Jak często polskie służby śledcze zwracają się o pomoc do firmy Google?

Nie jest żadną tajemnicą, że polskie oraz zagraniczne służby śledcze bardzo często zdobywają cenne informacje i dowody, w wyniku współpracy z korporacjami z branży teleinformatycznej. Nic więc dziwnego, że internetowy gigant z Mountain View otrzymuje co roku od najrozmaitszych rządowych agencji tysiące nakazów udostępnienia danych zgromadzonych przez użytkowników jego rozlicznych usług. Co jednak najciekawsze, amerykański potentat zdecydował się na uruchomienie serwisu prezentującego statystyki tego typu interwencji z podziałem na poszczególne państwa.

Z serwisu Google government requests dowiemy się, jak kształtują się dla poszczególnych państw statystyki żądań kierowanych przez służby do firmy Google w sprawie usunięcia określonych treści lub też udostępnienia danych użytkowników poszczególnych usług. Na chwilę obecną dostępne są jedynie dane z drugiej połowy 2009 roku. Zawartość serwisu ma być jednak co pół roku aktualizowana o kolejne półroczne statystyki. Szczegółowe informacje na temat powstania samych statystyk oraz ich miarodajności można odnaleźć w dołączonym dokumencie FAQ.

Google government requests zdradza nam, że w trakcie wspomnianego półrocza, polskie służby państwowe 86-krotnie zwróciły się do amerykańskiego giganta z prośbą o uzyskanie dostępu do prywatnych danych zgromadzonych przez określonych użytkowników. To jednak niewiele w stosunku do czołówki państw zainteresowanych danymi swych obywateli:

Warto nadmienić, że nowy serwis udostępnia również informacje na temat żądań usunięcia określonych treści przechowywanych w ramach usług Google. Brak jednak takich danych (być może wynika to po prostu z braku tego rodzaju żądań) dla naszego kraju. W przypadku wielu państw, statystki te zostały wzbogacone również o informacje na temat procentowej ilości żądań spełnionych, wraz z rozbiciem na poszczególne usługi firmy Google.

Z wpisu na oficjalnym blogu firmy Google możemy się dowiedzieć, że nowy serwis ma być swego rodzaju narzędziem do walki z rosnącymi zapędami wielu rządów do cenzurowania Internetu. Czy jednak rzeczywiście serwis Google government requests może się do tego w jakikolwiek sposób przyczynić?

żadnych reklam, sama wiedza.

Zarejestruj się na BEZPŁATNY NEWSLETTER i raz w tygodniu otrzymuj najważniejsze wiadmości
ze świata IT, nowych technologii i kryptowalut.

Bez reklam.

  1. Awatar reasilva.myopenid.co
    reasilva.myopenid.co

    Te dane są mylące, należałoby podawać liczbę "requestów" podzieloną przez liczbę mieszkańców kraju, to dało by lepszy obraz tego, co się dzieje.

  2. Awatar szarpaj
    szarpaj

    Wychodzi na to, że z „pierwszej dziesiątki” (%) najwięcej „cenzurują” Niemcy i Argentyna (~40% żądań to usunięcia). Pozostali z TOP10 ten wskaźnik wynosi do 10%.

    Pozostaje pytanie, czy to oznacza, że dwa wymienione z nazwy mają większe zapędy do cenzurowania? Czy może mniej (procentowo) interesują się innymi ciekawymi danymi, które posiada „G”? Polska jest tuż za pierwszą dziesiątką, ale wygląda na to, że należy do grupy „0% cenzury” (lub „100% podglądactwa”, jak kto woli).

    1. Awatar szarpaj
      szarpaj

      P.S. Co z tą „edycją”?

    2. Awatar aix_Wolna_Głupota
      aix_Wolna_Głupota

      Trzeba odróżnić cenzurowanie od pracy dochodzeniowej Policji. Te requesty dotyczą tego drugiego. Chyba każdemu zależy żeby państwo jak najszybcie wyłapywało kłodziei, bandytów czy morderców.

  3. Awatar video cameras best buy
    video cameras best buy

    It’s really a nice and helpful piece of information.I’m glad that you shared this helpful info with us.Please keep us up to date like this.Thanks for sharing

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *