Google nie ustępuje w dążeniu do stworzenia rozległej balonowej sieci internetowej. Najnowsze modele balonów utrzymają się w powietrzu przez wiele miesięcy.
Wyszukiwarkowy gigant z Mountain View od dawna pracuje nad Project Loon, który ma umożliwić dostarczenie Internetu do najdalszych zakątków globu, tam, gdzie dziś nie dociera żaden sygnał komórkowy. Program balonowego internetu rozwija się błyskawicznie i widać kolejne postępy w pracy nad tymi urządzeniami
Johan Mathe, jeden z projektantów systemu nawigacji w Loon, zdradził w wywiadzie telefonicznym przeprowadzonym przez Ars Technica, że obecne wersje balonów są zdolne do nieprzerwanych, sześciomiesięcznych lotów. W tym czasie taki jeden balon nieustannie zapewnia bezprzewodową łączność 4G LTE dla obszaru zbliżonego wielkością do aglomeracji warszawskiej.
Warto zauważyć, że balony nie są źródłem niezależnego dostępu do internetu, lecz przedłużeniem anten stacjonarnej sieci komórkowej. Tworząc sieć balonów-przekaźników można znacząco rozszerzyć zasięg wieży nadawczej, sygnał przeskakuje od jednego balona do kolejnego. W ten sposób internet może być osiągalny nawet w najodleglejszych zakątkach globu.
Mathe zdradził przy okazji, jak wyglądały początki prac nad Project Loon. Początkowo zakładano, biorąc pod uwagę ówczesne ograniczenia technologiczne, że program posłuży do przesyłania sygnału do przydomowych anten. Dopiero gwałtowny rozwój technologi mobilnej oraz wizja tego, że wielu użytkowników w krajach rozwijających się używa, bądź będzie używać smartfonów do codziennej komunikacji przez internet sprawił, że projekt przybrał dzisiejszą postać. Dostarczenie sygnału do poszczególnych urządzeń mobilnych nie było już alternatywną funkcjonalnością Project Loon, stało się priorytetowym rozwiązaniem.
Na razie program jest w fazie dogłębnych testów, jeśli balony pomyślnie przejdą tę fazę, już za kilka lat może okazać się, że dostęp do sieci będziemy mieli niemal w każdym zakątku kuli ziemskiej.
Dodaj komentarz