Rosyjskim urzędnikom Gmail i Google Docs nie będą obce

W sierpniu rozpocznie się szkolenie rosyjskich urzędników w zakresie pracy z takimi usługami Google jak: Docs, Gmail. Szkolenie obejmie również obsługę produktów Mozilli oraz pakietu biurowego Openoffice.org. Do listopada bieżącego roku przynajmniej 1 526 urzędników powinno rozpocząć pracę z wyżej wymienionymi programami. Kontrakt na szkolenia urzędników opiewa na sumę 9 milionów rubli (ok. 913 500 zł. Wg kursu z dn. 26.05.2009)

W ogłoszeniu przetargowym wydanym przez Federalną Agencję Oświaty (ФАО) można przeczytać, że przejście na wyżej wymienione programy pomoże w obronie interesów Federacji Rosyjskiej w zakresie praw autorskich oraz pozwoli na znaczne oszczędności finansowe.

Szkolenie ma zostać podzielone na trzy etapy przeprowadzone w okresie od sierpnia do listopada 2009 r. Udział w nim ma wziąć nie mniej niż 1526 urzędników, przynajmniej z dwóch okręgów federalnych, przy czym planuje się, by pierwsze szkolenie objęło urzędników ze wszystkich siedmiu okręgów federalnych. Początkowo szkolenie objąć ma „szczyty władzy” – przewodniczących i ich zastępców, a następnie dyrektorów oraz doradców.

Wybór i narzucenie programów, których przyjdzie uczyć się urzędnikom jest zaskakujący. Szczególnie zastanawiająco wygląda sprawa usług firmy Google, której zarówno wyszukiwarka, jak i poczta, nie zdobyły wielkiej popularności w Rosji. Redaktor naczelnej Yandeksa (najpopularniejsza wyszukiwarka ru-netu) Elenie Kolmanovskiej wybór oprogramowania wydaje się „ciekawy”, szczególnie zaś systemu pocztowego. Jej zdaniem dokonano takiego wyboru, by nie obrażać żadnej z rodzimych firm.

Według źródeł zbliżonych do rosyjskiego rządu, premier Władimir Putin wyraził niezadowolenie z zaistniałej sytuacji.

Ogłoszony dziś plan jest zaskakujący, ponieważ nie jest on częścią ogłoszonego na początku tego roku projektu przejścia Rosji na wolne oprogramowanie, a przynajmniej brak takich informacji ze strony rządu. Również jednostronny wybór Google jako firmy dostarczającej usług jest interesujący, gdyż do tej pory Rosja broniła tej firmie odstępu do swojego rynku internetowego. Pozostaje jeszcze kwestia bezpieczeństwa danych, czy można sobie wyobrazić, że rosyjscy urzędnicy będą przechowywać państwowe dokumenty na zagranicznych serwerach? Z tego, co wiadomo, Yandex nie planuje w najbliższym czasie uruchamiania usługi podobnej od Google Docs.

żadnych reklam, sama wiedza.

Zarejestruj się na BEZPŁATNY NEWSLETTER i raz w tygodniu otrzymuj najważniejsze wiadmości
ze świata IT, nowych technologii i kryptowalut.

Bez reklam.

  1. Awatar marcinsud
    marcinsud

    amerykański windows im nie przeszkadzał, a google docs już nie? dziwne…

    1. Awatar none
      none

      wiec moze nalezy wyciagnac wniosek, ze nie przeszkadza im "amerykanskie", ale "platne, niedorobione"

  2. Awatar tysek
    tysek

    Dziwne jest też to w kontekście przeczulenia rosjan na punkcie szpiegomani

    1. Awatar M
      M

      szpiegomanii.

      1. Awatar pelnalufa
        pelnalufa

        raczej kontrwywiadu

  3. Awatar trasz
    trasz

    Nie no, genialne – kazac urzednikom uzywac oprogramowania, ktore uniemozliwia jakiekolwiek proby zabezpieczenia przed wyciekiem danych.

    1. Awatar mangoo
      mangoo

      Tzn. gdzie w OpenOffice czy Mozilli wyciekaja dane? Jakie sa zabezpieczenia przed wyciekiem danych w MS Office i Internet Explorerze?

      1. Awatar trasz
        trasz

        @mangoo: W niusie – nawet w tytule niusa – wyraznie pisze o Google Docs. Jak chcesz uzywac Google Docs bez dostepu do sieci?

        1. Awatar mangoo
          mangoo

          @trasz: w niusie wyraznie jest napisane rowniez o OpenOffice i produktach Mozilli.
          Wiecej – w linku do oryginalnego artykulu (np. to, ze na OpenOffice bedzie przeznaczona spora ilosc czasu).

        2. Awatar mangoo
          mangoo

          @trasz: w oryginalnym artykule sugeruje sie tez, ze narzedzia podobne do Google docs powinny zostac rozwiniete w Rosji, a dane trzymane mialyby byc na rosyjskich serwerach.

          Nie wiem rowniez, skad wywnioskowales, ze skoro cos pokaza na szkoleniu, to oznacza to od razu "kazac urzednikom uzywac oprogramowania…".

          Ludzie bywajacy na szkoleniach Oracle tez powinni wymieniac bazy danych w swoich telefona komorkowych na Oracle?

    2. Awatar Aix
      Aix

      trasz pomyłkę zaliczyłeś.

    3. Awatar rkowal
      rkowal

      A nie jest tak, że Google dostarcza maszyn na których urochamia te usługi. Tylko pytam się bo zdaje się, że coś takiego kiedyś czytałem ale nie mam pewności.

