Ubuntu, swego czasu najpopularniejsza i najbardziej przyjazna użytkownikowi dystrybucja systemu Linux, jednak obecnie z wydania na wydanie nad systemem jak i firmą Canonical zaczynają się zbierać coraz ciemniejsze chmury. Kontrowersje zaczęły się już w 2011 roku, kiedy to główne wydanie Ubuntu zostało wyposażone w interfejs Unity. Jak się okazuje, to był początek wielkich zmian.
Wszyscy pamiętają jakie zamieszanie wywołał Mir, wszak, mają prawdo posiadać własny serwer wyświetlania, jednak pisanie nieprawdy o Waylandzie na oficjalnych stronach wiki nie jest już miłe ani poprawne politycznie. Canonical jednak dalej kontynuuje swoją działalność, a raczej czarną działalność, gdyż możemy doczekać się czasów, kiedy repozytorium oprogramowania Ubuntu będzie… płatne.
Nie jest to odrealniona wizja, ponieważ taki pomysł został rzucony i aktualnie trwają rozmowy na ten temat. Przypomnijmy, że samo Ubuntu pobiera całe repozytorium od Debiana, dorzuca swoje poprawki, paczki i w ten sposób ma pod ręką ogromną bazę oprogramowania. Ubuntowe repozytorium dostrzegło wiele dystrybucji i duży odsetek czerpie z tej dobroci pełnymi garściami, jak np.: Linux Mint. Dlaczego repozytorium Ubuntu, a nie Debiana? W główne z tego powodu, że repo Ubuntu posiada nowsze pakiety, przez co możliwe jest zastosowanie nowszych wersji oprogramowania.
Może się to jednak zmienić, gdyż Canonical planuje wprowadzić płatny dostęp do swojej bazy oprogramowania. Nie wiadomo o jakich kwotach debatują deweloperzy, jednak w środowisku wolnego oprogramowania każdy grosz się liczy i dla niektórych dystrybucji wysokie stawki mogą okazać się zabójcze. Użytkownicy Minta sugerują, że ten ruch skierowany jest właśnie w ich stronę, ponieważ Canonical boi się konkurencji, szczególnie na rynku producentów OEM.
No dobrze, a co z licencją? O tym Canonical również pomyślał i ponoć zostali zatrudnieni odpowiedni prawnicy mający się zająć tą sporną kwestią. Sytuacja wygląda na naprawdę poważną…
Jakie są możliwe scenariusze, gdyby ta wizja naprawdę się ziściła? Mniejsze dystrybucje, które korzystają z repozytorium Ubuntu po prostu przestaną istnieć, gdyż nie będzie ich stać na wykupienie dostępu do bazy oprogramowania. Linux Mint w tej sytuacji ma dwa wyjścia awaryjne. Pierwsze to przerzucenie całej siły twórczej na LMDE (Linux Mint Debian Edition), które wykorzystuje repozytorium Debiana lub całkowite odejście od repo Ubuntu na rzecz oprogramowania Debianowego, więc Mintowi taki ruch Canonical za bardzo nie zaszkodzi.
Cóż, Canonical widocznie staje się drugim Apple, które coraz bardziej zamyka swój ekosystem. Różnica pomiędzy obydwiema firmami jest taka, że Apple walczy patentami, a Canonical korzysta z pracy innych i przedstawia ją jako swoją.
Źródło: DistroWatch / Linux Mint
Dodaj komentarz