Od kilku dni dla mediów dostępna była beta wersja przeglądarki internetowej Vivaldi. Przeczytajcie naszą krótką recenzję – jak sprawuje się Vivaldi.
Vivaldi to przeglądarka, którą założył zespół kluczowych pracowników Opera Software – a więc ludzi doświadczonych i zapewne z pomysłami. Tako więc można by się sporo spodziewać od ich dziecka. Czy tak jest w istocie?
Zacznijmy najpierw od wyglądu
Przeglądarka prezentuje się dobrze – ma płaski interfejs zgodny z najnowszymi trendami, ilość przycisków jest ograniczona do niezbędnego minimum. Ciekawym rozwiązaniem jest boczny panel , który możemy sobie dowolne rozszerzać, a pełni on kilka funkcji:
- notatki – możemy zapisywać gdzie oprócz zwykłej zakładki możemy dodać do niej nasze komentarze i uwagi
- naturalnie klasyczny panel zakładek
- moduł poczty, który niestety póki co nie działa – w przyszłości może być to ciekawe rozwiazanie do szybkiego podglądu bieżących wiadomości
- lista pobranych plików
- oraz co chyba najciekawsze: możliwość przypięcia dowolnej strony przez co w jednym oknie mamy możliwość pracy z 2 stronami jednocześnie – i to jest chyba najciekawsza funkcja przeglądarki. Taka funkcja może przydać się przy porównywaniu zawartości stron lub też przy pobieraniu danych z różnych źródeł. Fajny pomysł.
Pod względem funkcjonalności pozostałych rzeczy przeglądarka Vivaldi niczym szczególnym się nie wyróżnia, a wręcz trochę odstaje od swoich konkurentów. Na próżno tu szukać wtyczek znanych z Chrome’a czy Firefox’a, nie znaleźliśmy funkcji synchronizacji pomiędzy urządzeniami – a to współcześnie bardzo duży minus. Naturalnie mamy możliwość zaimportowania danych z innych przeglądarek, ale to trochę mało.
Fajnie, że Vivaldi jest po polsku, szkoda, że domyślnie dostarczane zakładki w dużej ilości, którym jesteśmy obdarowywani, prowadzi wyłącznie do angielsko języcznych źródeł. Jednych może to irytować, innym być może się spodoba, u nas wystąpiło raczej to pierwsze.
Kolejny minus to gesty – Vivaldi chwali się, że przeglądarkę można obsługiwać za pomocą gestów myszy – otwarcie nowej karty lub jej zamknięcie i naturalnie przechodzenie wstecz lub do przodu. Być może znowu trzeba zrzucić to na karb bety, ale to zwyczajnie nie działa, przynajmniej w przypadku wersji na MacOS.
Podsumowanie
Vivaldi to ładnie wyglądająca przeglądarka mogąca dać Wam odskocznię od codzienności w rodzaju Chrome. Jednak jeśli oczekujecie od niej funkcji, do których przyzwyczailiście się w bardziej popularnych przeglądarkach możecie poczuć rozczarowanie. Póki co Vivaldi może służyć jako przeglądarka zapasowa, do testowania, jako podstawowa raczej nie. Z ciekawością poczekamy na wersję finalną by móc w pełni ocenić jej możliwości.
Dla chętnych: pobrać możecie ją z tej strony: http://beta.vivaldi.com/
Dodaj komentarz