Po spotkaniu z RMS – przemyślenia FWiOO

Spotkanie z Richardem Stallmanem już za nami. Kto był niech się cieszy, bo było warto!

Dla wszystkich, którzy być nie mogli Szef Rady Ekspertów Fundacji Wolnego i Otwartego Oprogramowania, dr Tomasz Barbaszewski, przygotował obszerną i nie pozbawioną humoru relację z tego wydarzenia wraz z komentarzem. Znajdziecie ją na stronie Fundacji Wolnego i Otwartego Oprogramowania.

żadnych reklam, sama wiedza.

Zarejestruj się na BEZPŁATNY NEWSLETTER i raz w tygodniu otrzymuj najważniejsze wiadmości
ze świata IT, nowych technologii i kryptowalut.

Bez reklam.

  1. Awatar Husio
    Husio

    Gdzie pojawi się obiecane nagranie wystąpienia?

    1. Awatar Taeril
      Taeril

      Patrząc na http://esdoka.jogger.pl/2009/01/17/video-r-stallm… to już się pojawiło 🙂

      http://video.google.pl/videoplay?docid=-562114288…

    2. Awatar Ktoso the Ryba
      Ktoso the Ryba

      Mam nadzieję że opublikują to np. na stronie ITGiants – ucieszyło by mnie bardzo… W międzyczasie można skorzystać z mojego nagrania: http://video.google.pl/videoplay?docid=-562114288… 1:30h, w niskiej jakości i w pewnym momencie z "skokiem w czasie" ale większość jest – w końcu i tak najważniejsze jest tu audio. Pozdrawiam

      1. Awatar karakar
        karakar

        Ale pobłogosławienie komputerów jest ucięte.

  2. Awatar Azrael Nightwalker
    Azrael Nightwalker

    Na stronie FWIOO nie mogę skomentować więc napiszę tutaj:
    autor tego tekstu używa pojęcia "komercyjne oprogramowanie" do opisywania niewolnego oprogramowania, tymczasem RMS nie ma nic przeciwko oprogramowaniu komercyjnemu, jeśli jednocześnie jest wolne! (np. Red Hat)

    1. Awatar mtjm
      mtjm

      Słowa "twórca" (autor) oraz "Linux" (system operacyjny) są również błędnie użyte.

      A w sprawie dobrowolnych datków znam słynniejszy przykład, lecz nie ma on wyraźnego związku z wolnością.

  3. Awatar jolsky
    jolsky

    Doskonała relacja! Wystąpienie R. Stallmana wywarło na mnie wielkie wrażenie, niestety, nie mam zdolności do tak jasnego przedstawiania swoich myśli jak dr Tomasz Barbaszewski, aby samemu pokusić się o tekst nt. konferencji.
    Wielkie dzięki za linka!

  4. Awatar bqt
    bqt

    Co do wystąpienia: jakiś doktor zapowiadający Stallmana powiedział, że teraz czas na prezentację o Open Source, na co Stallman powiedział: "Open Source? Myślałem, że będzie o Free Software", po czym puścił focha ;-P

    BTW, strona FWiOO nie ładuje się pod Operą 9.63 (pewnie przez źle napisane skrypty JS).

    1. Awatar Zbigniew Braniecki
      Zbigniew Braniecki

      > BTW, strona FWiOO nie ładuje się pod Operą 9.63 (pewnie przez źle napisane skrypty JS).

      Moim zdaniem problem znajduje sie miedzy klawiaturą a krzeslem. SOA#1.

      p.s. moze na przyszlosc najpierw sprawdz zanim znajdziesz winnego i oskarzysz?

      1. Awatar konop
        konop

        To prawda, potwierdzam. Nie ładuje się pod Operą (9.63)

        1. Awatar jolsky
          jolsky

          Co wy opowiadacie? U mnie ładuje się bez problemu w Operze 9.63.

