Wiele się dyskutuje o zastosowaniach WiOO w firmie, urzędach, szkole. Nikt nie wspomina o bardzo istotniej branży jaką jest ochrona zdrowia.
W bardzo bogatym kraju nad Wisłą 99% rozwiązań informatycznych odpowiadających za funkcjonowanie ochrony zdrowia bazuje na zamkniętym, własnościowym, niespójnym i niestandaryzowanym oprogramowaniu.
W szpitalu, w którym pracuję cały system rejestracji, ruchu chorych, dokumentacji i rozliczeń z NFZ bazuje na oprogramowaniu firmy ABG Infomedica, pracującym pod kontrolą systemu MSW. System “ułatwia” biurokratyczną pracę, na którą lekarze poświęcać muszą z każdym rokiem więcej czasu. W rozwiązywaniu problemów miał pomagać m.in. moduł umożliwiający przeglądanie i integrację wyników laboratoryjnych z bazą pacjentów. Niestety koszt licencji na ww. moduł okazał się zbyt wysoki, więc obecnie wyniki przekazywane są na papierze, na kartkach dołączanych do historii choroby.
Przed dwoma laty zakupiono nowoczesny, cyfrowy aparat RTG, który zintegrowano z siecią szpitalną, co umożliwiało oglądanie wykonanych zdjęć w każdym komputerze szpitalnym, bez konieczności wywoływania kliszy. Umożliwiało, gdyż obecnie wspomniana funkcja nie jest aktywna, gdyż koszt licencji na własnościową przeglądarkę zdjęć zapisanych w standardzie DICOM integrującą się z zainstalowaną bazą danych, wynosi (wg dyrekcji) 6tyś PLN miesięcznie (sic!). Tak więc zdjęcia nagrywane są na płyty.
W dobie powszechności tomografii komputerowych, rezonansów magnetycznych i innych wymyślnych badan obrazowych w naszym powiatowym szpitalu napotykamy kolejny problem. Do każdej płyty zawierającej obrazy w standardzie DICOM, producent każdego tomografu, czy rezonansu dołącza swoją, własnościową, super wymyślną przeglądarkę. Jedna wymaga IE 5.5 do poprawnego działania, druga pracuje tylko pod JavaVM, kolejna pragnie, po włożeniu płyty zainstalować w systemie program, na który nie zezwala ograniczenie praw dostępu do komputera w dyżurce lekarskiej. Na szczęście ww. problem rozwiązuję wyciągając z teczki swojego prywatnego laptopa, na którym pod kontrolą systemu z pod znaku Pingwina odpalam prostą Javową przeglądarkę DicomBrowser.
W tym całym bałaganie najlepszym przykładem świeci nasz jaśnie panujący NFZ, który z uporem maniaka przysyła wytyczne kwalifikacji i rozliczeń pacjentów do poszczególnych tzw. Jednolitych Grup Pacjentów w postaci arkuszy XLS bogato okraszonych zaawansowanymi makrami.
Pisząc to nasuwa mi się jedno pytanie, dlaczego? Czy nie istnieją żadne alternatywy? Odważę się zadać pytanie rodem z tabloidów – czy wiemy na co idą nasze pieniądze ze składek?
Dodaj komentarz