Kazik Staszewski, człowiek legenda polskiej sceny muzycznej, w niektórych kręgach kultowy. LeeQS, jego wierny fan, od 10 lat prowadzący za darmo nieoficjalną stronę promującą artystę. Do dzisiaj, kiedy to otrzymał ultimatum: zdejmujesz reklamy albo idziemy do sądu.
Zamiast tradycyjnej zawartości (forum, dyskografia, ciekawostki), na stronie staszewski.art.pl przeczytać możemy list otwarty, który zaczyna się tak:
Drogi Kaziku,
Przez dziesięć lat tworzyłem serwis internetowy poświęcony Twojej twórczości www.staszewski.art.pl poświęcając swój czas, nierzadko pieniądze, ale przede wszystkim wkładając w tę pracę dużo serca i wysiłku. Nigdy nie domagałem się z tego tytułu jakichkolwiek przywilejów czy szczególnego traktowania. Ufnie wierzyłem, że choć słowa podziękowania za to, co robię, nigdy przez tę minioną dekadę nie padły, to jednak żywisz do mnie szacunek i jesteś mi jakoś wdzięczny, że bezinteresownie propaguję Twoją twórczość w sieci.
Niestety, miniony weekend całkowicie pozbawił mnie złudzeń, co do tego, jakie jest Twoje zdanie na temat mojej pracy. Dowiedziałem się bowiem od Twojego serdecznego przyjaciela i jednocześnie menadżera, że jeśli w ciągu tygodnia nie usunę ze strony banerów reklamowych to… reprezentująca Cię kancelaria prawna wystosuje odpowiednie pismo przeciwko mojej osobie. W oparach absurdu musiało narodzić się także Twoje drugie, tygodniowe ultimatum, abym żonie Twojego starszego syna dał stały dostęp do mojego serwisu na FaceBooku w celu… lepszej promocji ich wspólnej działalności wydawniczej.
Kazik (zdjęcie z Wikipedii)
W dalszej częsci cztamy o tym, że reklamy jakie pojawiały się w serwisie były kontekstowe, dostarczane przez Google i autor nie miał wpływu na ich zawartość. Poza tym, zysk z nich nie starczał nawet na utrzymanie serwera, który LeeQS opłacał z własnej kieszeni.
To jednak mało istotne. Najciekawsze w tej sprawie jest takie oto pytanie: Czy osoba publiczna ma prawo wpływać na zawartość i model biznesowy strony internetowej na swój temat? W szczególności, czy Kazik ma w ogóle prawo domagać się zdjęcia reklam czy dostępu do edycji fanpage’a na Facebooku dla członków swojej rodziny? Nie tak dawno wszyscy oburzali się na wieść o tym, że Apple żądał zamknięcia polskiego blogu swoich fanów. Czym różni się ta sytuacja od sytuacji z Kazikiem i LeeSQem? ciekawi jesteśmy Waszych opinii.
Dla zainteresowanych: odpowiedź na list menedżera Kazika, Piotra Wieteski, Wieteska pisze do LeeQSa. A tu komentarze na forum Kultu i komentarze na wykopie (ta druga tylko dla ludzi o dużej tolerancji dla idiotyzmu).
Dodaj komentarz