        2. Awatar ech
          ech

          Opera 10 alfa, Ubuntu 8.10 – wszystko jest ok, lacznie z nawigacja po calej stronie.

  5. Awatar X
    X

    Na początek głos zabrali przedstawiciele sponsorów – International Paper oraz BP.

    Rotshildowska BP odpowiada do spółki z CIA za obalenie demokracji w Iranie w 1953 i kilka innych…"drobiazgów" kosztujących życie masy ludzi. International Paper kupił papiernie w Kwidzynie za 1/4 ceny (a cena szła w setki milionów). Nie dziwię się, że maja kasę na bawienie się w dobrodziejow.

    PS. Nie piję tutaj do organizatorów, ani tym bardziej RM (na swoim odcinku robi duzo dobrego). ot, po prostu ciekawostka, która może komuś pozwoli inaczej spojrzeć na świat.

  6. Awatar kj
    kj

    Ja się lekko przyczepię: idąc za wykładnią słowa "super" (jako przymiotnik) w Słowniku Języka Polskiego PWN pierwsze zdanie linkowanego artykułu możemy rozumieć jako: "Bardzo dobry GURU Wolnego Oprogramowania […]" tudzież "Bardzo atrakcyjny GURU Wolnego Oprogramowania […]". Jednym słowem – bełkot na starcie.

    1. Awatar Ren
      Ren

      Swoją drogą atrakcyjny to On nie jest…

  7. Awatar Ren
    Ren

    Zawsze mówi to samo, o tym samym i tak samo. Wielki wybawiciel w świecie opanowanym przez Złyyyyy Microsoft…
    Don Kichot walczący z wiatrakami…

    1. Awatar LittleD
      LittleD

      Tia – słuchajmy tych, którzy za każdym razem mówią co innego i zmieniają poglądy w zależności od sytuacji 😉

      1. Awatar Ren
        Ren

        Można nie zmieniać poglądów, a mówić mimo to na różne tematy. Wymyślać inne żarty chociażby.
        Może moje wypowiedzi nie pasują tutaj, ale takie już są.. Jeśli chodzi o informatykę, to RMS nie jest dla mnie żadnym autorytetem. On próbuje walczyć z czymś z czym walczyć się nie da. Nie jest już informatykiem, tylko filozofem. Jeśli ktoś chce robić oprogramowanie za darmo, to niech je robi i niech mu to idzie na zdrowie. RMS chciałby, żeby każdy program miał otwarty kod, a ja się z tym nie zgadzam. Bo, nie wiem jak Wy, ale ja chcę pisać programy za pieniądze a nie za uśmiech i dziękczynienie.
        Swoją drogą nie uważacie, że hipokryzją jest używanie Open Source do pisania aplikacji, na których będzie się później zarabiać? Gdzie duch GNU? Gdzie podążanie za guru?

        1. Awatar yoka
          yoka

          RMS chciałby, żeby każdy człowiek miał przyjaciół

        2. Awatar Zbigniew Braniecki
          Zbigniew Braniecki

          1) Wkurza mnie taktyka coraz wiekszej liczby komentatorow do ataku uprzedzajacego – "pewnie i tak mnie zminusujecie", "moje oryginalne mysli nie pasuja do tutejszej atmosfery", "nie wygodnie wam czytac to co JA mysle wiec mnie minusujecie" – ja wiem, ze to pomaga ochronic ego, i jesli dostaje plusy to dlatego, ze napisalem prawde, a jak minusy to dlatego, bo tu siedza durnie, ale bez przesady…

          2) Milo by bylo gdybys zapoznal sie z tematyka na ktora sie wypowiadasz.

