm napisanych pod linuxa a większośćprzedsiębiorstw nie ma szans zastąpić pożądnego oprogramowania (niezbędnego)jakimś na linuxa (o ile wogle istnieje)…. a po drugie każdy ma wolny wybór….

          demokracja w gruncie żeczy też nas ogranicza a jakoś nam ona nie przeszkadza… a tak wogóle… jagbyś powiedzmy coś wynalazł to co tak zadarmo byś udostępnił tego projekt a samemu ledwo byś miał co do garnka włozyć?? polecam spróbuj tak… zobaczymy ile wytrzymasz… sam twórca linuxa po jego stworzeniu pracował w firmie nad zamkniętym oprogramowaniem a przecież"to takie chaniebne" pomyślcie oczywiście jeśli macie czym….

        4. Awatar patryk9200
          patryk9200

          jagbyście ślepi wyznawcy open source zauważyli to w 90% open source jest twożone na wzór oprogramowania komercyjnego. Gdyby nie microsoft, apple i wiele innych firm linux za pewne dalej był by obsługiwany z lini komend.

        5. Awatar mario
          mario

          @patryk9200: a może to sprzęt jaki masz nie jest kompatybilny z Linuksem? Zobacz z jakimi systemami producent Twojego sprzętu deklaruje zgodność i jak nie deklaruje zgodności z Linuksem to miej pretensje do siebie, że taki wybrałeś, a nie do Linuksa że magicznie go nie obsługuje. Skoro producent zrobił sterownik dla Windows a nie zrobił dla Linuksa to co? Linux winny? …. to jest jakaś hipokryzja, a co śmieszniejsze każdy to powtarza co chwila!

        6. Awatar wujciol
          wujciol

          [quote]

          jakbyście ślepi wyznawcy open source zauważyli to w 90% open source jest tworzone na wzór oprogramowania komercyjnego. Gdyby nie microsoft, apple i wiele innych firm linux za pewne dalej był by obsługiwany z linii komend.

          [/quote]

          Ciekawe to co mówisz:

          1) Robisz błędy ortograficzne co wskazuje na niską wiedzę

          2) Gdyby nie BSD (open source'owa wersja oryginalnego Uniksa AT&T) nie byłoby stosu TCP/IP w dzisiejszych OS'ach.

          3) Narzędzia archiwizacyjne wywodzą się z Uniksa – jest tar, ale było coś starszego tylko nie pamiętam

          4) Patche zostały wymyślone jako proste narzędzie na Uniksie

          Tylko tyle przychodzi mi do głowy, ale można by tak wymieniać jeszcze długo

        7. Awatar Sławek
          Sławek

          Jasne. Bo to Windows właśnie obsłuży każdy sprzęt od momentu podłączenia(bez żmudnego instalowania sterowników). Jeżeli sprzęt jest inaczej zaprojektowany niż inne urządzenia, to ktoś musi napisać do niego sterownik. I nie ważny jest system operacyjny. Powstaje nowy sprzęt, muszą powstać sterowniki. Idąc przeciwnym tokiem rozumowania, to by w świecie sprzętu nie było rozwoju(byłby tylko wzrost wydajności). Dlaczego jednak producenci często wypuszczają sterowniki tylko pod Windows?

      3. Awatar puppy
        puppy

        @michuk: Nie używam programów zgodnie z licencją, bo jak już mówiłem, licencje mam w głębokim poważaniu. Tak więc nawet zamknięte oprogramowanie jest dla mnie "wolne", a i zmiany w tych programach mi się zdarzają. Owszem, zabawy w edytorze heksów, debuggerze i programie restorator przyjeme nie są, zmiany też nie są zbyt wielkie, ale jednak.

        RMS owszem, każe używać wyłącznie GNU, dla niego wolność wyboru to wybór wyłącznie między proramami GNU. Poczytaj o nim trochę więcej, choćby (niedawny) list RMS na listę dyskusyjną OpenBSD. Że to OBSD sucks, że on nigdy nikomu nie poleci, bo umożliwiają (czy też: domyślnie umożliwiają) instalację oprogramowania closed-source. Co więcej, zwrócił uwagę na to, że "nie chodzi o to, że BSD nie jest GNU". To z kolei oznacza, że bał się takich stwierdzeń.

        Stallman to hipokryta, ma się za niewiadomo-jakiego-guru, który może decydowac o losach świata, w dodatku wszyscy ci linuksowi fanboye wierzą w to i mu przyklaskują.

        ps. Nie mogę normalnie odpowiadać, już przy moim poście jest "Poniżej tego poziomu…" – jakim cudem ty mogłeś odpisać? Poza tym już wcześniej to zauważyłem, odpowiedzi do postów tak oznaczonych…

        1. Awatar Fenriz
          Fenriz

          Nie używam programów zgodnie z licencją, bo jak już mówiłem, licencje mam w głębokim poważaniu.

          Czyli co, freeware, czy komercyjna licencja to dla ciebie bez znaczenia?…Byleby było na torrentach, prawda?

          Tak więc nawet zamknięte oprogramowanie jest dla mnie “wolne”, a i zmiany w tych programach mi się zdarzają.

          "Free as in free speech, not as in free beer"

          Co więcej, zwrócił uwagę na to, że “nie chodzi o to, że BSD nie jest GNU”. To z kolei oznacza, że bał się takich stwierdzeń.

          Skąd wniosek , że bał się takich stwierdzeń? Licencje BSD uznawane są przez FSF za licencje wolne tyle, że nie copy leftowe.

      4. Awatar puppy
        puppy

        Fenriz:

        1) dokładnie tak, komercyjne czy GPL, nie ma żadnego znaczenia, byle działało tak, jak sobie tego życzę. Torrenty – owszem, zdarza się.

        2) Właśnie, za dużo tu gadania, za dużo rozwodzenia się nad super-ważną-filozofią. Filozofię również mam daleko i głęboko. Ludzie skupieni wokół FSF dużo mówią, jaka to wolność itd, ale jakoś zapominają o podstawowym celu oprogramowania – działaniu. Ale niee, lepiej GPL bo jest Wolne as in Wolność. Co z tego że Thunderbird ściąga maile w niebyt, firefox zjada kilkaset MB pamięci a jedynym słusznym GUI w linuksie jest x11, pomysł chybiony już 20 lat temu. Jassne, połączmy 50 różnych programów by wyświetlić button. A że CPU i GPU się marnują, co z tego. KISS – keep it slow, stupid!

        3) Stąd wniosek, że sam to zaznaczył. "Niee, nie mówię tak dlatego, że BSD (chamy, mendy, jak tak można no, jestem zbawicielem świata przecież) nie jest na licencji GPL".

        (Proooszę, mógłby mi ktoś powiedzieć czemu nie mogę odpowiadać na takim poziomie drzewka komentarzy jak inni?)

        1. Awatar michuk
          michuk

          (Proooszę, mógłby mi ktoś powiedzieć czemu nie mogę odpowiadać na takim poziomie drzewka komentarzy jak inni?)

          Może nie klikasz w "Odpowiedz"? 🙂

        2. Awatar LM
          LM

          @puppy

          1. Dziwnego Firefoksa masz.

          2. X11 to nie jest GUI, to głównie serwer i protokół. GUI tworzą Window Managery.

          3. Ciekawi mnie co chybionego jest w idei tego serwera grafiki, bo nie wiem. No dobra, znam artykuł Hani Gajewskiej, ale może podałbyś jakieś konkrety?

          4. Chciałbym wiedzieć jaki jest inny sposób, aby w tym samym czasie na komputerze A wyświetlać GUI programów uruchomionych na maszynach A,B,C,D,… w taki sposób, by było wrażenie iż wszystkie są uruchomione na A (bez uruchamiania jakiegoś VNC czy innego rdesktop, które to wrażenie psuje).

        3. Awatar Livio
          Livio

          Nie, GUI tworzą biblioteki jak Qt, GTK, FLTK, Tk i inne.

          Menedżer okien pozwala te GUI przesuwać itd. 😉 .

        4. Awatar puppy
          puppy

          @LM:

          1. Jesteś pewny? Przecież każdy wie że firefox ma niedorobione zarządzanie pamięcią (jeśli w ogóle), przez co po pewnym czasie zajmuje setki MB ram.

          2. Wiem czym jest X11, po prostu to był skrót myślowy. Nie ma innego wyboru w linuksie – jeśli chcesz mieć jakiekolwiek GUI, musisz wybrać X11, oparty o bzdurną ideę Keep it Slow, Stupid!. Typowy program z GUI wymaga całego łancucha programów – Xserver, WM, Widgety. Przytoczę sytuację z mojego starego slackware 10.1 (a było to chyba 2-3 lata temu): postanowiłem zainstalować nowe KDE. Okazało się, że wymaga jakiejś biblioteki z Xserver, której nie było w dystrybucji. No to google i szukamy – jest! Wrzucam biblioteke – fail – błędy linkera. No to może skompilujemy cały Xserver? Fail – wersja glibc mu nie odpowiada. Sorry, nie będę zmieniał glibc (a więc i reszty systemu!) by zainstalować nową wersję KDE. Ciekaw jestem, skąd się wzięło powiedzenie "dll hell".

          ps. Arta Hani nie czytałem.

          4. Nie wiem w jaki – mówimy w końcu o desktopach, ja nigdy nie miałem potrzeby używania zdalnego GUI. Zarządzam kilkoma serwerami linux, też nigdy nie czułem takiej potrzeby – sshd nic nie zastąpi 🙂

        5. Awatar pawel
          pawel

          Bzdury piszesz. Tak się składa, że najgorsze zarządzanie pamięcią ma Safari. Najlepsze ma Firefox 3.

  2. Awatar wujciol
    wujciol

    Linux ma wielkie szanse zaistnieć na rynku. Ostatnio bardzo dużo tych niskobudżetowych laptopów, pojawił się Android, Qt4 (na Linuksa, Windę i Maka, razem z cmake daje olbrzymią przenośność). Musimy bardzo się teraz zaangażować w promowanie i udoskonalanie najlepszego systemu na świecie

    1. Awatar michuk
      michuk

      Linux ma wielkie szanse zaistnieć na rynku […]

      Musimy bardzo się teraz zaangażować w promowanie i udoskonalanie najlepszego systemu na świecie

      To co piszesz nie trzyma się kupy. Najpierw że Linux ma szanse, etc, a potem nagle chcesz promować OpenBSD…

      😛

      1. Awatar Omg
        Omg

        Jak widać to, czy coś jest lepsze czy gorsze zależy od punktu widzenia ;]. Dla mnie np. najlepszym systemem jest Ubuntu, bo jest łatwy w obsłudze. Ktoś inny woli Gentoo, bo ma lepszą kontrolę nad komputerem i może wycisnąć z niego więcej mocy. A jeszcze inny woli Windowsa, bo tylko na nim działają jego ulubione gry i programy.

        1. Awatar jellonek
          jellonek

          zarowno ubuntu jak i gentoo to dystrybucje systemu.

          warto pamietac i warto nie uzywac skrotu muslowego pod tytulem "systemy".

          niektorzy posuwaja sie dalej – piszac "w moim ubuntu …" maja na mysli pod gnomem skonfigurowanym przez zaloge ubuntu…

        2. Awatar Omg
          Omg

          Racja, skróty myślowe prowadzą na dłuższą metę do nieporozumień. I tu mnie naszła myśl, dlaczego rozwój dystrybucji Linuksa jest inny od dystrybucji BSD? Tam te główne dystrybucje (FreeBSD, OpenBSD…) mają wspólne korzenie, lecz rozwijają po swojemu kernele, więc można tam mówić o różnych systemach? Zastanawia mnie dlaczego Linux jest tylko jeden…

        3. Awatar krzy
          krzy

          FreeBSD, OpenBSD etc. to nie dystrybucje, to kompletne systemy operacyjne (kernel+userland), tyko, że wywodzące się ze wspólnego źródła.

