Słowo do profesjonalnych deweloperów: waszą pracę wykonują niewyszkoleni neofici, ale wciąż macie sporo do zrobienia” – takie było przesłanie Todda Fasta, głównego architekta Java Enterprise w firmie Sun Microsystems, który w swoim wystąpieniu w trakcie konferencji JavaOne zredefiniował pojęcie programisty.
Coraz krótszy czas życia aplikacji i – jak to określił Fast – przypadkowi programiści, biorący się za tworzenie oprogramowania, to dwa powody, dla których kariera dewelopera będzie się powoli przesuwała w kierunku autorstwa platform, a nie aplikacji. Podczas prezentacji zatytułowanej „Aplikacje dla mas tworzone przez masy: dlaczego inżynierowie to gatunek zagrożony” Todd Fast przedstawił trzy zasadnicze tezy:
* inżynierowie oprogramowania staną się gatunkiem ginącym,
* licealiści i studenci przejmą pracę inżynierów,
* deweloperzy nie powinni się martwić, bo i tak mają dużo pracy.
Fakt, że studenci przejmują proces tworzenia software’u, jest – jak mówi Fast – „nieco przerażający”. Utrzymując swoje wystąpienie w takim nieco beztroskim charakterze, powiedział, że deweloperzy są osobami o ponadprzeciętnej inteligencji, nie ubierają się dobrze i lubią dziwne rzeczy, np. Monty Pythona. „Jako inżynierowie oprogramowania jesteśmy na krawędzi krzywej populacyjnej” – dodał.
Na przykładzie serwisów społecznościowych i Web 2.0 pokazywał, jak osoby niemające formalnego wykształcenia w tym kierunku tworzą aplikacje. Właściwie przypadkowe osoby mogą, używając np. szablonów w PHP, eksperymentować z blogami, źródłami RSS, na MySpace czy Facebooku. – „To jest dla nich normalne” – mówi Fast. I osoby te budują kolejną generację Sieci, co wcale nie jest złe, bo „nie ma nas dostatecznie dużo, żebyśmy byli w stanie przygotowywać to wszystko, czego ludzie chcą” – dodaje.
Tradycyjna perspektywa tworzenia aplikacji oznacza, że wymaga to czasu, jest trudną sztuką i ma przynieść rozwiązanie konkretnych problemów na dłuższy czas, więc tylko wykwalifikowani specjaliści mogą się podjąć tego wyzwania. Na przykład za pomocą Javy można sobie radzić ze skomplikowanymi zadaniami, ale też złożoność tego języka jest duża. Tymczasem dzisiejsze aplikacje mają krótkie życie i są potrzebne niemalże od ręki. Popularność różnego rodzaju widgetów, mashupów czy aplikacji związanych z serwisami społecznościowymi jest tego najlepszym dowodem. – „Zmienia się definicja aplikacji i zmienia się percepcja aplikacji” – mówi inżynier z Suna. – „Aplikacja to kawałek software’u, który pomaga użytkownikowi rozwiązać konkretny problem” – dodaje.
Metamorfoza dotyczy też sposobu powstawania aplikacji. Niekoniecznie trzeba używać różnych IDE i systemu kontroli wersji. Zamiast tego wystarczy Notatnik. – „Programiści będą zajmowali się tworzeniem platform, na których inni będą konstruowali aplikacje, wzbogacając w ten sposób Sieć” – mówi Todd Fast. Właściwie można zacząć mówić o erze Development 2.0, w której inżynierowie oprogramowania będą jedynie dostarczali narzędzi osobom piszącym aplikacje.
Todd Fast zaakcentował jeszcze jeden fakt: wartość aplikacji zaczyna być mierzona nie ilością czasu poświęconą na jej powstanie, ale liczbą użytkowników, którzy z niej korzystają – np. gra Zombie w Facebooku każdego dnia w październiku ubiegłego roku była uruchamiana przez 250 tysięcy osób, a program został napisany dla zabawy przez jedną osobę! Fast zakończył mocnym akcentem: „Widget Slide ma pięć milionów użytkowników. Nigdy w życiu nie napisałem programu, który miałby taką widownię”.
Osoby uczestniczące w wystąpieniu Todda Fasta przyznawały mu rację, że rola deweloperów się zmienia. Uznano to za pozytywny trend, bo pisanie własnych aplikacji wciąga ludzi do współpracy. Uczestnicy nie zgadzali się jednak z tezą, że to wszystko wydarzy się w ciągu dwóch lat i wskazywali raczej horyzont rzędu 10–15 lat.
Dodaj komentarz