Właściciel strony kbiz .pl zaczął wystawiać faktury. Model stary – najpierw darmowo, potem płać. Pytanie, który z wielu regulaminów obowiązuje i czy mozna sobie je tak arbitralnie zmmieniać. Dochodzi wymagana forma pisemna wypowiedzenia odnośnie rzekomej umowy zawartej elektronicznie. Problem, ze w relacjach B2B (między przedsiębiorcami) mozna o wiele wiecej, niz gdyby serwis byl przeznaczony dla konsumenta.
Model działania firmy z Wrocławia (tu warto zaznaczyć, że podawany wrocławski adres Plac Solny 14 lok. 3 to adres dość popularnej firmy oferującej wirtualne biura pod prestiżowym adresem w centrum Wrocławia) jest opisany m. in. na forumprawne.org. Problem w tym, że najpierw rejestracja miała być darmowa, a teraz nagle stała się płatna.
Oto bowiem ostatnio administrator rozesłał maile do firm z katalogu, że zmienia się regulamin:
Cytat:
informujemy, że z dniem 7 maja 2013 roku zmianie ulega regulamin serwisu internetowego kbiz.pl. Nowy regulamin przesyłamy w załączeniu.
Proszę zapoznać się z treścią nowego regulaminu i w przypadku braku akceptacji nowych warunków określonych we wskazanym dokumencie prosimy o złożenie pisemnego oświadczenia w terminie do 21 maja 2013r. Złożenie oświadczenia we wskazanym terminie będzie równoznaczne z zaprzestaniem realizacji świadczenia, a w konsekwencji usunięciem Państwa konta z serwisu internetowego kbiz.pl
Pisemne oświadczenie należy wysłać listem poleconym na adres:
kbiz.pl
Plac Solny 14 lok. 3
50-062 Wrocław
Z poważaniem
Zespół portalu kbiz.pl
A obecnie użytkownicy, którzy nie złożyli stosownego oświadcznia w formie pisemnej zaczęli własnie dostawać następujące maile. Dzisiaj dostałem dwa forwardy takich maili od zaniepokojonych znajomych, którzy są zdziwieni wystawioną fakturą na – jak twierdzą – nigdy nie zamawianą (płatną) usługę:
Dzień dobry,
Informuje, że wystawiłem fakturę dotyczącą płatności za usługę reklamową Państwa firmy w serwisie internetowym kbiz.pl.
Faktura ta jest dostępna w wersji elektronicznej (PDF) jako załącznik do niniejszej wiadomości e-mail, można ją pobrać także z adresu http://www.kbiz.pl/faktura/…
Z poważaniem
Krzysztof Habiak
tel. 502 657 692
—–
kbiz.pl
Plac Solny 14 lok. 3
50-062 Wrocław
NIP: 8871646637
Gdyby serwis był przeznaczony dla konsumentów, z pewnością arbitralna zmiana regulaminu byłaby naruszeniem praw konsumenta. Podbnie wymaganie złożenia pisemnego oświadczenia w przypadku wypowiadania umowy zawartej drogą elektroniczną. Aktualny regulemin wprost wskazuje, że usługobiorcami są przedsiębiorcy i „nie-konsumenci”.
Niemniej taki model biznesowy budzi i tak wątpliwości zaróno etyczne jak i prawne.
Przede wszystkim należy się zastanowić, czy w ogóle doszło do skutecznego zawarcia umowy poprzez wypełninienie formularza rejestracyjnego. Zwłaszcza, że pod formularzem jest tylko zalinkowany regulamin i nie jest on bezpośrednio przedstawiany w procesie zawierania umowy. Kolejną sprawa jest to, że po wprowadzeniu opłat nagle usługodawca „lojalnie” informuje o zmianach w regulaminie, etc. Tymczasem wcześniej wielokrotnie zmieniał ten regulamin – przypuszczalnie bez wiedzy użytkowników. Świadczą o tym wpisy archiwalne w http://web.archive.org/, poniżej zrzut ekranu ile razy był zmieniany regulamin.
A zatem powstają pytania:
- czy w ogóle doszło do zawarcia umowy o świadczenie usług elektronicznych
- czy użytkownik został związany skutecznie regulaminem, skoro nie został mu przedstawiony podczas rejestracj?
- którym regulaminem, w jakiej wersji i dacie obowiązywania został ostatecznie związany użytkownik (jeśli w ogóle)?
Wiele wskazówek do odpowiedzi może dać orzecznictwo, do którego jakiś czas temu doprowadziłem w podobnych sprawach. Dlatego warto zapoznać się z moim artykułem pt. Wypełnienie formularza na WWW nie jest chwilą zawarcia umowy on-line.
Przytoczę główne tezy wynikające z powołanego orzecznictwa w dość podobnej sprawie:
TEZY:
- Dowodu na okoliczność zapoznania się z regulaminem on-line nie może stanowić wydruk formularza rejestracyjnego, na którym brak jest „kwadratu”, bądź też „odfajkowanego” pola, w którym osoba dokonująca rejestracji rzekomo zaznaczyła fakt zapoznania się z regulaminem korzystania z portalu.
- Wypełnienie formularza rejestracyjnego zamieszczonego na portalu internetowym stanowi wyłącznie potwierdzenie otrzymania przez osobę dokonującą rejestracji oferty złożonej w postaci elektronicznej (nie jest równoznaczne z przyjęciem oferty).
- Od chwili wypełnienia formularza rejestracyjnego, zgodnie z przepisem art. 661 § 1 k.c, oferent jest związany ofertą przedstawioną on-line, ale przez sam fakt dokonania rejestracji na portalu nie dochodzi jeszcze do zawarcia umowy między stronami.
- Dla wywołania takiego skutku koniecznym jest bowiem nadto złożenie przez rejestrującego się oświadczenia woli o przyjęciu oferty. Oświadczenie takie może zostać złożone poprzez kliknięcie na stosowny link aktywacyjny.
- Okoliczności, w których drogą elektroniczną złożone zostaje oświadczenie woli – takie jak e-maile, zapraszające do rejestracji na portalu – mogą mieć istotny wpływ na wynik jego tłumaczenia.
(zobacz: wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy wraz z uzasasdnieniem)
Problem jest też w tym, że w niektórych archwilanych wersjach regulaminu (np. modyfikacja z dnia 25 marca 2012 r., potem wciąż po modyfikacji z dnia 11 kwietnia 2012 r.) jako administrator właściciel serwisu wpisana jest angielska spółka CH INTERNET BUSINESS SOLUTIONS LTD., z siedzibą 590 Kingston Road, London, SW20 8DN, United Kingdom (Company No. 7933227). W wersjach z innych dat (wcześniejszych i późniejszych) wymieniany jest natomiast International Media Group Krzysztof Habiak Polska. Natomiast na fakturach jako sprzedawca wpisany jest „kbiz.pl Krzysztof HabiakPlac Solny 14 lokal 3, 50-062 Wrocław, NIP: 8871646637„.
Zatem powstaje z kim ewentualnie zawarliśmy umowę? Co w sytuacji, gdy ktoś zarejestrował sie np. 25 marca 2012 r. i „zawarł umowę” z CH INTERNET BUSINESS SOLUTIONS LTD., z siedzibą 590 Kingston Road, London a potem dostał fakturę od Pana Habiaka? Warto podkreślić, iż sama faktura nie jest umową a jedynie dokumentem fiskalnym. Podstawą faktury musi być jakiś stosunke prawny (np. wynikający z zawartej umowy) i wynikające z niego roszczenie o zapłatę.
Analogiczna sytuacja była w serii spraw opisanych tutaj. Firma prowadząca stroję podobną do kbiz złożyła serię pozwów i przegrała (ale tylko w przypadkach, gdzie pozwani aktywnie postanowili się bronić, co oczywiście wiązało się z czasem, kosztami i nerwami). Wiem, że wielu wezwanych do zapłaty wolało dla „świętego spokoju” zapłacić. Wielu też, już po otrzymaniu nakazu zapłaty, nie wniosło sprzeciwu i też, „dla świętego spokoju” zapłaciło. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kwota stosunkowo niewielka, a pozwy były w sądzie właściwym dla usługodawcy ze względu na wybór „sądu wykonania umowy” (a więc, będąc pozwanym, trzeba było jeździć np. na drugi koniec Polski). Nawet ci co wygrali w Legnicy ponieśli dużo większe koszty (choćby samych dojazdów), niż była wartośc przedmiotu sporu. Dlatego też taki proceder oparty jest na stosunkowo niewielkich kwotach i efekcie skali.
Szkoda, że wciąż wielu „e-przedsiębiorców” mówiąc delikatnie wciąż próbuje sobie zakpić z polskich przedsiębiorców. Szkoda, że wyplenienie patalogii, takich jak Pobieraczek, mimo nagłośnienia spraw, mimo decyzji i kar od UOKiK, mimo orzeczeń sądowych trwa latami (przeczytaj: UOKiK nałożył karę a Pobieraczek wciąż pobiera). A nowe podejrzane przedsięwzięcia rosną jak grzyby po deszczu. Pozostaje przede wszystkim prewencja, czyli szerzenie świadomości i nakłanianie ludzi do czytania regulaminów i przede wszystkim nie rejestrowania się na podejrzanych stronach, które pojawiły się znikąd i nie posiadających określonej renomy.
Warto też przypomniec o innym „modelu biznesowym”, na który przedsiębiorcy też powinni uważać. Chodzi o „telemarketing” i oferty składane telefonicznie. Jakiś czas temu dzwonił do mnie znajomy, że dostał fakturę na 1.500 zł za reklamę w Internecie. Okazało się, że na adres działalności zadzwonił sprzedawca. Coś zaproponował. Starsza mama przediębiorcy pokiwała głową, powiedziała, że się zastanowi, przekaże synowi, pomyśli. No i zawarła umowę 😉 Nie wiadomo na co i gdzie. Ponoć były świecone jakieś bannery, czy wizytówki. Za 1500 zł.
Dodaj komentarz