          Dystrybucje do rzecz typowo linuksowa. Wzięły się z tego, że kernel został napisany osobno (na Minixie Torvaldsa), userland GNU osobno (na uczelnianych Solarisach), no i trzeba to było jakoś posklecać do kupy.

        4. Awatar trasz
          trasz

          Wywodzace sie ze wspolnego zrodla i nadal wymieniajace miedzy soba czesc kodu.

          Pytanie, dlaczego Linux jest tylko jeden, jest zle zadane. Wiekszosc systemow jest "tylko jedna" – jedno Windows, jeden Solaris itd. Lepszym pytaniem byloby, dlaczego BSD sie rozdzielily. Nie mam pojecia. Znaczy, ogolnie to mam – z powodu wewnetrznych napiec w zespole. Ale dlaczego akurat w BSD? Nie wiem. Byc moze struktura hierarchiczna jest za sztywna albo cos.

        5. Awatar Thar
          Thar

          @krzy: pojawiają się i dystrybucje, głównie oparte na FreeBSD (DesktopBSD, PC-BSD – tych dwóch próbowałem ale jest ich trochę więcej).

      2. Awatar Sławek
        Sławek

        On chce promować BeOSa 😉 . Tyle tylko, że gdzie dzisiaj znajdziesz możliwość zakupu licencji 😉 .

  3. Awatar trasz
    trasz

    Typowy dla Stallmana belkot. Ale trzy rzeczy wymagaja sprostowania bardziej niz reszta. Po pierwsze, jesli GNU/spolecznosc tak bardzo chce walczyc o przestrzeganie standardow, dlaczego nie zacznie od siebie? Dostosowywanie Linuksa do standardow POSIX byloby niezlym pierwszym krokiem. Po drugie, to nie Microsoft zaczal od przepychania standardu ISO w celach marketingowych – wczesniej zrobily to firmy stojace za ODF-em.

    I wreszcie po trzecie i najwazniejsze – "piszemy i publikujemy oprogramowanie, które użytkownicy mogą dowolnie modyfikować i dzielić się nim" – to stwierdzenie jest klamstwem. GNU pisze oprogramowanie, ktorego nie mozna wykorzystac w wielu innych wolnych projektach z powodu ograniczen nakladanych przez GPL. Kodu na GPL nie moga wykorzystac w swoich projektach tworcy PostgreSQL-a, Firefoksa, Solarisa, czy Apache'a. GNU tworzy oprogramowanie, ktorego uzytkownicy moga je dowolnie modyfikowac, ale dzielic sie nim moga tylko z innymi projektami GNU. To samo moglby powiedziec Microsoft – ich oprogramowanie ich programisci moga dowolnie modyfikowac, ale nie moga udostepniac poza firme.

    1. Awatar Achirik
      Achirik

      Typowy dla Trasza (ang. trash – śmietnik) bełkot. Linux od dawna jest kompatybilny z POSIX-em, czego o MS Windows powiedzieć nie można.

      Trasz kolejny raz udowadnia własną niekompetencję i całkowitą nieznajomość zagadnienia. Zapewne przybył na Osnews.pl z portalu DobreProgramy, gdzie znany byl jako Scooby

      1. Awatar trasz
        trasz

        Akurat Windows na zgodnosc z normami ma nawet certyfikat.

        http://www.internetnews.com/dev-news/article.php/…

        1. Awatar Neonique
          Neonique

          Windows nie jest zgodny z POSIX. Link, który podajesz opisuje podsystem Interix, który udostępnia interfejs POSIX dla Windowsa i… Linuksa (port dla Debiana tutaj: http://debian-interix.net/ ).

          Jako ciekawostkę dodam, że Interix korzysta z narzędzi open-source w tym GNU.

        2. Awatar trasz
          trasz

          @Neonique: Mniejsza juz o brak znajomosci Windows, ale umiejetnosc szybkiego guglania tez cie zawiodla. 😉

          Interix jest czescia Windows. To po prostu jeden z podsystemow. W czasach, gdy pisany byl artykul, trzeba go bylo doinstalowywac oddzielnie. Dla Linuksa nie jest dostepny, to dziala w druga strone – jest Debian, ktorego mozna zainstalowac na Interiksie.

          Interix owszem, korzysta z narzedzi opensource, glownie BSD.

        3. Awatar TheBlackMan
          TheBlackMan

          Trash na litość Boską, co ty pitolisz ?

          Windows zgodny z POSIX ? Takiej bzdury to jeszcze nie było.

          Windows jest zgodny z POSIX, a mleko bierze się z cysterny jak twierdzą niektóre dzieci w przedszkolu.

        4. Awatar soft
          soft

          Windows zgodny z POSIX ? Takiej bzdury to jeszcze nie było.

          nazywaj to jak chcesz. windows *jest* zgodny z posix.1 (czyli systemowym api dla jezyka c) od wersji nt 3.5. od nt 3.51 jest certyfikowany przez nist za zgodnosc z hamerykanska norma fips 151-2 (czyli wlasnie posix.1). tych certyfikatow zgodnosci wymaga wiekszosc amerykanskich agencji rzadowych, wiec windows *musi* je posiadac.

          tyle jesli chodzi o "zgodnosc" i certyfikaty. w praktyce, do wersji windows xp sp2 wlacznie wyglada to tak, ze podsystem posix w istotnym % przypadkow zwracal ENOTIMPLEMENTED i byl dosyc malo przydatny… 😉

          tyle, ze w 2003, viscie (a w pozostalych po zaistalowaniu "darmowego" sfu 3.5) za zgodnosc z posixem odpowiada w.w. interix…

        5. Awatar Sławek
          Sławek

          Temat wyjaśniony. Tak właściwie, to dużo się naśmiałem podczas czytania dziwnego twierdzenia trasza.

        6. Awatar trasz
          trasz

          @TheBlackMan: Przytoczylem link do artykulu. Jak chcesz, mozesz sobie poszukac – gdzies na stronach X/Open jest informacja o tym, ktore systemy przechodza testy. Linux nie przechodzi, Windows z Interiksem – owszem. A kryterium zgodnosci ze standardem jest takie, ze trzeba przechodzic testy zgodnosci. Proste, nie? 😉

          @soft: Artykul, do ktorego link jest powyzej, mowi o Interiksie wlasnie. Ktory jest juz czescia Windows. Czyli Windows jest, w przeciwienstwie do Linuksa, zgodny ze standardem POSIX. I nie tylko z podstawowa czescia, ale takze z rozszerzeniami opisujacymi watki (pthreads) i paroma innymi.

          @Sławek: Konfrontacja z rzeczywistoscia boli, prawda? ;->

    2. Awatar ak47
      ak47

      Linux jest POSIX, a to że rózne dystrybucje są w wielu miejcach nie posixowe to tylko marudzenie. Sorry winnetou TY WYBIERASZ.

      HMM z tego co pamiętam to MS WSPIERAŁ ODF więc tutaj dokładnie mijasz się z prawdą to nie była walka na standardy…

      No i po trzecie, dzieje się tak bo ci panowie sa niezgodni z literą licencji GPL. Jeśli weźmiesz pod uwagę stosunek Stalmana do licencji powyzszych projektów to nie jest to kłamstwo. W dodatku CDDL została specjalnie stworzona aby nie być kompatybilna z GPL. Co do MIT i BSD to GPL może z nich korzystać ale jak już powiedziałeś w drugą stronę już się nie da.

      Wiec wniosek jest taki że nie kłamie stalman tylko ty naginasz jego wypowiedzi. Stalman porusza sie w świecie GNU więc uszanuj jego mały ciasny światek.

      1. Awatar trasz
        trasz

        @ak47: Nie, nie jest. Ze standardem nie jest zgodny nawet glupi program true(1), ktory w wydaniu GNU w pewnych sytuacjach moze zwrocic wartosc rozna od zera. Ze standardem nie jest zgodna funkcja select(2), ktora nie zwraca bledu, jesli wywola sie ja na zamknietych deskryptorach. I tak dalej, i tak dalej.

        Co do licencji CDDL – bzdura kompletna. Zapis zakazujacy linkowania kodu na GPL z nie-GPL jest w licencji GPL, nie CDDL. CDDL to po prostu troche zliberalizowana wersja licencji Mozilli. Sun mial wybor – albo uzyje licencji GPL, i tym samym odetnie droge ZFS-owi do wszystkich systemow innych niz Linux, albo uzyje CDDL, z przeciwnym efektem.

        1. Awatar Leetux
          Leetux

          http://en.wikipedia.org/wiki/POSIX#Fully_POSIX-co… Zaznaczam od razu, na temacie sie nie znam, ale wikipedia mowi swoje – w/g niej Linux nie jest zgodny z POSIX w całości, albo przynajmniej nie jest oficjalnie. Mówicie że trasz nie ma racji a nigdzie tego nei sprawdzicie [przynajmniej na wikipedii, która może czasami się myli ale jakimś tam źródłem jest…]. I kto tu jest trollem który pisze bzdury bez żadnych podstaw tylko po to żeby przepchnąć własną rację?

        2. Awatar morella
          morella

          I tu sie mylisz kolego, wierzac w nieomylnosc Wikipedii. Jest tam napisane "Linux (most distributions)" co jest oczywiscie WIELKIM NIEDOPATRZENIEM. Linux to kernel, dystrybucja nie jest Linuxem ;>

        3. Awatar krzy
          krzy

          trash napisał, że linuksowa funcja select() jest niezgodna z POSIXem. A funkcja select() jest implementowana przez KERNEL. Dystrybucja nie ma tu nic do rzeczy, drogi kolego.

          Wiedzy brak, ale za to jaki zapał!

        4. Awatar trasz
          trasz

          @morella: Nie jest niedopatrzeniem, jest po prostu uzyciem slowa "Linux" w taki sposob, jak uzywa go wiekszosc ludzi z branzy – jako okreslenie systemu operacyjnego zbudowanego wokol Linuksa-kernela, nie samego kernela.

        5. Awatar Sławek
          Sławek

          Z tego, co wiem, to nie ma rzeczy w 100% zgodnej z POSIX. POSIX zawiera pewne niedopowiedzenia i niedopatrzenia, przez co niektóre interfejsy działają trochę inaczej w każdym systemie. Jednak jądro Linuksa to chyba najbardziej POSIX-owe jądro systemu operacyjnego.

        6. Awatar trasz
          trasz

          @Sławek: Warunkiem prawa do uzywania nazwy zastrzezonej 'Unix' jest przejscie certyfikacji. Kazdy z tych systemow – AIX, Solaris, MacOS X – jest zgodny ze standardem. BSD sa prawie zgodne, ale nie do konca. Ze wszystkich w miare popularnych uniksowatych (pomijam wynalazki w rodzaju HURD-a, bo nie mam pojecia, jak tam to wyglada) Linux jest zgodny prawdopodobnie najmniej.

        7. Awatar krzy
          krzy

          Anekdota. Wyżej podpisany zajmował się kiedyś portowaniem programu napisanego na Linuksie w C na FreeBSD. Roboty było z tym trochę, bo okazywało się że linuksizmów w kodzie było co niemiara (np. nagminne stosowanie inttypes.h zamiast sys/types.h). Przy okazji w programie znalazłem i poprawiłem parę bugów, do tej pory przez linuksizmy maskowanych. W końcu port się udał, a program zaczął na FreeBSD działać, i to nawet poprawnie.

          Potem ktoś wziął się za portowanie na kolejne systemy. I okazało się, że na Open- i NetBSD program kompiluje się (i działa) praktycznie bez zmian, a na Solarisie po niewielkich.

          Po tym doświadczeniu zmieniłem środowisko deweloperskie z Linuksa na FreeBSD.

        8. Awatar trasz
          trasz

          @krzy: Zaskakujacy zbieg okolicznosci. Tez zajmowalem sie portowaniem paru programow z Linuksa na FreeBSD. Problemu z select(2) doswiadczylem osobiscie – byl odpowiedzialny za nieprawidlowe dzialanie jackd (serwer dzwieku). Pamietam go glownie dlatego, ze bylo go ciezko znalezc – wiekszosc niekompatybilnosci miedzy Linuksem i reszta swiata to inkludy, nazwy #define'ow czy okazjonalny brak jakiejs funkcji w libm (tu akurat FreeBSD jest troche do tylu), natomiast to byl "blad znikad" – jeden watek robil sobie select(), drugi zamykal mu deskryptor i pod Linuksem nie dzialo sie nic – kto z developerow kernela by sie przejmowal jakims lockingiem, ktorego jedynym efektem bedzie wykrycie bledu w userlandowej aplikacji? – a pod FreeBSD dzialo sie to, co wedlug standardu powinno i jackd zdychal.

        9. Awatar Jarek
          Jarek

          @krzy

          inttypes,h to nie jest "linuksizm" tylko część standardowej bibioteki C

          (C99) (http://en.wikipedia.org/wiki/Inttypes.h), o zgrozo 😛 występuje nawet w IEEE Std 1003.1, 2004 Edition.

          Dystrybucje (RHEL 5, SUSE 10), które przechodzą testy LSB 3.1 są zgodne

          z ISO POSIX (2003).

          Dostępność funkcji, nagłówki i itp.. zależy od wersji std C, POSIX jaki dany system spełnia.

        10. Awatar trasz
          trasz

          @Jarek: LSB nie testuje zgodnosci ze standardem POSIX. Owszem, _czesc_ – nawet spora czesc – sie pokrywa, ale to nadal dwie rozne rzeczy. Zadna z dystrybucji Linuksa nie jest zgodna ze standardem, z tego prostego powodu, ze i w kernelu, i w userlandowych narzedziach, sa rozbieznosci. Dlatego zreszta RHEL nie ma zadnego certyfikatu na zgodnosc, mimo ze bardzo by chcieli.

          A co do wersji – to, o czym mowilem, nie jest zgodne z zadna z wersji standardu.

        11. Awatar Thar
          Thar

          Ze standardem nie jest zgodny nawet glupi program true(1), ktory w wydaniu GNU w pewnych sytuacjach moze zwrocic wartosc rozna od zera.

          Ach, ty znowu o tym. Zapewne wolałbyś, by w imię zgodności ze standardem –help i –version zwracały 0, ale wierz mi – jesteś w mniejszości ;>

        12. Awatar trasz
          trasz

          @Thar: Widzisz, ze standardami chodzi o to, zeby oprogramowanie robilo to, co jest napisane w standardzie. Jesli nie robi, a w standardzie jest napisane, ze musi, to ze standardem nie jest zgodne. I juz. I naprawde nikogo w tej sytuacji nie obchodzi, ze autor chcial dobrze. Albo ze guru autora wymaga, zeby nawet glupi jednolinijkowiec w rodzaju true(1) implementowal kompletnie bezsensowne w tym przypadku opcje. Wazne, ze zachowuje sie w sposob ze standardem sprzeczny.

          A z tego, ze jestem w mniejszosci, doskonale zdaje sobie sprawe. Developerzy Linuksa od dawna maja standardy w glebokim powazaniu. Zalezy mi natomiast na tym, aby zaczeli podchodzic do sprawy uczciwie i przyznali jasno, ze czniaja caly ten POSIX, bo jego autorzy sa glupi i maja fszy na pempku.

          Podsumowujac – brak zgodnosci ze standardami jest ok, pod warunkiem, ze nie wciska sie jednoczesnie kitu o rzekomym tych standardow przestrzeganiu.

        13. Awatar Thar
          Thar

          Znów umyślnie tupiesz nóżkami i robisz dym. Developerzy Linuksa mają w głębokim poważaniu kiepskie standardy. Lub kiepskie elementy dobrych standardów – bo jednak ze sporą częścią POSIX Linux jest zgodny. Ale w miejscach, gdzie zgodność ze standardem trzeba by było okpić utratą wygody użytkowania, rzeczoną zgodność olewają. Co jest IMHO bardzo zdrowym i pozytywnym podejściem, wszak standardy są dla ludzi – nie odwrotnie. Podobnie jak zdrowe jest podejście Linusa do modułów kernela ("póki nie ma wolnych, trzymajmy zamknięte"). I nikt nie wciska kitu – kit wciskasz ty pisząc o tym, aby znów stworzyć wrażenie jaki ten Linux jest beznadziejny (bo nie na BSD). Na szczęście z fanboizmu zazwyczaj się wyrasta.

        14. Awatar LM
          LM

          Z tą zgodnością ze standardami przyznaję Traszowi trochę racji. Trochę tylko, bo pojawiają się w tej dyskusji tylko półprawdy i małe kłamstwa.

          W praktyce nie ma dziś czegoś takiego jak "certyfikat zgodności z Posiksem". Jest wiele certyfikatów, które składają się na zgodność z tą ideą. POSIX jest dziś bardziej znakiem handlowym!

          Tort certyfikacji podzielono na mnóstwo drobnych kawałków. Dlatego wszyscy tu sobie wciskają kity, które systemy są a które nie są "kompatybilne z Posiksem". Zapewne żadne z tych, o których piszecie (ani Linux ani Windows) nie mają certyfikatu POSIX! Co najwyżej starają się być zgodne (na własną rękę, lepiej lub gorzej) z którymś z dokumentów serii IEEE1003.

          Komitet standaryzacyjny nie śpi i prace nad standardem ciągle trwają, choć powoli. Działające systemy, te mające certyfikaty, często wyznaczają to, jak ten standard będzie wyglądał w przyszłości – vide QNX z jego sieciowymi "dziwactwami", które są w draftach nowych wersji IEEE1003.

          Linux nie przejdzie procesu certyfikacyjnego, ponieważ zgłaszający musi wziąć odpowiedzialność za poprawność działania określoną w standardzie. Po co certyfikować i brać odpowiedzialność za wczorajszy system? Najwyraźniej nie jest to opłacalne a kosztowne.

        15. Awatar trasz
          trasz

          @Thar: Wiesz, developerzy Microsoftu tez maja w glebokim powazaniu _kiepskie_ standardy, takie jak ODF, ktory ssie masakrycznie z punktu widzenia dostepnosci czy zgodnosci wstecz. 😉

          Anyway, wyglada na to, ze sie zgadzamy, tylko z jakiegos powodu nie chcesz tego przyznac. Nie mam nic przeciwko temu, ze developerom Linuksa wydaje sie, ze zjedli wszystkie rozumy i wiedza lepiej. Nie mam nic przeciwko temu nawet mimo tego, ze rzeczywistosc pokazuje, ze w 90% przypadkow jest na odwrot i zaimplementowany w Linuksie mechanizm okazuje sie zalosny jak, nie przymierzajac, ich wersja devfs-a albo SystemTap. Nie podoba mi sie natomiast, ze nie stawia sie sprawy jasno, przyznajac wprost, ze Linux zgodny z zadnym uniksowym standardem nie jest i nie bedzie.

        16. Awatar trasz
          trasz

          @LN: Oczywiscie, ze jest. Sprawdz w wolnej chwili, jak wygladaja warunki przyznania produktowi prawa do uzywania nazwy wlasnej "Unix".

          Standard owszem, nadal sie rozwija, ale w sposob zgodny wstecz.

          A Linux owszem, nie przejdzie procesu certyfikacyjnego, ale nie dlatego, ze trzebaby certyfikowac wczorajszy system – w koncu RHEL nadal supportuje kernel sprzed bodajze dwoch lat, spokojnie moglby za certyfikacje zaplacic i byloby mu to bardzo przydatne, bo bez zgodnosci ze standardem niektore drzwi sa przed nimi zamkniete – ale dlatego, ze nie jest w stanie. Z przyczyn czysto technicznych – nie zachowuje sie tak, jak wymaga tego standard.

        17. Awatar LM
          LM

          @Trasz: Hint: znak handlowy POSIX i znak handlowy Unix to nie to samo.

          Standard nie musi rozwijać się w sposób zgodny wstecz.

          RHEL, SUSE i inne albo sam Linux może mogłyby przejść procesy certyfikacyjne. Może byłoby to opłacalne, a może szkodliwe. Chociaż dizsiaj te ~100000-200000$ to tak niewiele 😉

        18. Awatar Thar
          Thar

          @trasz

          Zgadzam się z tym co twierdzisz, ale nie zgadzam się z tym JAK to twierdzisz. Uważam cię za fanboja, a fanboje przy krytykowaniu konkurencji nie biorą punktów krytyki z sufitu, tylko z prawdziwych, istniejących problemów. Ale o tych problemach doskonale wiadomo, a ty próbujesz je za każdym razem wynosić do rangi absolutnych, kompromitujących pomyłek. Nie używam FreeBSD, ale idę o każdy zakład, że z nim można zrobić podobnie. O tym GNU/true teraz wspomniałeś przy okazji (nie)zgodności ze standardami – ale dwa poprzednie komentarze w których o nim pisałeś traktowały już o tym zagadnieniu przedstawiając je jako programistyczne faux pas, chociaż większość normalnych użytkowników woli otrzymać tekst pomocy i numer wersji zamiast 0, i dla nich to nie bug, a ficzer. Ty po prostu musisz się do tego przyczepić, nawet nie biorąc pod uwagę innych wersji od twojej. Fanbojujesz w prawie każdym temacie, w którym się wypowiadasz – przy Firefoksie po prostu MUSIAŁEŚ napisać o wątpliwych zaletach licencji BSD. Tutaj z kolei napisałeś o ODF:

          Wiesz, developerzy Microsoftu tez maja w glebokim powazaniu _kiepskie_ standardy, takie jak ODF, ktory ssie masakrycznie z punktu widzenia dostepnosci czy zgodnosci wstecz.

          chociaż:

          – nie ma to ŻADNEGO związku z tematem (zdajesz się myśleć, że jeśli porównasz zespół devów Linuksa do Microsoftu to zrobi na mnie jakieś wrażenie – albo nie tylko na mnie)

          – (ironia) OOXML i kolejne wersje Office mają za to zajedwabistą zgodność wstecz ;>

          Po prostu nie chcesz/nie potrafisz spojrzeć na sprawy całościowo…

        19. Awatar trasz
          trasz

          @LN: Owszem. Ale nie da sie uzyskac praw do znaku towarowego bez spelnienia okreslonych kryteriow technicznych, takich jak zgodnosc ze standardem.

          Powtorze – RHEL czy Suse bardzo chcieliby, aby Linux mial certyfikat, bo bez tego w niektore miejsca po prostu nie maja wstepu. To nie jest kwestia 200000$, blizej 20000$; dla tej wielkosci firmy to zadne pieniadze. Tyle, ze sie nie da z przyczyn technicznych.

          @Thar: Nie ma znaczenia, _jak_ cos twierdze. Istotne jest to, ze mowie cos bardzo niewygodnego – mianowicie, ze Linux nie jest zgodny ze standardem POSIX, SuSv3 czy dowolnym innym.

          Co do ODF – oczywiscie, ze ma to zwiazek z tematem. Wedlug ciebie olewanie kiepskich standardow przez programistow Linuksa jest ok, ale olewanie kiepskich standardow przez programistow Windows jest juz be, tak? ;->

          Co do zgodnosci – owszem, maja znacznie lepsza niz ODF. Sprobuj otworzyc sobie jakis wiekszy dokument zapisany przez Worda 7 w OOo, zapisz go w ODF, otworz jeszcze czyms innym i porownaj z oryginalem. Przypomina? Nie sadze.

        20. Awatar Thar
          Thar

          Nie ma znaczenia, _jak_ cos twierdze.

          Wróć – to właśnie ma znaczenie. Przeczytaj jeszcze raz i przyjmij do wiadomości, zanim zechcesz odpowiadać. Bez tego dalsza rozmowa nie jest możliwa. Połowa twojego posta traktuje już o ODF i jego zgodności, co dowodzi, że znowu usilnie próbujesz zmienić temat.

        21. Awatar Witek
          Witek

          Portowanie aplikacji z Linuksa na BSD? To wina aplikacji i jej progarmistów że są nierozgarnieci i nie czytają sekcji "ZGODNE Z" w manulach. Czy winą Linuksa jest to że posiada bogatszy interfejs niż POSIX? Czy winą Linuksa jest to że niekopetentni programiści nadużywają niestandardowych wywołań? Jak piszesz program który ma szanse być portowany to poprostu nie używasz ich. Większe problemy jednie mogą być w epool.

          Nigdy nie miałem problemów z portowaniem swoich programów z Linuksa na BSD. Oczywiste że musiałem czasami dodać jakiś parametr do linkera aby użył getopt czy readline, ale dobrze napisana aplikacja w C (które znane jest ze swojej średniej przenośności) nie powinna sprawiać problemów.

        22. Awatar X
          X

          Czepiacie się tak tego Trasha, Thar zarzuca mu brak formy, a co ja widzę? Cytaty z tego watku. Z pamięci:

          do Trasha: "tupiesz nózkami", "trash to z ang. śmietnik", "trashowy bełkot", "trash to fanboy". Nie siedzę na tym portalu non-stop, nie znam animozji, ale jako widz czuję głęboki niesmak. Chamstwo, gra w minusiki i (co najważniejsze), wg. mnie brak merytorycznej przewagi. Wrecz na gruncie logiki…Kolega Trash jakiś taki spokojny, w dr. Judyma sie bawi. Ja bym Was olał.

        23. Awatar mdh160
          mdh160

          O matko jak ja bym chciał, żeby trash nas olał i sobie stąd poszedł.

        24. Awatar Thar
          Thar

          Thar zarzuca mu brak formy

          Źle zrozumiałeś, spróbuj jeszcze raz.

          gra w minusiki

          Jaka "gra"? Wszedłeś tutaj, nie znasz zasad i wydaje ci się, że masz prawo każdego pouczać. Minusy są stworzone właśnie do zaznaczenia, że z daną wypowiedzią się nie zgadzam.

          wg. mnie brak merytorycznej przewagi.

          O, to to. Traszowi oczywiście, bo powtarza on wciąż to samo. To co mówi nie jest problemem, problemem jest jego odporność na wiedzę i wszelkie argumenty. Posłużę się przykładem, który bardzo mi się spodobał: gdyby trasz twierdził, że księżyc jest z sera, nawet gdybyś zabrał go na księżyc – powiedziałby, że to nie księżyc, bo nie jest z sera…

        25. Awatar LM
          LM

          @Trash: w przypadku firm o obrotach RHT czy NOVL 20k USD wystarczy na meeting fees, certyfikację w obrębie 1003.1 i jednorazowe (płatne co roku) odnowienie certyfikatu. 1003.1 to sam Base, czyli mało użyteczna cześć standardu – API i shell są opisane gdzie indziej.

    3. Awatar Precz
      Precz

      Typowy dla trasza bełkot (…)

    4. Awatar Witek
      Witek

      Ja tylko tak dla przypomnienia: Linux nie jest projektem GNU.

  4. Awatar krzy
    krzy

    Osobiście bardziej podoba mi się postawa p. Gatesa niż p. Stallmana. P. Gates uważa, że oprogramowanie jest po to, żeby na nim zarabiać. Sam zarabia i nie ma nic przeciwko temu jak ktoś inny to robi.

    P. Stallman uważa, że zarabianie na oprogramowaniu jest niemoralne. Dlatego żyje z wygłaszania przemówień.

    1. Awatar jellonek
      jellonek

      jak zawsze mylna interpretacja polaczona z wciskaniem komus "co on mysli"…

      krzy: przenies sie na onet… PROSZE.

      1. Awatar krzy
        krzy

        Przepraszam, skrót myślowy. Stallman nie uważa, że zarabianie na oprogramowaniu jest nieetyczne. On jedynie uważa, że wszystkie SKUTECZNE sposoby zarabiania na oprogramowaniu są nieetyczne.

        Z jego własnego manifestu:

        Prawdziwym powodem, dla którego programiści nie będą głodować, jest fakt, iż nadal będzie się im płacić za programowanie — po prostu nie aż tyle, co teraz.

        Ograniczanie kopiowania nie jest dla firm programistycznych jedynym sposobem na uzyskiwanie dochodów. Jest po prostu najczęściej spotykanym, bo przynosi najwięcej pieniędzy.

        I dalej:

        Prawdopodobnie nowa organizacja branży oprogramowania spowoduje, że programowanie nie będzie już tak lukratywnym zajęciem jak teraz. Ale to nie jest żaden argument przeciwko zmianom. To, że sprzedawczynie w sklepie zarabiają tyle, ile zarabiają, nie jest uznawane za niesprawiedliwość. Jeśli programiści zarabialiby tyle samo, to też nie byłoby niesprawiedliwe.

        Inaczej mówiąc, p. Stallman wie ile powinien zarabiać programista. Jak zarabia za dużo, jest to aspołeczne. Nie wiadomo dokładnie ile powinien zarabiać, ale na pewno mniej niż teraz. Np. tyle co sklepowa. Wprawdzie programista musi wydać więcej na swoje wykształcenie, ale to w końcu żaden argument.

        Przypomina mi to praktykowane w czasach ancien regime'u polowania na spekulantów. Tam też władza dobrze wiedziała jaką prywaciarz może mieć marżę. Jak miał za wysoką, to za swoje aspołeczne zachowanie trafiał do kryminału (w locale su_SU na Sybir).

        1. Awatar Thar
          Thar

          Ale to prawda. Zrównoważenie płac leży w najlepszym interesie społeczeństwa jako całości. Inna sprawa, że nie zawsze ten interes powinien być interesem nadrzędnym.

        2. Awatar krzy
          krzy

          Istnieje różnica między równoważeniem w sensie skandynawskim, a rozkułaczaniem. Stallman jest ideowo bliższy temu drugiemu.

        3. Awatar kocio
          kocio

          Podział na dwa przeciwstawne modele – "skuteczny" i "nieskuteczny" – nie jest prawdziwy. Bardzo skuteczna jest np. zapłata za wykonanie zamówienia, a znakomicie pasuje do modelu RMS-a.

          Oczywiście, im będzie się mnożyć utrudnienia dla odbiorcy, tym płatność będzie bardziej skuteczna, ale krańcowa "skuteczność" oznacza zarazem krańcowe dojenie klienta za wszystko i w maksymalny możliwy sposób. To się akurat dzieje (wysokie ceny, ogromna trudność w zmianie dostawcy, konieczność płacenia za aktualizacje, bo pojawiają się nowe formaty i funkcjonalności, bez których nie da się – nomen omen – skutecznie komunikować ze światem, praktyczna niemożność zmiany kodu, od którego zależy działalność firm itp.) i to jest chora sytuacja.

    2. Awatar trasz
      trasz

      @krzy: Zaczelo mnie wlasnie zastanawiac, czy Stallman ma telefon komorkowy i konto bankowe. 😉

      1. Awatar michuk
        michuk

        Możliwe że kupił OpenMoko. Wcześniejszych się pewnie brzydził 🙂

        1. Awatar trasz
          trasz

          No to teraz pozostaje mu znalezc bank w calosci bazujacy na otwartym oprogramowaniu.

          Czy Jaroslaw kupilby telefon, gdyby byl wyprodukowany w polsce i przez firme, co do ktorej nacjonalizmu nie moznaby miec watpliwosci. 😉

        2. Awatar Raff
          Raff

          Nie wyśmiewaj sie z człowieka, do którego jesteś tak podobny.

        3. Awatar morella
          morella

          TRASZ, takie komentarze pokazuja jakim jestes czlowiekiem :>

        4. Awatar trasz
          trasz

          @morella: W rownym stopniu nielubiacym obu. 😉

          Co wiecej, nielubiacym obu za mniej wiecej to samo, tylko w innej branzy – za populizm, mniej lub bardziej swiadome wciskanie kitu i przedstawiania rzeczywistosci w kompletnie wypaczony sposob. I za to, ze jeden i drugi ma grono fanow, ktorzy w ten kit wierza, wystawiajac w ten sposob slabe swiadectwo inteligencji homo sapiens.

        5. Awatar krzy
          krzy

          @trasz: Z banku na pewno korzysta. W końcu honoraria za wystąpienia muszą gdzieś wpływać. 😉

        6. Awatar ak47
          ak47

          @trasz

          Zajebiste porównanie ;]

        7. Awatar tomlee
          tomlee

          @trasz: Echh… wiesz jaka jest różnica między 'narodowcem' a 'nacjonalistą'? Jako umysł ścisły powinieneś ważyć słowa przed użyciem.

        8. Awatar Thar
          Thar

          @trasz

          Od kiedy ty masz prawo twierdzić, jakie sympatie polityczne wskazują na niską inteligencję? Bo że sam uważasz to, w co wierzy za populistyczny kit, to normalne u ludzi mogących wyłącznie tego, słabiutkiego argumentu, użyć przeciwko ludziom o innych poglądach. Co jest zresztą normalne we współczesnej polityce, od której stronię.

        9. Awatar trasz
          trasz

          @tomlee: Wiem – kosmetyczna. ;->

          @Thar: Chociazby od kiedy statystyki pokazuja korelacje miedzy brakiem wyksztalcenia i glosowaniem na Samoobrone, LPR i PiS.

        10. Awatar Thar
          Thar

          Gdybym był złośliwy, wziąłbym twoją wydumaną metodologię z innego tematu. Przypomniałbym, od kiedy się je prowadzi i postawiłbym niepodważalny wniosek, że to niechybnie wynik korelacji między rzeczonymi sondażami a brakiem poparcia społecznego dla pewnych ugrupowań. Po czym na tej podstawie ogłosiłbym statystyki za bezwartościowe ;>

          Ale ponieważ nie jestem, poprzestanę na oczywistym stwierdzeniu, że poziom wykształcenia i stopień naukowy nie mają nic wspólnego z inteligencją.

        11. Awatar rozbawiony
          rozbawiony

          @Trash. Z tym Kaczyńskim(i) to pojechałeś…

          – Kaczyński to zwolennik amerykańskiej bazy eksterytorialnej w Polsce

          – zwolennik wojen neokonserwatystów

          – szkodnik pyskujący Rosji na Ukrainie, w Gruzji. PIS promował nazwe dla ronda w Warszawie: im. Dudajewa. Opętany Katyniem. To nie jest twarde stanowisko, a palenie mostów by wpakować Polaków w objęcia "sojuszników". Tylko czy ci sojusznicy dadzą nam ropę i kupią nasze towary?

          – zastopowanie ekshumacji w Jedwabnym by nie burzyć mitu setek Żydów spalonych przez Polaków w stodole.

          – w rzadzie Kaczynskiego, w MON Radek Sikorski, mąż pani Aplebaum, bardziej Anglik niż Polak. Jego dzieci mają prawo powrotu do Izraela. Członek neokonserwatywnych think-tanków.