          a) to czy Stallman jest czy nie jest dla Ciebie guru informatycznym powinno wynikac z opinii na temat jego programowania. Zapoznales sie?
          b) Odkrycie, ze Stallman filozofuje zasluguje na nagrode Cpt. Obvious'a.
          c) Nie znam nikogo kto zmienilby swiat nie walczac z czyms o czym innym wydawaloby sie ze walczyc z tym sie nie da
          d) Pisanie programow za pieniadze w zaden sposob nie kloci sie z przekonaniami RMS'a. Ot, zeby daleko nie szukac, zapewniam Cie, ze ja nie gloduje. A ostatni kawalek kodu ktory nie jest otwarty napisalem kolo roku 2002. Wiem, mysl to porazajaca, ze mozna pisac program na ktorym wszyscy zyskuja i nikt nie traci, ale trzeba to przelknac, bo taka moze byc rzeczywistosc jesli tylko nie usiadziemy na dupie i nie zadeklarujemy, ze "ja chce kase wiec bede pisal zamkniete", myslenie "out of the box" daje fajne efekty.
          e) Nie, nie uwazamy, ze hipokryzja jest… – wrecz odwrotnie, jest realizacja ducha wolnego oprogramowania. Jesli tego nie rozumiesz, to nie omawiaj zjawiska prosze, tylko albo sie zapoznaj jesli Cie to ciekawi, albo skup sie na tym na czym sie znasz.

          Pozdrawiam

        3. Awatar jolsky
          jolsky

          Gdyby chciało ci się przeczytać przynajmniej recenzję z wystąpienia (nie wymagam wysiłku koniecznego do zaznajomienia się z poglądami Stallmana, czy wyprawy na konferencję) to wiedziałbyś, że RMS nie ma nic przeciwko zarabianiu na pisaniu programów. Zwraca jedynie uwagę na niekorzystne dla użytkownika/klienta/konsumenta licencje ograniczające jego wolność w korzystaniu z produktu, za który zapłacił.
          A w przypadku np. samochodu, kupujesz auto, czy tylko prawo do jego użytkowania, i to jedynie w określowny przez producenta sposób? Wyobraź sobie, że np. BMW sprzedając Ci samochód zabrania ci pożyczania go żonie lub przyjacielowi, lub pozwala na jazdę nim tylko po twoim mieście, a na wyjazd na wakacje musisz dokupić odpowiednią licencję. W innym przypadku łamiesz prawo i grozi ci do 10 lat więzienia.
          Dla mnie to paranoja.

        4. Awatar krzy2
          krzy2

          @Zbigniew Braniecki:

          Ad. 1. Cóż poradzić, że kryterium plusowania/minusowania nie jest zawartośc merytoryczna postu, tylko zgodność z linią ideologiczną portalu 🙂

          Ad. 2d. Faktem jest również, że np. p. Owsiak ostatni raz do "normalnej" pracy chodził kilkanaście lat temu, a od tego czasu utrzymuje się z datków, w czym oczywiście nic złego nie ma. Tylko nikt przy zdrowych zmysłach jednak nie sugeruje, że wszyscy powinniśmy pójść w ślady p. Owsiaka, i założyć fundacje, bo inne formy zarabianie pieniędzy są niemoralne. A dokładnie to proponuje p. Stallman. W dodatku określając programistów komercyjnych mianem "zbrodniarzy przeciwko ludzkości".

        5. Awatar Ren
          Ren

          Więcej nie będę już komentował, tylko chciałem powiedzieć, że mniej więcej zapoznałem się z poglądami Stallmana i nie podobają mi się one, ponieważ nie pasuje mi jego pojęcie ograniczania wolności. Przykład z BMW był całkiem dobry, ale nie do końca adekwatny, bo oprogramowanie, to nie samochód.. Nie podpisujemy licencji na jego używanie. Firmy sprzedające oprogramowanie chcą mieć jak największe zyski, dlatego piszą takie a nie inne umowy licencyjne. Ja uważam, że jak chcę używać jakiegoś programu, to muszę za niego zapłacić. Tak wygląda teraz cały świat. Ktoś coś robi, inni to kupują. Nie czuję, żeby moja wolność była gwałcona.
          I żeby nie było, że nie jestem za Open Source, bo popieram ten ruch, ale nie podobają mi się do końca poglądy Stallmana ot co. Gdyby się tym nie interesował, to nie zaglądałbym na tę stronę.
          I zgadzam się z Krzy2..

