Francuski rząd, silnie wspierany przez prezydenta Sarkozy, chce większej kontroli instytucji państwowych nad treściami przesyłanymi w Internecie. Podany powód łatwo zgadnąć: ograniczenie procederu łamania praw autorskich.
Na pierwszy ogień trafić mają sieci P2P, co może wydawać się oczywiste. Jednak tuż za nimi plasują się strony z treściami generowanymi przez użytkowników. W tym dość pojemnym pojęciu, oprócz popularnych serwisów do przechowywania i wymiany plików multimedialnych, leży na przykład również OSnews.
Kontrolę mieliby realizować agenci działający na rzecz właścicieli praw autorskich. W przypadku naruszenia ich praw, użytkownik dostawałby ostrzeżenie. Trzecie ostrzeżenie skutkowałoby odłączeniem użytkownika od sieci, które dostawca musiałby wykonać w terminie 14 dni. W przeciwnym razie, dodatkowo na niego spadałaby kara w wysokości 5000 euro. Co ciekawe, użytkownika nadal wiązałaby umowa, więc dalej musiałby on płacić za usługę. Aby uniemożliwić ukaranym zmianę ISP a tym samym uniknięcie restrykcji, powstałby stosowny urząd oraz podlegająca mu centralna baza danych.
Szczegóły można znaleźć na przykład w opracowaniu autorstwa Moniki Horten, która zajmuje się tym tematem na potrzeby swojego doktoratu.
Mimo odrzucenia tych zapisów przez Parlament Europejski większością niemal 90% głosów, forsuje je Komisja Europejska naciskana przez Francję, która obecnie przewodniczy Unii. Prawo ma dotyczyć całej Unii Europejskiej w ramach tak zwanego Pakietu Telekomunikacyjnego. Istnieje prawdopodobieństwo, że zostanie ono de facto przyjęte już 27 listopada na specjalnym spotkaniu ministrów z krajów członkowskich.
W związku z tym polski oddział ISOC przygotował petycję do Ministra Infrastruktury, którym obecnie jest pan Cezary Grabarczyk (Platforma Obywatelska).