          – manewr z wyuotowaniem z sejmu potencjalnych (quasi)nacjonalistów

          – PIS lobbuje w UE by Hezbollah uznać za organizację terrorystyczną

          – PIS lobbował by UE nie rozpatrywała sytuacji humanitarnej w Palestynie

          – siedziba PIS została sprzedana izraelskim biznesmenom

          – Kaczyński wspiera budowę kosztownego muzeum Żydów Polskich

          – zagorzały syjonista porównujący sie z do zbrodniarza Szarona, mówiący "w Izralu czuję się jak w domu".

          – Kaczyńscy podtrzymali oszukany offset za F16 co nie przysłużyło się naszej gospodarce. (vide NOKIA i fińskie F18)

          – PIS udawał partię eurosceptyczną, ale głosował jak PO. Jedynie uchwałe bez znaczenia chcieli przepchnąć aby dłużej mamić swoich skretyniałych "patriotycznych" wyborców.

          – Lech Kaczyński odmówił patronowania ofiarom z Wołynia. Widać stosunki z Rosją spisane są na straty, a przyznajacych medale zbrodnairzom z UPA "pmarańczowych" mamy oficjalnie popierać! Bo Ukraina ma wejść w sferę atlantyckich globalistów.

          I to jest nacjonalizm? Kaczyński to globalista, syjonista, agent z wyboru albo głupoty.

          Mam gdzieś antysemickie spisy Żydów, nie uważam K za Żyda, nie zdradzę się ze swoim stosunkiem do UE, polityki itp. Po prostu wypisałem fakty, które można zweryfikować. Śmieszy mnie jak jakiś ignorant wchodzi na tereny o których nie ma absolutnego pojęcia i wypisuje brednie, że Kaczyńscu/PIS to nacjonaliści. Taki człowiek to idealny przykład barana pędzonego przez globalne elity. Posłucha sloganów w TV i już "wie". Takich "wiedząych" jest większość. Idą jak stada baranów na rzeź.

        12. Awatar Thar
          Thar

          @rozbawiony

          Widzę, że w wolnych chwilach czytujesz wypociny Korwina-Mikkego ;>

  5. Awatar Mariusz
    Mariusz

    Macie wybór – to proste – wolicie płacić i być ograniczani licencją, prawem, upgrade'ami za które trzeba znów zapłacić… Albo nie płacić i robić na co ma się ochotę… Kopiować programy dla znajomych, poprawiać je, robić bezpłatne upgrady

    1. Awatar trasz
      trasz

      @Mariusz: Owszem, mamy wybor – wolimy placic i uzywac, majac support i dokumentacje, czy nie placic i musiec samemu poprawiac oprogramowanie, czytac kod, bo dokumentacji brak, i pytac na forach, jak rozwiazac problem. I tak za kazdym razem, gdy upgrade cos popsuje.

      1. Awatar michuk
        michuk

        @trasz: nie musisz FUDem odpowidać na każdy FUD. Upgrade Windows psuje system równie często jak upgrade Linuksa. W obu przypadkach pozostają fora. Pani na hotlinii MS nie powie Ci co zrobić, żeby znów zaczął Ci działać aparat cyfrowy po instalacji SP2 dla XP (nie wymyślam, przypadek z autopsji).

        1. Awatar trasz
          trasz

          @michuk: Nie zgodze sie. Rozwalenie czegos w wyniku zainstalowania hotfixa w Windows zdarza sie naprawde rzadko. W takim Ubuntu nie ma odpowiednika hotfiksow, jest tylko upgrade polowy systemu. I rozwala cos calkiem czesto.

          A SP2… Coz, to byl odosobniony przypadek. 😉

          (Niech zgadne – sciagnac nowe oprogramowanie od producenta?)

        2. Awatar michuk
          michuk

          @trasz: jest odpowiednik hotfixów. Wystarczy aktualizować jedynie repozytoria security, a reszę olać. Tylko w tych pierwszych znajdują się zmiany krytyczne dla bezpieczeństwa systemu. Podobnie jest w Debianie. w innych dystrybucjach pewnie są podobne mechanizmy. Na pewno SUSE od zawsze dystrybuował patche jakoś oddzielnie.

        3. Awatar thorvard
          thorvard

          Slackware Stable to można by rzec że to jest hotfix – nie zdarzyło mi się żeby aktualizacja z Stable coś mi zepsuła,

          jak chcesz nowe pakunki i po ryzykować z systemem to od tego jest Current, zresztą niepolecany.

          Jak widać wybór dystrybucji i jej nacisk na to czy być na topie, czy być stabilną robi swoje, takiego wyboru w Windows nie ma.

          Pozdrawiam

        4. Awatar Bing
          Bing

          e Currenta mam od kilku lat, czasem sa male byczki zwykle przez to ze nie czytam changelog, ale jest bardzo stabilny

        5. Awatar abc
          abc

          Co do problemów z upgrade'ami w Windows – dość niedawno w krótkim odstępie czasu pojawiły się 2 patche rozwalające krytyczny składnik Windows – msie.

      2. Awatar ion
        ion

        support w ms? dobre sobie :] dokumentacja? jeszcze lepszy dowcip 🙂

        ide o zaklad, ze srednio rozgarniety uzytkownik windowsa gdy zetknie sie z problemem to nie rozwiaze go, ani sam, ani z pomoca supportu.

        uzytkownik linuksa gdy sam nie rozwiaze problemu, napewno dostanie cenne wskazowki na forum.

        1. Awatar trasz
          trasz

          @ion: Obejrzyj sobie MSDN. Zastanow sie, czy widziales gdzies cos podobnego dla Linuksa.

        2. Awatar PACH
          PACH

          a to for windowsowych nie ma w internecie? Zaraz w takim razie przez przypadek podłączyłem się do jakiejś specjalnej sieci stworzonej przez MS gdzie są ukryte takie fora, zaraz wracam (przełączę się na Linuksa 😉 )

        3. Awatar krzy
          krzy

          Używam jednocześnie Linuksa, FreeBSD i Windows.

          Nie pamiętam kiedy musiałem czegoś szukać na windowsowych forach. Natomiast linuksowe to chleb powszedni.

        4. Awatar zumek
          zumek

          Heh. MSDN jest faktycznie dosc ciekawe. Nawet imponujace. Ale dziwne jest ze MS aby przywiazac deweloperow stara sie najbardziej. Wkoncu stara sie miec kontrole juz na poziomie deweloperskim. Rozumiem jakby traktowal koncowego uzytkownika tak samo jak deweloperow. Ale niestety tak nie jest.

        5. Awatar abc
          abc

          No bo jak developer pisze aplikacje pod Windows (dlatego, że jest do tego dokumentacja i dobre darmowe narzędzia) to użytkownik będzie używał systemu dla tych aplikacji. I w ten sposób mając developerów, można mieć użytkowników w głębokim poważaniu (bo nawet gdyby system zawieszał się co 15 minut, użytkownik by się do tego przyzwyczaił prędzej niż by porzucił system razem z potrzebną aplikacją)

      3. Awatar Polak
        Polak

        Mów za siebie (swoją drogą typowy język demagogów – "my")

        A co do tematu to moim zdaniem jest też wolność wyboru.

  6. Awatar s.
    s.

    Tak sobie czytam tę dyskusję i tak sobie myślę, że jeszcze parę miesięcy temu myślałem podobnie jak trasz. No może bez takiego… takiej zapalczywości powiedzmy, ale tak sobie myślałem, że Stallman to jednak jest odrealniony. Ale ostatnio zmieniłem zdanie.

    Teraz myślę, że Stallman jest pragmatykiem i ma rację. Tylko zrozumienie jego postawy i poglądów wymaga pewnego wysiłku myślowego. Ja chętnie się tym swoim osobistym wysiłkiem podzielę się w jakiejś szerszej formie, a nie komentarza (jak tylko znajdę chwilę). Natomiast w komentarzu przedstawię tylko kilka konkluzji.

    Pierwsza konkluzja jest taka, że FSF broni wolności i zmienia system. Tak naprawdę, sytuacja w której użytkownik, właściciel komputera, ma prawo w 100% kontrolować ten komputer i korzystać z niego w sposób 100% zgodnym z jego widzimisiem jest zdrowa. Jest zdrowa i jest fair. Ta wolność, już dzisiaj zaczyna być towarem na wagę złota. Mamy USA i chore ustawy, mamy Szwecję, mamy w końcu Bawarię… Teoria spiskowa? Nie. Gra o wolność. O tej wolności warto pamiętać, gdy giełdy lecą w dół, a ropa idzie w górę.

    Druga konkluzja jest taka, że mamy (jeszcze) wolny rynek. Czy nasze wspaniałe oprogramowanie nie było by takie wspaniałe, gdyby firmy nie tworzyły go pocie czoła i nie sprzedały licencji na korzystanie z niego? Wystarczy naprawdę głębiej się zastanowić, by stwierdzić, że byłoby wspaniałe. Byłoby wspaniałe bez Microsoftu i Apple. Dlaczego? Wolny rynek i internet. Wolny rynek, bo nikt, absolutnie nikt nie może w warunkach wolnego rynku zabronić ludziom tworzenia oprogramowania i udostępniania go na dowolnych warunkach. Firmy, które myślą inaczej i psioczą na open-source, jeszcze się nie obudziły. Stary model umiera. I dla nowych firm jest już raczej poza zasięgiem. Jak ktoś dzisiaj zakłada firmę tworzącą oprogramowanie, to niestety ale na starym modelu "nie pojedzie" daleko i powinien o tym wiedzieć. Co ciekawe, firmą która się do tego przygotowuje i która sobie świetnie z tego zdaję sprawę, jest Microsoft.

    A dlaczego nie pojedzie? Zabezpieczenia w stylu DRM, które są trudne i nieefektywne, reverse engineering, który daje konkurencji twój kod tak czy siak, nieufność użytkowników i z konieczności przyjętego modelu wrogie (a przynajmniej podejrzliwe ich traktowanie), konkurencja open-source (wolny rynek), cracki i seriale, itd. Jak to przekalkulować, to naprawdę ciężko jest tak włożyć kasę, żeby w dłuższej perspektywie wyjmować. Owszem przy naprawdę dużych środkach i krótkim czasie to się może udać, ale to inwestowanie w schyłek. Metaforycznie rzecz ujmując, na rynku są tylko duże firmy, które dojadają śmietankę i wylizują talerz ;). Wg. mnie, gwoździem do trumny starego porządku był internet. Formuła biznesu a'la Microsoft powstała w czasach, gdy nie było internetu jako takiego. Była firma. Gromadziła programistów. Oni razem tworzyli i wymyślali oprogramowanie. Amatorom trudno by było coś takiego powtórzyć. Ok. ten model biznesowy się sprawdzał. Do czasu, gdy nie pojawił się internet. I "nagle" okazało się, że na całym świecie na mur beton znajdzie się ktoś, kto chce robić to samo, i może to robić za darmo. No i się sypie… Bo my sprzedajemy coś, co ktoś inny daje za friko i jeszcze się cieszy :P. Mało tego, daje do tego źródła i prawo z ich korzystania. Daje kontent, który na który my (hipotetyczna firma) pracowaliśmy powiedzmy 3 lata i kosztowało nas to tyle i tyle. Można się pieklić. Można lobbować. Ale w biznesie, to jest tak, że trzeba się dostosować. Na rynku zostają Ci, którzy się dostosowują. Stary model już wtedy zaczynał być tyle warty, co pomysł na sprzedawanie torebek z powietrzem do oddychania. Dopóki (od kiedy) powietrze (oprogramowanie) jest za darmo, to ma dokładnie taki sam sens.