  4. Awatar aaa
    aaa

    np: Rights Management Services

    1. Awatar aaa
      aaa

      I chyba chodzi o Google Docs a nie o OpenOffice …

      1. Awatar krzychos7
        krzychos7

        Nie znam osoby która by złamała zabezpieczenia Google Docs ani nie słyszałem o takim przypadku. Zaś RMS, jak i większość zabezpieczeń Microsoftu złamać nie jest za trudno.
        Jeśli zaś chodzi o to że dane nasze są trzymane na serwerach Google to może jednak warto pomyśleć że wielka firma, potentat internetu lepiej potrafi zadbać o ich bezpieczństwo niż małe prywatne serwerownie. Zaś jakby Google miało sprzedawać/wykorzystywać nasze dane to identycznie może robić Microsoft. Co zresztą nie musi być gdybaniem jak w przypadku Google gdzie dowodów nie ma. Zaś w produktach Microsoft już kilkukrotnie znajdywano "bonusy" które wysyłały nasze dane do firmy MS. Pretekstem ma być polepszanie produktów. Tylko jakoś nie wiem w jaki sposób te informacje mają w tym pomóc, oraz jakoś nigdy nie widziałem by MS, w jakiś sposób dostosowywał się do użytkowników. Google zaś śledzi zachowania użytkowników by jak najlepiej się do nich dostosować.

        1. Awatar trasz
          trasz

          @krzychos7: Problem w tym, ze uzywajac oprogramowania Microsoftu mozesz bardzo latwo upewnic sie, ze nic nie wycieka – po prostu odcinajac maszyny od sieci zewnetrznej. W przypadku Google Docs nie masz takiej mozliwosci.

        2. Awatar sss
          sss

          Oj to jakoś niedokładnie Przeglądałeś Internet.
          http://www.betanews.com/article/Google-Docs-secur… http://bits.blogs.nytimes.com/2008/08/27/im-in-yo… http://blog.isc2.org/isc2_blog/2008/09/serious-se…

          A co do MS to ja jakoś nie słyszałem żeby złamano zabezpieczenia RMS. A co do bezpieczeństwa to głównie winę za aktualny stan rzeczy ponoszą tak zwani administratorzy od siedmiu boleści. Co jak co ale ilość włamania do serwerów LINUX jest podobna jak do serwerów Windows (nie mówię o PC). Ostatnio miałem właśnie ciekawą dyskusje z jednym z administratorów Linux który uważał że jak administruje LINUX to jest automatycznie wybitnym ekspertem od Windows. A jego serwer z LINUX to była tragedia bezpieczeństwa – bo przecież nie trzeba wgrywać poprawek – bo to LINUX.

        3. Awatar Tomasz Woźniak
          Tomasz Woźniak

          @sss: jest jednak mała różnica. Administrować Linuksem nie da się bez znajomości technologii, Windowsem jak najbardziej.

        4. Awatar krzychos7
          krzychos7

          @trasz ale jeśli chodzi o rozwiązania offline to masz przecież OpenOffice o którym tu mowa. Zaś Google docs ma być konkurencja dla MS Office Live. Wariant bez sieci to zupełnie inna bajka.
          @sss Najważniejszą dziurą RMS jest fakt iż administratorzy sieci opartych o MS używają swoich kont do przeglądania internetu. Wystarczy jedna zła strona, mail, bądź spreparowane połączenie i posiadamy ich uprawnienia, a dalej to już banał. Zaś tacy administratorzy Linuksa jakich przykład podałeś to w rzeczywistości admini/użytkownicy Windowsa którzy zachcieli się wyróżnić. Lecz zapomnieli uczyć się Linuksa jako odrębnego systemu od podstaw tylko przetlumaczyli to co wiedzieli o Windowsie na Linux.

  5. Awatar mimi
    mimi

    Mimo wszystko podoba mi się, że coś tam próbują robić. Jak nie z jednej mańki to z drugiej. Lepsze to niż nic nie robić lub robić tylko kiełbasę wyborczą.

  6. Awatar sss
    sss

    Proponuje otworzyć stronę wyszukiwarki google i wpisać – google docs security problem
    To kolega usłyszy..

    Nie no dobre Google słucha użytkowników – to mnie najbardziej rozbawiło. Jak i stwierdzenie ze Google to jest święte a MS to jest zły. Bo to przecież wsysaczy wiedzą. Proponuję zainstalować sobie Google Toolbar to zobaczysz co sobie Google wysyła na swoje serwery. O problemach z tym narzędziem to pewnie też nie słyszałeś.

  7. Awatar aix_Wolna_Głupota
    aix_Wolna_Głupota

    Ewidentnie chodzi o wyłudzenie kasy na szkolenia, bo w głowie mi się nie mieści żeby administracja rządowa czy samorządowa Rosji trzymała swoje dokumenty na serwerach należących do firmy z USA. Putin do tego nie dopuści.

    Po za tym Google Doc czy Gmail nie są open sourcowe. Co się dzieje z wiadomościami i dokumentami tam przechowywanymi wie tylko Google i agencje rządowe USA.

  8. Awatar Dyzajash
    Dyzajash

    Od kiedy wuja Joe (czyt. Stalina) nie ma.W Rosji zaczyna się dziać cooraz gorzej xd Podobnie z hakerami rosyjskimi…. znudzeni obecną sytuacją rynkową shakowali painta ;D

    //

    ale wracając do tematu to : możemy być świadkami powstania Googlajki (google by Putin ^^),i googlajka документ (google docs by Putin)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *