RIAA złożyło wniosek przeciwko osobie, która w sieci P2P udostępniała muzykę w postaci ponad 2000 plików. Gdy doszło do jego rozpatrzenia amerykański sąd uznał, że udostępnianie mediów chronionych prawem autorskim nie jest nielegalne i odrzucił pozew RIAA.
Dla sędziny sędzi Janet Bond Arterton logi przygotowane przez RIAA okazały się niewystarczające do udowodnienia winy Christopherowi Brennanowi. Otóż RIAA zarejestrowała jedynie listę plików udostępnianą przez pozwanego w sieci P2P, nie przedstawiono natomiast dowodów na to, że którykolwiek plik został komuś wysłany. W takiej sytuacji wg decyzji sądu nie zostało złamane żadne prawo.
Rozwiązaniem dla RIAA wydaje się być pobieranie od ludzi plików przed wystosowaniem pozwu. Czy jednak sędziowie uznają fakt pobrania pliku jedynie przez organizację za wystarczający? Inną zastanawiającą kwestią jest to, jak do tej pory wyglądały sprawy sądowe wytaczane przez RIAA. Czy sędziowie opierali się na samej liście nazw udostępnianych plików, bez dowodów dot. ich zawartości? Skoro RIAA nie pobierała tych plików, nikt nie mógł mieć pewności że rzeczywiście zawierają chroniony materiał. Czy w takiej sytuacji samo posiadanie pliku o nazwie “Cracked SUSE Linux Enterprise Desktop” nie oznaczałoby łamania prawa?
Dodaj komentarz