    To, jak firmy się przystosowują, to czy robią to uczciwie czy nie, to jak ma się do tego i do świadomości użytkowników FSF (zmienianie systemu) to już temat na fajny artykuł ;). I to w jaką stronę się to wszystko potoczy (a tu nie trzeba być jasnowidzem, wystarczy obserwować i wyciągać wnioski).

    Czego wszystkim i sobie życzę 🙂

    s.

    1. Awatar dnkt
      dnkt

      W części się z Tobą zgodzę, a w części nie.

      O braku wolności i problemach z wejściem na rynek myślę podobnie. Natomiast nie sądzę, że „stary model” umiera. To że ktoś inny daje coś „za friko” na pewno sporo zmienia, ale nie uważam że zmieni cały rynek – głównie dlatego, że dostarczyć nietrywialne oprogramowanie w ten sposób może tylko firma, która ma w perspektywie w miarę bezpieczny zysk (ludzie ogarnięci ideą mogą jak widać faktycznie podejść blisko sensownego rozwiązania, ale nic mnie jeszcze nie zachwyciło, idea natomiast czasem odstrasza).

      Jeżeli chodzi o Richarda Stallmana, to mówi on o problemach, z którymi często się zgadzam, ale nie jest jedyny (przypuszczam, że spory procent ludzi dostrzega takie problemy). To co mnie od niego odpycha, to wrażenie, że uważa swój pomysł na oprogramowanie, jego rozwój i całą resztę, za jedyny słuszny, etyczny i dopuszczalny. Rozwiązanie idealne wszystkich problemów. A ja nie dość, że się takich rzeczy boję, to dodatkowo wcale takiej pewności nie mam.

    2. Awatar krzy
      krzy

      I “nagle” okazało się, że na całym świecie na mur beton znajdzie się ktoś, kto chce robić to samo, i może to robić za darmo.

      Główny problem Stallmana i jego wyznawców polega na tym, że nie zdają sobie oni sprawy z ograniczeń tego modelu.

      Każdy program posiada zbiór programistów i zbiór użytkowników. Open source działa idealnie w sytuacji gdy te zbiory się pokrywają. Najbardziej dotyczy to narzędzi dla programistów oraz narzędzi sieciowych. Potem, im mniejsza część wspólna tym gorzej: taki np. OpenOffice istnieje tylko dlatego, że został wykupiony od komercyjnej firmy i otwarty, a itak jest wyraźnie do tyłu za MSOffice. W tej kategorii GIMP wiecznie wiele lat do tyłu za Photoshopem. Dalej mamy systemy księgowe, ERP i CRM. Kolejnym przykładem są narzędzia do projektowania elektroniki (gEDA, KiCAD, GNU Electric), których mało kto używa, choć komercyjne narzędzia kosztują od 10K$ w górę. Skrajnym już przykładem są programy dla rolników, gdzie open source to zupełny margines.

      Drugi problem jest taki, że ich zachowanie przypomina zachowanie lemmingów skaczących za swoim liderem do morza, w nadziei, że coś będzie po drugiej stronie. Oczywiście, bardzo fajnie, mieć oprogramowanie za $0 niż za $X, dla dowolnie małej wartości X. Problem jest taki, że im bardziej konkurencyjna wartość X będzie maleć, tym mniej pieniędzy będzie dostawał programista za pracę. W skrajnym przypadku możemy wyobrazić sobie model, gdzie programowanie w ogóle nie będzie płatne, ponieważ do wykonania każdego zlecenia można zleźć gdzieś na świecie studenta który je zrobi na bazie GPL-owych frameworków. Tak, widziałem ten mechanizm jak firmy szukają naiwnych na listach dyskusyjnych zamiast uczciwie zapłacić i o dziwo znajdują chętnych :-).

      Stallman niestety podszedł odwrotnie do problemu zapobieżenia komercyjnego wykorzystywania kodu open source bez dawania niczego w zamian. Zamiast napisać licencję, która wymusi finansowanie deweloperów upstreamowych, napisał licencję która blokuje możliwość zarabiania przez downstreamowych, w nadziei, że zapobieże to wyzyskowi pierwszych przez drugich. Potem, jak okazało się, że jednak zapisy licencji można obejść, zaczął z tym walczyć przez wydawanie nowych, bardziej restrykcyjnych wersji licencji.

  7. Awatar Omg
    Omg

    Zaintrygował mnie ostatni akapit. Jak sobie wyobrażasz taką licencję wolnego oprogramowania, która by pozwalała na przyzwoite zarabianie przez upstreamowych deweloperów? Ciężko jest sprzedać coś co można ściągnąć legalnie za free i jeszcze ma otwarty kod.

    1. Awatar Omg
      Omg

      Sorry, źle umieściłem komentarz, kieruję pytanie do wypowiedzi krzy: "(…)Zamiast napisać licencję, która wymusi finansowanie deweloperów upstreamowych, napisał licencję która blokuje możliwość zarabiania przez downstreamowych, w nadziei, że zapobieże to wyzyskowi pierwszych przez drugich…"

    2. Awatar dnkt
      dnkt

      Jedna uwaga, choć nie jest to odpowiedź na Twoje pytanie:

      To że coś można ściągnąć legalnie „za free” i ma otwarty kod, wcale nie musi oznaczać, że można tego używać nic nie płacąc.

      1. Awatar trasz
        trasz

        Znasz taki przypadek?

        1. Awatar dnkt
          dnkt

          Nie chodziło mi o konkretny przypadek, a o samą możliwość takiego rozwiązania. Oczywiście chętnie usłyszę argumenty o tym, że jest to niemożliwe.

          Ale skoro już o konkretach, to widywałem oprogramowanie przeznaczone jedynie do użytku niekomercyjnego, co wydaje mi się dość bliskie temu o czym pisałem. Jednocześnie sygnalizuję, że najprawdopodobniej nie dam się wciągnąć w rozmowę o konkretnych przypadkach.

        2. Awatar michuk
          michuk

          Ja znam jeden taki przypadek: biblioteka Qt. Bezpłatna dla deweloperów open source, płatna dla reszty.

        3. Awatar vries
          vries

          @michuk: Ale płatna biblioteka nie jest nie jest na licencji GPL (ani żadnej gwarantującej, że kod pozostanie otwarty). Więc zarabiają na zamkniętym oprogramowaniu.

        4. Awatar LM
          LM

          @vries: Płatna wersja Qt nie jest na licencji GPL ale nie jest też zamkniętym oprogramowaniem. Nie jest wolnym oprogramowaniem, ale tak na prawdę dotyczy to kilku komponentów (bazodanowych) i integracji Visual Studio.

        5. Awatar vries
          vries

          @LM: Ok, masz rację. Nie zmienia to faktu, że wersja komercyjna służy praktycznie tylko implementowaniu do zakmniętego kodu. Z praktycznego punktu widzenia nie robi to różnicy, czy coś jest wtedy otwarte, czy nie.

    3. Awatar krzy
      krzy

      @OMG: Ten problem próbowano rozwiązać w Creative Commons poprzez licencję CC-NC. Zresztą podejrzewam, że gdyby całą energię włożoną w zwalczanie zarabiających na oprogramowaniu włożono w rozwiązanie tego problemu, to już dawno mielibyśmy dobrze funkcjonujący system.

      @dnkt: Jest to mit propagowany przez FSF. W rzeczywistości, ponieważ wolna licencja implikuje wolność redystrybucji, odbiorca który kupi mój program za $1000, może go legalnie odsprzedać swojemu koledze za $500. Kolega oczywiście chce zaoszczędzić $500, więc kupi od mojego odbiorcy, a nie ode mnie. No chyba, że ja mu obniżę cenę do $500. Po kilku iteracjach dochodzimy do sytuacji w której rynkowa wartość programu wynosi $0. W tym momencie mamy paradoks polegający na tym, że coś, czego wytworzenie kosztowało ileś-tam, ma zerową wartość rynkową.

      Ale zaraz. Podobno można żyć z supportu i w ten sposób odbić koszty opracowania. Hm, moment. Ale mój odbiorca TEŻ może świadczyć support, i to w dodatku taniej, bo nie poniósł kosztów napisania programu. Że ja znam program lepiej? Ale on ma źródła, to się z nimi zapozna w czasie krótszym niż potrzeba na ich napisanie!

      Prawdziwa ironia polega na ty, że licencja która miała w założeniu wzmacniać twórców, w rzeczywistości wzmacnia pośredników. Pośrednik (np. RedHat), nie ponoszący kosztów opracowania, albo ponoszący je w niewielkim stopniu może utrzymać się z niskiej marży za support.

      Na zakończenie: WSZYSTKIE firmy rzekomo żyjące z tworzenia open source (nie pośrednicy!) w rzeczywistości żyją z własnościowych modułów dołączanych do otwartego rozwiązania.

      1. Awatar krzy
        krzy

        Aneks:

        Prawdziwa ironia polega na ty, że licencja która miała w założeniu wzmacniać twórców, w rzeczywistości wzmacnia pośredników.

        Paradoksalnie, dokładnie taka sytuacja doprowadziła w XIX w. we Francji do wymyślenia prawa autorskiego (kontynentalne droit d'auteur, a nie anglosaskie copyright, który ma nieco inną genezę). Wtedy chodziło bezpośrednio o to, że wydawcy książek nie chcieli dzielić się z ich autorami zyskiem ze sprzedaży.

        1. Awatar bałwan
          bałwan

          stalman sie wypowiadal na ten temat?

      2. Awatar dnkt
        dnkt

        Zakładasz, że mam na myśli wolną licencję. Tak jak piszesz, możliwość redystrybucji jest problemem – można ją ograniczyć albo z niej zrezygnować, jest to jedna z możliwości.

        1. Awatar krzy
          krzy

          Oczywiście, tylko że możliwość redystrybucji jest nieodłącznym kluczowym elementem definicji zarówno open source jak i free software.

      3. Awatar eee
        eee

        @krzy, czy FSF naprawdę przekonuje ludzi, że na samym PISANIU i SPRZEDAWANIU napisanego kodu można zarabiać? Ja się na to nie natknąłem.

        1. Awatar krzy
          krzy

          Oczywiście: http://www.fsf.org/licensing/essays/selling.html

          Czyżby moja znajomość nauk Guru była lepsza niż jego wyznawców? 😉

      4. Awatar Thar
        Thar

        Ale zaraz. Podobno można żyć z supportu i w ten sposób odbić koszty opracowania. Hm, moment. Ale mój odbiorca TEŻ może świadczyć support, i to w dodatku taniej, bo nie poniósł kosztów napisania programu. Że ja znam program lepiej? Ale on ma źródła, to się z nimi zapozna w czasie krótszym niż potrzeba na ich napisanie!

        To z kolei mit propagowany przez fanatycznych przeciwników FLOSS. Coś takiego próbowało zrobić Oracle, sprzedając wsparcie dla RHEL. Okazało się koszmarne, bo Red Hat najlepiej zna swój własny produkt.

        1. Awatar Omg
          Omg

          To, że jakiejś firmie się nie udało, nie znaczy, że jest to niemożliwe.

        2. Awatar trasz
          trasz

          Ale to, ze nie udalo sie zadnej, juz moze.

        3. Awatar trasz
          trasz

          Inna sprawa, ze przyklad jest do kitu, bo RHEL jest tylko redystrybutorem, nie tworca systemu. Tak naprawde wyglada to tak, ze wygra firma z lepszym marketingiem i silniejsza rynkowo. Wiec jesli jakas mala firma napisze fajny produkt, ktory bedzie bardzo potrzebny RedHatowi, to na zycie z supportu nie ma szans – RH bardzo szybko przejmie klientow.

        4. Awatar Thar
          Thar

          Inna sprawa, ze przyklad jest do kitu, bo RHEL jest tylko redystrybutorem, nie tworca systemu.

          No przecież przed chwilą ktoś udowadniał, że RH żyje ze sprzedaży zamkniętych modułów…

        5. Awatar krzy
          krzy

          Nie. Według mnie Redhat należy do kategorii POŚREDNIKÓW: sprzedaje spaczkowany cudzy soft. Miałem na myśli np. CollabNet.

          Żeby się nie powtarzać przytoczę odsyłacz do mojej taksonomii modeli biznesowych open source:

          http://serwer22962.lh.pl/drm-wybawieniem-ludzkosci/#comme…

        6. Awatar Witek
          Witek

          RedHat sprzedaje spaczkowany cudzy soft? Radzę zakupić RH i sprawdzić ile nowych rzeczy tam znajdziesz. A jak nie zajrzyj choćby tutaj: http://lwn.net/Articles/264440/ itp.

        7. Awatar krzy
          krzy

          Jaka jest wielkość kernela w stosunku do wielkości całego distra?

      5. Awatar Holden
        Holden

        > WSZYSTKIE firmy rzekomo żyjące z tworzenia open source (nie pośrednicy!)

        > w rzeczywistości żyją z własnościowych modułów dołączanych do otwartego

        > rozwiązania.

        JBoss?

        1. Awatar krzy
          krzy

          Wykupiony przez RH.

  8. Awatar vries
    vries

    Co do fundacji Gatsów, to Stallman chyba nie potrafi czytać ze zrozumienim. Bo głupoty, które wypisuje nijak mają się do tekstu artykułu.

    Oczywiście nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że uniemożliwienie dzielenia się oprogramownaiem jest złe. Równie dobrze można powiedzieć, że brak możliwości zamykania oprogramowania jest zły (bo np. utrudnia to zbieranie funduszy na rozwój produktu). Kupując produkt mamy raczej dość wyraźną wizję tego, co kupujemy i raczej nikt nie będzie czuł się oszukany z powodu tego, że nie może rozdać swojego programu. Zresztą istniej zamknięte oprogramowniae, ktorym można się dzielić, ale dla niego raczej nie jest to żadna alternatywa…

    Zastanawiające jest też, że Stallman uważa, że użytkownicy mają potrzebę zmian w kodzie programów. Większość ludzi nie jest w stanie to zrobić efektywnie (dlatego wciaż nie widzę porządnej obsługi czcionek w Gimpie), więcej w ogóle nie jest w stanie się za to zabrać.

    Stallman powienien skupić się na tym, czego linuksowi i oprogramowaniu GPL brakuje, a nie wskazywaniu cełej reszty oprogramowania jako dzieła szatana. Efekt byłby pewnie lepszy, a i większość ludzi nie patrzała by na niego jak na nawiedzonego.

    1. Awatar Sławek
      Sławek

      Stallman nie uważa, że każdy ma potrzebę zmiany na własną rękę czegoś w kodzie. Z drugiej strony, to aplikacja powinna się rozwijać, by sprostać coraz to nowym wymaganiom. Inna kwestia jest taka, że nie każdy użytkownik potrzebuje tego samego i każdej funkcji. Świetnym przykładem jest właśnie Open Source, gdzie powstają potężne frameworki(np. django), a aplikacje są dość mocno rozszerzalne. Oczywiście, że rozszerzalność też kosztuje, ale możemy zatrudnić programistę, który zrobi nam to na łepka, a sztab programistów, który wykona to tak, jak powinno być. Co do częstego opłacania ludzi niekompetentnych, zamiast zatrudnienia specjalisty, to masz rację. Zaobserwowałem to jednak tylko w przypadku stron internetowych i może Google też jest trochę wszystkiemu winne. Inna moja uwaga jest taka, że nawet gdyby nie pseudo specjaliści(nie chce nikogo obrazić. Sądzę, że sam w wielu dziedzinach mam braki), to i tak powstawałyby coraz lepsze frameworki i tego się nie zmieni. Wkrótce okazałoby się, że jakaś nowo powstała firma, zatrudniająca dobrych specjalistów, mogłaby wygryźć większą korporację z branży(zatrudniającą już super specjalistów), gdyż postawiłaby bardziej na marketing(w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Świat się zmienia i to raczej nie OS pozbawia ludzi pracy, ale lepsze narzędzia, prostsze języki, itd. Kto się nie rozwija, ten się cofa. Zresztą taki RMS zna się na tworzeniu oprogramowania.

      1. Awatar vries
        vries

        Wykoślawiasz pojęcie użytkownika. Grono użytkowników, które potrafi coś zmienić jest małe. Grono, które coś zmienia jest marginesem wśród tego drugiego. Większość ludzi używajacych oprogramownia nie wie co to jest pętla for i jak jej użyć. I stąd stwierdzenie, że potrzeba użytkowników do posiadania otwartego kodu to ułuda (a ty mi tu o frameworkach wygadujesz). W więksości przypadków relacja użytkownik-programista/twórca pozostaje bez zmian.

        Za to nie neguję potrzeby posiadania darmowego oprogramownia (ale darmowe nie koniecznie jest równoważne z otwartym, co nie pasuje Stallmanowi do ideologii) i tu bym się doszukiwał popularności otwartego oprogramowania.

        1. Awatar Witek
          Witek

          Nie ma znaczenie dużego ilość. Jeśli oprogramowanie jest otwarte to nawet jeśli jest 10 osób zainteresowanych i mają możliwość zmian w kodzie (bo jest otwarty) to jest to nieskończenie razy więcej gdyby kod był zamknięty (bo wtedy 0 osób go może zmieniać, pomijając autora).

        2. Awatar vries
          vries

          No i co te 10 osób zrobi? Zmieni kod i stworzy własnego forka? Zmieni kod i narobi zamieszania w tempie developerów? Zmieni kod i zachowa to dla siebie? Zmieni kod i ulepszy produkt? (bo zmiany zostaną zaakceptowane) Nie jestem przekonany, że korzyści będą aż tak duże, jak piszesz. Nie sądzę, by mniejsze projekty miały aż taką popularność, by przyciągnąć aż dziesięć osób. A większe są na tyle skomplikowane, ze raczej nie tych 10 osób za wiele nie zrobi, a nie mając pojęcia o spójności projektu może coś popsuć.

          Dalej, są zamknięte programy z dostępnymi SDK i każdy może je modyfikować. Pewnie są i takie, których kod jest dostępny (nie zawsze publicznie, może czasem trzeba się o dostęp postarać), ale nie są na licencji, ktore pozwala na dzielenie się kodem.

          Ale nie o to chodziło. Stallman mówi, że użytkownicy cierpią, bo nie są w stanie grzebać w kodzie. A ja mówię, ze 99% ma to gdzieś, czy kod jest dostępny, bo się nigdy kodem nie zajmowało. Więc tak naprawdę stara się wmówić, ze potrzeba jednego procenta jest potrzebą wszystkich.

        3. Awatar LM
          LM

          Nie. Stallman twierdzi że użytkownicy cierpią bo nikt poza dostawcą oprogramowania nie może czytać, poprawiać i dzielić się ulepszonym kodem.

        4. Awatar vries
          vries

          Ech, masz rację, chyba o to mu chodziło, a ja źle zrozumiałem.

          Inna sprawa, że i tak tyczy się to dosć małej ilości użytkowników. Bo muszą mieć dostep do usług programisty (darmowy, bądź płatny).

          Jak już wspomniałem większość aplikacji wymagających dostosowania przychodzi z odpowiednim SDK, więc ten poglad również jest nietrafiony. Więc tylko dostosowywanie programu na własną potrzebę stanowi głębszy problem.

        5. Awatar puppy
          puppy

          Fakt – bardzo niewiele osób jest w stanie zmienić kod źródłowy jakiegoś programu. Ba, niewiele osób wie, że to może być możliwe, skoro te osoby nie wiedzą jak programy powstają.

          Natomiast jeśli ktoś się zna i potrafi, to i komercyjny program zmieni pod swoje gusta.

        6. Awatar Thar
          Thar

          W pełni?

  9. Awatar Edi
    Edi

    Na szczęście mamy wybór i nikt nie zmusza do kupowania i używania produktów Microsoftu.

  10. Awatar dawid
    dawid

    Zauważyłem, że wiele osób krytkuję licencję GPL z punktu widzenia przedsiębiorcy, chociaż zapewne nigdy nim nie była. Przypomina mi to trochę nauki przedmałżeńskie prowadzone przez księdza, niby prawi on dobrze, ale "raczej" praktycznych doświadczeń nie posiada.

    Jako udziałowiec niewielkiej firmy informatycznej, ale posiadającą osobowość prawną zastanawiałem się wraz z moimi współudziałowcami jakie korzyści (o ile takie są) może przynieść nam licencja GPL. Na początku pojawiły się same minusy. Oddanie kodu na którym tak długo się pracowało w ręce konkurencji i to w dodatku za darmo, nie brzmiało to zbyt zachęcająco. Chociaż z dugiej strony powoli zaczeły się krystalizować plusy: oprogramowanie na licencji GPL może być niezłym narzędziem marketingowym promującym naszą markę, w dodatku jeżeli nasz produkt okaże się ciekawy jest szansa, że do jego rozwoju dołączą się inni. Aplikacja będzie "dojrzewać" szybciej, a przez co nasza firma będzie lepiej rozpoznawana itd. itp. Jest to jakieś rozwiązanie, nie wiem czy zgodne z duchem Stallmana, ale dające szansę rozwoju naszej firmy.

    Powyższy przykład obrazuje, że na GPL można zarobić i może przynieść ono dodatnie korzyści dla firmy, ale dla mnie osobiście najważniejsza jest inna sprawa. Ostatnio zastanawiałem się co by było, gdyby nasza firma zbankrutowała (zawsze jest takie ryzyko, zwłaszcza jak jesteśmy jeszcze tak zwanym startupem) lub gdybym się poróżnił z współudziałowcami, którzy łącznie mają więcej udziałów niż ja? Jako główny programista pracuje nad kodem rok, może dwa…z pewnością jestem związany z nim emocjonalnie…i nagle bum…może kod, który stworzyłem jest dobry, ale zarządzanie mi nie wyszło, konkurencja okazała się lepsza, albo płynność nie została zachowana…cokolwiek. Firma musi się sprzedać albo komornik ją zajmuje…i tyle widziałem swoje dzieło. Nowy właściciel może z nim zrobić cokolwiek, wprowadzić wizję rozwoju, które są sprzeczne z moimi planami, może go po prostu skasować..co tylko zechce. A ja mogę tylko patrzeć i załamywać ręce (jest też opcja, żeby ukraść "swoją" aplikacje – ale ja nie wchdzodzę w takie rozwiązania, taką mam postawę i nie zamierzam jej zmieniać). Dla mnie rozwiązaniem tej sytuacji jest właśnie GPL, dzięki tej licencji mam pewność, że cokolwiek się stanie zawsze będę mógł dalej rozwijać swoje dzieło, nikt go nie odbierze, a nawet jak mi braknie sił, czasu lub zdrowia jest szansa, że inni przejmą je i będą dalej rozwijać.

    Dla mnie osobiście aplikacja nad której postacią myślałem bardzo długi okres, póżniej przez kolejne lata ją współtworzyłem i jest moim swoistym "dzieckiem" jest bezcenna, a za resztę zapłacę kartą….

    Jestem przekonany, że da się stworzyć dobrze prosperujący model biznesowy oparty o GPL, nie wiem czy będzie on bardziej dochodowy od opartego na oprogramowaniu własnościowym. Ale dla mnie GPL ma zastosowanie i w niektórych przypadkach jest niezastąpione.

