Czy prowadzenie bloga, pod nazwą, która zawiera w sobie pospolity w końcu wyraz angielski „apple” może stanowić naruszenie prawa? Może, ale nie musi. Tymczasem prawnicy reprezentujący w Polsce producenta iPhone’a próbują zamknąć serwis Applemania.pl. Czy są ku temu podstawy prawne?
Czy serwis zrzeszający fanów danego producenta może być solą w jego oku? Niestety tak, choć trudno to zrozumieć. Apple domaga się bowiem zamknięcia blogu Applemania, który od lat zrzesza tysiące miłośników tej marki. Co więcej, w oficjalnym piśmie skierowanym do firmy Blomedia, właściciela Applemanii, amerykański producent określa funkcjonowanie serwisu jako „czyn nieuczciwej konkurencji”.
„Wykorzystanie znaku APPLEMANIA oraz znaku graficznego Apple na stronie http://applemania.pl/ narusza prawa wyłączne naszego Mocodawcy
(Apple – przyp. red.) do jego znaków towarowych oraz stanowi czyn nieuczciwej konkurencji”.
Co więcej, z oficjalnego pisma podpisanego przez polskiego rzecznika patentowego / radcę prawnego, możemy się dowiedzieć, że Apple domaga się od spółki Blomedia nie tylko usunięcia z serwisu wszelkich znaków graficznych przypominających jabłko (co już się stało), lecz także tego, aby ta zrzekła się domeny internetowej applemania.pl i zamknęła blog.
Moim zdaniem te żądania są bezpodstawne. Co innego bowiem wykorzystanie nawet renomowanego znaku towarowego w celach rzeczywiście naruszających zasady uczciwej konkurencji, co innego gdy chodzi o użycie go w celach informacyjnych czy związanych z prawem do recenzji czy do krytyki, które wynika z prawa do wolności słowa i jest zagwarantowane przez Konstytucję RP.
Applemanmia.pl nie zarabia bezpośrednio na sprzedaży produktów Apple, ani też nie produkuje urządzeń podobnych do tych, jakie produkuje właściciel znaku towarowego Apple. Nie może więc dojść do tzw. konfuzji, czyli pomylenia się odbiorcy co do pochodzenia towaru, w którego nazwie znajduje się jako człon wyraz apple – nota bene wyraz pospolity w języku angielskim.
Ów produkt wytwarzany przez spółkę Blomedia (właściciela blogu), to blog – serwis o charakterze informacyjnym zawierający zarówno newsy, recenzje, opisy testów, jak i krytyczne artykuły i komentarze. W blogu nie ma nigdzie informacji, że strona jest np. oficjalnym blogiem Apple’a, a w stopce uwidoczniona jest wyraźnie informacja o podmiocie odpowiedzialnym za prowadzenie strony.
Oczywiście, nazwa Apple to tzw. renomowany znak towarowy. Zatem nie można się nim posługiwać zupełnie dowolnie – choćby chodziło o zupełnie inny zakres produktów, tak jak to jest w przypadku nie renomowanych znaków handlowych, gdzie naruszenie można stwierdzić tylko wtedy, gdy występuje niebezpieczeństwo konfuzji co do pochodzenia towaru. Gdyby było inaczej można by nazwać buty McDonald’s, bo przecież nikt nie pomyliłby producenta takich butów z siecią fastfoodów – ze względu na diametralnie różne branże.
Jednak w przypadku tzw. renomowanych znaków towarowych jest inaczej. Ponieważ sama nazwa jest tak nośna, że użycie np. nazwy Apple do produkowania pod tą nazwą obuwia byłoby czynem nieuczciwej konkurencji. Bo to tak popularna marka, że np. spozycjonowanie na niej w internecie butów dałoby całą masę odwiedzających, którzy wpisywali by w wyszukiwarkę tą nazwę i zafrapowani wchodzili by po wynikach na stronę producenta, co dałoby mu wymierny zysk (w warunkach nieuczciwej konkurencji – w wyniku „perfidnego: wykorzystania renomowanego znaku, który z pewnością jest częstą treścią zadawanych wyszukiwarkom zapytań.
W przypadku blogu o Apple nie ma takiej sytuacji. Tu na przepisy Prawa własności przemysłowej i Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji nakłada się prawo do wolności słowa, w tym m. in. prawo do krytyki.
Każdy ma prawo pisać artykuły (w tym recenzje, opis testów, artykuły krytyczne) o dowolnie renomowanej firmie i wzmiankować w tym celu jej nazwę, choćby była równocześnie zastrzeżonym znakiem towarowym.
Oczywiście, Apple może iść ze sprawą odebrania domeny zarówno do sądu powszechnego, jak i do Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych, ale z mojego doświadczenia praktycznego w takich postępowaniach, stwierdzam, że ma małe szanse.
Sprawa jest bowiem zgoła inna, niż na przykład w przypadku sporu o domenę Świstak.pl, co do której chodziło o perfidne wykorzystanie nazwy znanego serwisu aukcyjnego w celu nabicia sobie klików na zaparkowanej z opcją wyświetlania reklam domenie.
Dlatego moim zdaniem nie tylko Applemania, ale i inne polskie (i nie tylko serwisy), jak np. myapple.pl czy appleblog.pl nie mają się zbytnio czego obawiać.
Z zupełnie zaś innej beczki – marketingowo i wizerunkowo – opisane posunięcie Apple w Polsce to totalny „fail”, „strzał w stopę”. Widocznie na linii prawnicy – Marketing & PR jest słaba komunikacja w tej globalnej korporacji.
A ja tymczasem znajduję kolejny powód by pozostać przy swoim starym smartfonie z Androidem, zamiast lansować się z najnowszym iPhone’m 😉
Dodaj komentarz