To MSZ dobitna ilustracja tego, co napisałem o przeciętnym nastawieniu geekostwa: piszemy tu o wyglądzie, ale dla typowego geeka wygląd (estetyka) miesza się z "idiotoodpornością" (czyli mechanizmy obsługi błędów), a pewnie też z ergonomią (wygoda użytkowania, co przekłada się też na szybkość pracy) i kto wie z jakimi jeszcze rzeczami. Wszystko do jednego wora i to z pogardliwą nazwą (wystarczy myśleć o innych jak o idiotach i od razu człowiekowi lżej).

Gdyby to był jeden komentarz, to bym się tym nie zajmował, bo po co. Niestety, uważam, że to jest jeszcze dosyć powszechne podejście. "Niestety" – bo strasznie ograniczone i hamujące rozwój Linuksa, FLOSS i wolnego biurka.

Komputer to nie łopata, ale 1) ma coraz bardziej złożone możliwości, 2) szybko się zmienia i 3) mimo, że dawno stał się osobisty, to prawdziwy boom ma wciąż jeszcze przed sobą. Dlatego ułatwianie ludziom życia z nim jest ważne.

Użytkownik ma myśleć – ale nad treścią tego co chce wprowadzać, a nie koniecznie wgłębiać się w to, jak działa jego narzędzie/środowisko pracy. To musi być odruchowe, naturalne (oparte na fizycznym świecie, znanych symbolach – jak znaki drogowe – i nawykach) i wygodne.

A najważniejsze, że to nie przeszkadza nadal używać narzędzi geekowskich (w tym konsolowych) jeśli ktoś chce albo potrzebuje. To nie jest żadne zagrożenie, takie jak np. DRM, które nie będzie naprawdę skuteczne, dopóki wszyscy nie będą zmuszeni do korzystania z niego.

Ba – sytuacja jest dokładnie odwrotna – geecy _mogą_ korzystać z tradycyjnych narzędzi i interfejsów, ale nie muszą wchodzić w te nowe, natomiast ludzie oczekujący wygody nieraz są _zmuszani_ żeby się zajmować rzeczami, które wymagają zmiany przyzwyczajeń.

Ja np. idealne środowisko komputerowe wyobrażam sobie tak, żebym mógł dłubać w nim tak głęboko, jak tylko zechcę albo potrzebuję, ale żebym mógł o nim kompletnie zapomnieć jeśli nie chcę i nie potrzebuję (czyli pewnie przez większość czasu). MS Windows nie da mi takiej szansy nigdy (z powodu licencji nie mogę zajrzeć do korzeni systemu nawet gdy chciałbym za wszelką cenę uniknąć reinstalacji), natomiast Linux i s-ka mogą mi ją dać, ale tylko jeśli rozwijanie wygodnych, estetycznych i odpornych na błędy użytkownika interfejsów będzie traktowane równie poważnie jak pozostałe rzeczy, a nie po macoszemu.

To się na szczęście zmienia: jak kilka razy wspominałem w komentarzach dziś nikt już nie dzieli się świata FLOSS na konsolową elitę i graficzną hołotę, bo elita też zaczęła używać graficznych narzędzi (czy dlatego, że sami chcieli, czy może ktoś ich zmusił?…), ale kwestie ergonomii, estetyki i odporności na błędy na biurku to jeszcze nie jest "no brainer".

Chyba warto częściej powtarzać trzeźwiące narzekania esr-a, że on, stary hacker, nie potrafił skonfigurować głupiej drukarki (!!!) przez CUPS:

http://www.catb.org/~esr/writings/cups-horror.htm… http://www.catb.org/~esr/writings/luxury-part-deu…

Nie chciałbym, żeby środowisko FLOSS pogrążyło się znowu w tak głębokim samozadowoleniu, że potrzebna jest dopiero interwencja wszystkich świętych, żeby zauważyć, że to jest znacznie poważniejszy i głębszy problem niż "odporność na idiotów". Żeby nie było znowu wstydu z powodu tego obmierzłego zarozumialstwa. Razi mnie ono tak samo jak zarozumiałość użytkowników, którzy np. są pewni, że strona HTML liczy się w kartkach, i się o to kłócą z uporem godnym lepszej sprawy (przykład autentyczny). Ale uważam, że prędzej to nasze geekowate środowisko ma szansę przejrzeć na oczy niż oni.

Jestem tu optymistą – temu środowisku już udało się ogromnie dużo osiągnąć i to jeszcze nie koniec jego możliwości; przeciwnie, raczej nabiera masy krytycznej do przeskoczenia kolejnego progu. Biurkowe poszukiwania KDE4, sukces Firefoksa, idee Shuttlewortha, to oznaki, że się nie mylę i naprawdę idzie w dobrym kierunku.