    Z drugiej strony czy w takim wypadku wszystkie aplikacje powinienem tworzyć na licencji GPL? Nie wiem, nie jestem przekonany…myśle, że każdy przypadek należ rozpatrywać z osobna.

    1. Awatar puppy
      puppy

      Możecie połączyć zaletę marketingową (damy wam wersję open source ludzie, sami sprawdźcie, darmowy soft pisany przez sztab profesjonalistów) z możliwością zamknięcia kodu (np. dodatkowe funkcje obecne tylko w wersji kupionej w sklepie). Wystarczy stosować licencję lepszą od GPL, np. BSD albo MIT. Te licencje nie narzucają autorom, co wolno im robić z ich programem. "Można, ale nie trzeba". Po utracie firmy, nadal mógłbyś rozwijać soft – może byłbyś jedyną osobą z którą się podzieliłeś całością, wliczając w to zamknięte moduły 😉

      1. Awatar Thar
        Thar

        Bzdurki 😉 . Jako licencjodawcy mogą sprzedawać kod udostępniany na GPL pod inną licencją, tak jak to robi Trolltech z Qt. Wypuszczenie kodu na jednej z tych "lepszych" licencji będzie z ich strony prawdziwym prezentem dla konkurencji, która będzie mogła brać kod bez zbowiązań i bez wkładu w jego rozwój.

        1. Awatar krzy
          krzy

          Jako licencjodawcy mogą sprzedawać kod udostępniany na GPL pod inną licencją,

          …o ile nie zawiera on kodu osób trzecich lub nie odwołuje sie do GPL-owych libów. Co w praktyce niweluje wszystkie przewagi GPL nad licencją typu "freeware for non-commercial use only".

        2. Awatar Thar
          Thar

          …o ile nie zawiera on kodu osób trzecich lub nie odwołuje sie do GPL-owych libów. Co w praktyce niweluje wszystkie przewagi GPL nad licencją typu “freeware for non-commercial use only”.

          W żaden logiczny sposób nie nasuwa się podobny wniosek. Wziąłeś zdanie z kosmosu i postawiłeś obok innego :>

        3. Awatar krzy
          krzy

          Aby móc udzielić licencji komercyjnej należy być wyłącznym właścicielem praw autorskich do kodu. Sytuacja ta nie zachodzi, gdy:

          1. Kod zawiera kontrybucje osób trzecich, które nie dokonały przeniesienia praw autorskich na głównych twórców.

          2. Kod korzysta z bibliotek objętych licencją GPL, ponieważ stanowi 'derived work' z tychże bibliotek (tak przynajmniej twierdzi FSF).

          Tymczasem z punktu widzenia programisty GPL jest korzystna dlatego, gdyż:

          A. Umożliwia skorzystanie z cudzego GPL-owego kodu (w tym bibliotek)

          B. Utrudnia obcym zarabianie na opublikowanym kodzie

          Chęć udzielania licencji komercyjnych wymusza spełnienie warunków (1) i (2), czyli wyklucza korzyści określone w punkcie (A) powyżej, QED.

          Z kolei zamierzenie (B) może być znacznie skuteczniej zrealizowane za pomocą dowolnej licencji komercyjnej.

        4. Awatar krzy
          krzy

          Errata: oczywiście powinno być:

          Chęć udzielania licencji komercyjnych oznacza, że nie może zachodzić sytuacja (1) ani (2), czyli wyklucza korzyści określone w punkcie (A) powyżej, QED.

    2. Awatar krzy
      krzy

      Jako główny programista pracuje nad kodem rok, może dwa…z pewnością jestem związany z nim emocjonalnie…

      Związek emocjonalny to można mieć z mamusią, dziewczyną, psem, kotem, w skrajnych przypadkach chomikiem. NIE Z KODEM.

  11. Awatar barteqx
    barteqx

    Prawda przeplata się z zaślepionym fanatyzmem RMS…

    Closed source nie jest złe, Open Source jest po prostu od niego jeszcze lepsze 😀

  12. Awatar Reasilva
    Reasilva

    Kupa bzdur, jak zwykle Stallman. Najbardziej podoba mi się, że za dowód szataństwa Gatesa używa się faktu, że eurobiurokracja zwęszyła interes i co jakiś czas wyszarpuje od MS po parę euro w ramach "walki z monopolem", chociaż wszyscy wiedzą, że jest to taki pstryczek w nos Ameryki – Europa ciągnie się gospodarczo za USA lata w tyle, ale chociaż można sobie MS poprześladować.

    Człowiek wspierający podobno wolność, chwali niedemokratyczną z gruntu organizację (Komisję Europejską) za nakładanie biurokratycznych ograniczeń na oprogramowanie prywatnej firmy, której największym grzechem jest jej sukces.

    Na dodatek jest jeszcze informacja, że fundacja Gatesa robi X i Y, jak by to miało cokolwiek wspólnego z Windowsami, monopolami równie dobrze mógłby Stallman napisać, że Gates ma krzywe nogi, tak samo dobry argument.

    W 1976 Stallman napisał "Jeśli nie pozostaniecie podzieleni i bezradni, ja nie napiszę już więcej żadnego oprogramowania. Poddajcie się, albo będziecie skończeni!"

    Patrzą na rozwój komercyjnego rynku oprogramowania będzie musiał czekać na ziszczenie się swoich parszywych pacierzy tak długo, jak Świadkowie Jehowy czekają na Koniec Świata.

  13. Awatar Raiden
    Raiden

    Co za bzdurny artykol! Dawno nie czytalem takich wypocin. Microsoft zly i nie dobry bo nie mozesz edytowac, pożyczać, rozdawac. To jest biznes! Ktory autor komercyjnego programu udostępnia kod? Przeciez zaraz pierwszy lepszy programista by go przerobil, a pozniej sprzedawal jako swoj. Cale lata mozesz sie z nim procesowac. Co to za zbrodnia, ze microsoft broni swoich dokonan? A podejscie UE to jedna wielka hipokryzja! Niech nakaza np firma samochodowym zeby ujawnily innym swoje technologie produkcji, zeby kazdy mogl produkowac rownie dobre czesci zamienne, albo niech nakaza produkcji aut w wersji podosawowej z mozliwoscia pelnej rozbudowy o czesci innych firm. No przeciez to by byla jakas paranoja. Czemu to w kazdej innej dziedzinie przy przerabianiu czegokolwiek traci sie gwarancje jako naruszenie orginalu, a przy oprogramowaniu to nie ma byc lamanie licencji? Ciekawe ilu z was podzielilo by sie wlasnym dokonaniem przynoszącym miliony.

    1. Awatar wujciol
      wujciol

      A co nie robią tak. To, że kod jest zamknięty nie znaczy, że nie znajdzie się ktoś lub grupa ktosiów i powstanie taki sam program. Może systemy liczbowe i assembler nie są już tak znane jak kiedyś, ale nadal są ludzie, którym to jak i inżynieria wsteczna są dobrze znane. Biznesowcy wydają się myśleć, że zamknięte to znaczy bezpieczne i dające zysk. Niestety tak nie jest co widać na nowej Viście – ani to bezpieczne i dopracowane, no i nie sprzedaje im się tak jak zakładali.

  14. Awatar Rifler
    Rifler

    Ok, dam moje ukochane przykłady:

    * Windows… Instaluje, wgrywam sterowniki, wgrywam programy, nie bawie sie w kompilowanie (wychodzi na +)

    * Linux… Instaluje, wgrywam sterowniki, error, kompiluje ponownie, error, brak biblioteki, error, biblioteka wymaga kolejnych bibliotek, ide sie upić.

    RESULT: Liczba problemów na linuxie = n^3 – (n-ilość sterowników które chcemy wgrać)

    W windows po 3godz moge zająć się grafiką, zmontować video, i nie musze kompilowac jądra uaktualniając sterowniki karty graficznej (AMEN).

    Potężne oprogramowanie jest w największej części komercyjne, gdyż kochani programiści linux'a nie maja tyle czasu i nie sa tak pięknie zgrani jak ludzie z Adobe (jak i innych drogich komerch)… Spójrzmy prawdzie w oczy… GIMP jest wzorowany na Photoshopie, nie odwrotnie.

    Oprogramowanie specjalistyczne do montowania video, compositingu itp… Na linuxie nie widziałem takowego o jakiejkolwiek wartości użytkowej. A gdyby dać ludziom mozliwość edycji wszystkiego to pojęcie bezpieczeństwa by nie istniało, a przy okazji awaryjność systemu zależy od użytkownika, zaś funkcjonalność i wygoda od projektanta. Linux nie jest wygodny, bynajmniej nie dla mnie xP

    Ide sie upić!

    1. Awatar Sławek
      Sławek

      Skąd wziąłeś twierdzenie, że GIMP jest wzorowany na Photoshopie? Mogę wiedzieć? Bo z tego, co wiem, to posiada całkiem inny interfejs, więc gdzie tkwi to, co chciałeś przekazać.

      Obecnie się nie kompiluje całego jajka, ale tylko moduł. Wyobraź sobie również, że moduły jądra nie wymagają bibliotek. 😉 A w znacznej większości przypadków, to popierasz sterownik z sieci lub instalujesz z płytki systemu. Jedynie ewentualnie firmware musisz pobrać ręcznie z sieci(oczywiście, to sieć musi ci działać ..he..he). Kiedy instalowałeś jakieś sterownik pod Linuksem?

    2. Awatar xEnocide
      xEnocide

      Ok, dam moje ukochane przykłady:

      * Windows… – instaluje, szukam/sciagam sterowniki, bum 3 wirusy bo nie zdarzylem zrobic update'ow, (bo kto ma WinXp z Sp3 na plytce ?), sciagam update'y, teraz szukam/sciagam 30 rzeczy ktore sa potrzebne (player do filmow/mp3, kodeki, firewalle, antywirusy, antyspy'je, antyaware'y itp) ciesze sie systemem przed tydzien bo potem zaczyna zwalniac i przypominac ten z przed instalacji

      * Linux… – openSuse – instaluje, wybieram repozytoria, wybieram soft klikam instaluj, soft sie sciaga i koniec

      A gdyby dać ludziom mozliwość edycji wszystkiego to pojęcie bezpieczeństwa by nie istniało,

      glupie rozumowanie wpajane przez lata, bezpieczenstwo nie wynika z schowania kodu do szafy tylko z jakosci kodu.

      Kompilowalo to sie rzeczy w 1995, masz mozliwosc, ale po co ?

      W obecnych dystrybucjach desktopowych instalacja sterownikow ogranicza sie do karty graficznej. Sposob ich instalacji jak wyzej innego softu.

      RESULT: Liczba problemów na windowsie = n^n (n – liczba dni po instalacji xP)

      Patrzac na wspomniane Adobe, niby czemu zaczyna bawic sie linuksem ? Po za tym instalacja osobno roznych wersji oprogramowania Adobe na windowsie to koszmar nie do przejscia.

  15. Awatar marcindw
    marcindw

    Ludzie powtarzają mity o windowsie z czasów edycji 98 😛

    XP SP2 to najlepszy domowy system, bardzo dopracowany, stabilny i bardzo szybki. Vista też nie jest zła – a imo jej słaba sprzedaż wynika z dwóch rzeczy – wysokich wymagań i doskonałości poprzednika (bo po co przeciętny użytkownik ma zmieniać XP na Viste?).

    Dodam jeszcze że sam korzystam z Gentoo ale tylko dlatego że lubię mieć coś innego niż wszyscy 😛

    1. Awatar Moarc
      Moarc

      A inni powtarzają mity o Linuksie z czasów wersji 2.2 :p

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *