Rząd francuski rozważa propozycję podatku, który mieliby płacić internetowi reklamodawcy (a zwłaszcza największy-Google) aby wspomóc branże, które ucierpiały w związku z rozwojem Internetu.
Nowy podatek miałby być sposobem na podtrzymanie branż twórczych mających problemy z utrzymaniem w świecie cyfrowym, np. muzyków i wydawców. Powstały na zlecenie Ministerstwa Kultury raport przewiduje, że duże firmy jak Google, Yahoo, Facebook, AOL i Microsoft powinny być opodatkowane na łączną sumę rzędu 20 mln € rocznie, nawet jeśli ich siedziby nie mieszczą się we Francji. Twórca raportu, producent muzyczny Patrick Zelnick, stwierdza, że podatek ukróciłby „niekończące się wzbogacenie bez zwrotu”-firmy nie powinny zarabiać na „kliknięciach” francuskich internautów bez oddania części zysków na rzecz społeczności artystycznej.
W innej części wspomniany raport omawia ofertę publicznych dotacji dla obywateli na zakup muzyki online, utworzenie podmiotu odpowiedzialnego za przekazanie wpływów artystom oraz zwiększenie wydatków na digitalizację książek. Zawiera również sugestię, że w połączeniu z podatkiem nałożonym na ISP(opartym na ilości przesyłanych danych), łączna suma wpływów wyniesie ok. 50 mln € w pierwszym roku.
Google oczywiście nie zgadza się z uzasadnieniem proponowanego podatku. W wystosowanej odpowiedzi podkreślił ważną rolę promowania współpracy firm internetowych i branży kulturalnej zamiast stawiania ich w opozycji. Wyrażono również nadzieję, że spośród zaleceń raportu wejdą w życie te, które wspierają kooperację — takie jak propozycja uproszczenia i zaadoptowania mechanizmów licencyjnych do środowiska cyfrowego.
Francuski think tank Renaissance Numérique ostrzej zareagował na propozycję rządu, nazywając ją na swej stronie internetowej „rażącym lekceważeniem Internetu i technologii komunikacji”. Firma kwestionuje odpowiedzialność reklamodawców za utratę dochodów artystów i wezwała do bardziej twórczego podejścia do Internetu.
Dodaj komentarz