Kiedy myślę o Apple – przypomina mi się era Woz, oraz tego jak wkroczył w erę PC z prawie mistrzowskim designem sprzętu. Później myślę o Stevie Jobsie i tym jak zniszczył Apple, okradł Xerox, aby w końcu wyprodukować laptopa, który stanowił połączenie komputera przenośnego z neonową deską klozetową.
Tekst jest tłumaczeniem wpisu znalezionego na nycresistor.com.
Codziennie sobie o tym przypominam, kiedy jestem zmuszony minąć morze brzydkich – białych i srebrnych, oraz zbyt drogich tajwańskich laptopów po drodze do odebrania swojego kakao lub ciasteczka w lokalnym Starbucks.
Ale tak na marginesie mam historię, która chcę wam wszystkim opowiedzieć.
Nie jest to historia o doskonałym lub też o jego braku, ani niczym, co was pewnie nie zainteresuje To najzwyczajniej historia o moim przyjacielu Willu i jego małym laptopiku, który potrafił…
Will jest moim przyjacielem od bardzo dawna i na ostatnie przyjęcie z okazji Halloween w NYC Resistor przyszedł przebrany za pakiet tcp/ip. Dowiedziałem się, że około pół dekady temu miał w domu pożar. Jego laptop Apple niestety był wtedy w domu i odniósł ogromne zniszczenia. Poniższy obrazek przedstawia tył tego laptopa.
Maszyna została zalana wodą przez strażaków, przypalona przez ogień i w dużej części została roztopiona… wyglądało na to, że jej los był już przesądzony.
Choć, osobiście uważam, że wygląda całkiem nieźle i uważam, że ten wypadek pozytywnie wpłynął na jej wygląd.
Te małe i naprawdę brzydkie urządzenie w jakiś sposób poradziło sobie i na moich oczach się włączyło.
Nie – nie było to tylko zwykłe włączenie zasilania, ale ten laptop naprawdę zadziałał. Nigdy, w ciągu całego swojego życia nie byłem bardziej zszokowany, niż dnia, kiedy zobaczyłem, jak laptop Apple wstaje z samych ogni piekielnych i powraca lepszy, niż gdy tam trafił.
O malutki Apple, któryś przetrwał pożogę – oddaję Ci hołd!
Dodaj komentarz