Pamiętacie Raport Mniejszości, gdzie skanery rozpoznawały w miejscach publicznych ludzi, by wyświetlać im na billboardach spersonalizowane reklamy? Podobnie ma być w Meksyku. Bo ponoć powszechne skanowanie w miejscach publicznych tęczówek ma służyć nie tylko „bezpieczeństwu”, ale i „wygodzie”. Żegnaj 2010, witaj 1984?
Napisałem “bezpieczeństwo” w cudzysłowie, bo ten wyraz powinien się dobrze kojarzyć i dotyczyć dobra publicznego, jak i osobistego poszczególnych obywateli. Podobna uwaga odnosi się również zresztą do słowa “wygoda”. Jednak wydaje się, że lepszym słowem była by mniej przyjaźnie brzmiąca inwigilacja. I to totalna…
Kilka dni temu firma Biometrics R&D firm Global Rainmakers Inc. (GRI) poinformowała, że dzięki jej technologii zastosowanej w najnowszych skanerach tęczówki, powstało “najbardziej bezpieczne miasto na świecie”. Chodzi o miasto Leon w Meksyku.
W przyszłości, niezależnie czy wchodzisz do domu, otwierasz swoje auto, uruchamiasz laptopa, pobierasz swoje leki w aptece, kluczem do wszystkiego będzie twój unikalny “klucz” tęczówka – mówi Jeff Carter z Global Rainmakers.
Zanim przyszedł do GRI, Carter był szefem think tanku, który powstał we współpracy Bank of America, Uniwersytetu Harvardda, and MIT. Jego zdaniem “każda osoba, miejsce i rzecz na tej planecie będzie podłączona [do systemu rozpoznawania tęczówki] w ciągu najbliższych 10 lat”.
W celu implementacji systemu miasto tworzy bazę danych tęczówek. Dane osób skazanych będą przekazywane obowiązkowo, z urzędu. Prawowici obywatele będą mogli wejść do systemu na zasadzie opt-in.
Kiedy mieszkańcy miasta Leon wsiadają do autobusu lub tramwaju albo podejmują gotówkę w bankomacie, ich tęczówki są błyskawicznie skanowane (każdy skaner jest w stanie dokonać do 50 odczytów na minutę!). Policja monitoruje te odczyty i śledzi lokalizację osób podejrzanych lub poszukiwanych.
Według Cartera nawet oczy zmarłych osób, tak jak to było w Miniority Report, nie oszukają systemu. Jeżeli ktoś jest poszukiwany, system będzie działał jak “cyfrowy list gończy”. Jeżeli ktoś “znanym” przez system złodziejem sklepowym, przy wejściu do sklepu zostanie automatycznie oflagowany. Natomiast osoby uznane wcześniej za niebezpieczne, nie zostaną wpuszczone na pokład samolotu.
Urządzenia produkcji GRI są aktualnie montowane w całym mieście i integrowane z różnymi punktami bezpieczeństwa (posterunki policji, areszty śledcze, etc.). To pierwsza faza projektu, która będzie kosztować mniej niż 5 milinów dolarów.
W drugiej fazie, która rozpocznie się w ciągu trzech najbliższych lat, projekt zostanie rozciągnięty na komercyjne zastosowania i będzie implementowany w środkach publicznego transportu, centrach medycznych, bankach (w tym bankomatach) oraz w innych publicznych i prywatnych lokacjach. Oczywiście tym razem będzie chodziło nie tylko o bezpieczeństwo, ale i “udogodnienia” dla obywateli.
Spektrum urządzeń jest imponujące i rozciąga się od urządzeń, które potrafią działać na wielką skalę, jak Hbox, który będzie montowany na lotniskach i który potrafi przeskanować 50 przechodniów (w ruchu!) w minutę, po małe skanery w rodzaju EyeSwipe czy EyeSwipe Mini, które potrafią “obsłużyć” od 15 do 30 ludzi na minutę.
Pozostaje pytanie po co praworządny obywatel chciał dobrowolnie dołączyć do bazy systemu, poświęcając swoją prywatność i stając się rozpoznawalny praktycznie w każdym miejscu w mieście? GRI ma nadzieję, że wartość prędzej czy później “wartość dodana” zostanie doceniona przez potencjalnych użytkowników – zarówno osoby prywatne, jak i firmy.
“Jest wiele dogodności, które daje system. Na przykład nie musisz nosić żadnych biletów czy dokumentów. Zamiast biletu czy karty bankomatowej wystarczą twoje oczy”. Tak przynajmniej twierdzi Carter, zauważając, że już nikt nie będzie musiał cię legitymować w barze czy sklepie z alkoholem, celem upewnienia się czy jesteś pełnoletni.
Żegnaj 2010. Witaj 1984…
Dodaj komentarz