Trybunał Federalny w Karlsruhe orzekł, iż osoba prywatna posiadająca sieć bezprzewodową, powinna ją zabezpieczać przynajmniej hasłem. Jeżeli bowiem niezabezpieczone połączenie wi-fi zostanie wykorzystane do naruszenia prawa, właściciel punktu dostępowego może zostać ukarany grzywną 100 euro.
Pomysł wydaje się rozsądny. Zwłaszcza, że orzeczenie nie przesądza o ewentualnej współodpowiedzialności właściciela rourtera za zaistniałe czy przyszłe konkretne naruszenia prawa i związanej z tym odpowiedzialności cywilnej lub karnej.
Sąd uznał jedynie, że brak żadnych zabezpieczeń jest swoistym wykroczeniem i nałożył na lekkomyślne osoby karę, której można przypisać charakter “porządkowy”. W szczególności, zdaniem Trybunału, obowiązkiem każdego właściciela sieci o charakterze prywatnym, jest odpowiednie zabezpieczenie jej przed bezprawnym wykorzystaniem przez osoby trzecie. Mowa jednak tylko o pewnym minimalnym standardzie. Sąd bowiem nie określił z góry poziomu bezpieczeństwa i np. nie nakazał regularnej zmiany haseł, czy stosowania haseł o odpowiedniej mocy. Również nie było mowy o sile szyfrowania. Stwierdził tylko, że powinno być przynajmniej jakiekolwiek hasło (dlatego niemieckie organizacje chroniące praw konsumenta uznały wyrok za “wyważony”).
Orzeczenie zostało wydane w związku z pozwem, jaki pewien muzyk wniósł przeciw właścicielowi sieci bezprzewodowej, która została wykorzystana do pobrania (ponoć zabezpieczonych) utworów, które następnie zostały rozpowszechnione w sieciach p2p. Pozwany jednak skutecznie wykazał, iż w krytycznym okresie nie korzystał z własnej sieci, bo był na wakacjach. Sąd obciążył go więc tylko częściową odpowiedzialnością i stworzył precedensową zasadę odpowiedzialności “porządkowej” za brak zabezpieczeń w prywatnej domowej sieci bezprzewodowej.
Dodatkowego wyraźnego podkreślenia wymaga to, iż wyrok dotyczy tylko prywatnych sieci domowych. Fakt ten został słabo zaakcentowany w polskich publikacjach internetowych opisujących orzeczenie. Tymczasem taki pomysł wydaje się sensowny, ale właśnie tylko w stosunku do sieci domowych. Bo co zrobić z sieciami w lokalach usługowych (pubach, centrach handlowych, otwartych sieciach miejskich), gdzie są otwarte hot-spoty?
O ile jeszcze można sobie wyobrazić, że w małej kafejce podawane są dane dostępowe do zabezpieczonego access pointu klientom indywidualnie, o tyle w przypadku publicznej sieci dostępowej w pasażu handlowym jest to nie do zrealizowania. Poza tym nawet podawanie danych dostępowych klientom kafejki, nie spowoduje przecież kontroli nad tym, co robią klienci na swoich laptopach po podpięciu się z podaniem danych dostępowych.
De facto więc wyrok ma na celu przede wszystkim ochronę prywatnych użytkowników przed odpowiedzialnością za bezprawne działania osób trzecich, które wykorzystały ich prywatne sieci domowe. Chodzi o przynajmniej minimalne zwiększenie świadomości właścicieli sieci bezprzewodowych. Jest przecież jednak różnica pomiędzy zostawieniem drzwi całkowicie otwartych na oścież, a zamknięciem mieszkania choćby nawet za pomocą łatwego do przejścia prymitywnego wkładu zamkowego.
Dodaj komentarz