        6. Awatar kocio
          kocio

          "Firmy sprzedające oprogramowanie chcą mieć jak największe zyski, dlatego piszą takie a nie inne umowy licencyjne." – tzn. sprzedające samochody nie chcą? Przecież też mogłyby nakazywać takie licencje, żeby zwiększyć wpływy – co teraz jest dla nich niezwykle ważne z racji kryzysu.

          "Tak wygląda teraz cały świat. Ktoś coś robi, inni to kupują." – mówisz o przedmiotach materialnych, tam jest banalnie. Sprawa nie dotyczy przedmiotów materialnych, i to potwornie komplikuje sprawę.

        7. Awatar radekk
          radekk

          Co ciekawe w przedmiotach materialnych takich jak samochody, telefony komórkowe, pralki, kuchenki mikrofalowe, itp. jest coraz więcej oprogramowania. Czy ktokolwiek zastanawiał się że na to oprogramowanie także jest udzielana licencja? Może niedługo dojdziemy do sytuacji, że spora część funkcjonalności jaką oferują te przedmioty (przy telefonach już to praktycznie mamy) będzie zależała wyłącznie od zakupionych na nie programów. Może się nagle okazać, że używanie tych funkcjonalności jest ograniczone licencyjnie.

        8. Awatar szatox
          szatox

          "Nie czuję, żeby moja wolność była gwałcona."
          O_o Twoja wolność nie jest gwałcona. One jest jedynie brana siłą!*

          * – czym się różni gwałt od wzięcia siłą? Po wzięciu siłą nikt się nie skarży 😉

        9. Awatar Zbigniew Braniecki
          Zbigniew Braniecki

          > Ad. 1. Cóż poradzić, że kryterium plusowania/minusowania nie jest zawartośc merytoryczna postu, tylko zgodność z linią ideologiczną portalu

          To stanowisko tych, ktorzy dostaja duzo minusow. Jak sadze, latwiej im tym wytlumaczyc swoja niepopularnosc przy okazji dezawuujac minusujacych i chroniac swoje ego. To sie nazywa redukacja dysonansu poznawczego i jest w czlowieku strasznie silne – potrafimy byc bardzo sprytni w wymyslaniu wersji swiata ktora wytlumaczy nasza niepopularnosc bez naszej winy, a jeszcze lepiej jak udowodni tym nasza wyzszosc.
          Dodatkowa zaleta jest to, ze stajemy sie "niezniszczalni" – jesli otoczymy sie takimi opisami zjawisk, to nawet jak napiszemy piramidalna bzdure i strollujemy i dostaniemy 100 minusow, to i tak nigdy sie o tym nie dowiemy i nasze ego bedzie ochronione. Taktyka doskonala, tylko czy chcemy sie oszukiwac?

        10. Awatar przemysław
          przemysław

          Od strony psychologicznej ładnie zjawisko ująłeś, natomiast nie ma ono żadnego zastosowania do oceny komentarzy na OSNews.pl. krzy2 akurat ma rację co do minusów za niezgodność z ideologiczną linią portalu, chociaż ja zastąpiłbym to raczej "ideologią dużej części użytkowników serwisu". Plus czy minus funkcjonuje tutaj jako zgadzam się / nie zgadzam się i akurat z zawartością merytoryczną posta nie musi mieć nic wspólnego.

        11. Awatar trasz
          trasz

          @Zbigniew Braniecki: Jesli napiszesz "MICROSOFT UPADA!!!11!" dostaniesz mniej wiecej +10. Jesli napiszesz, ze ilosc dziur w kernelu Linuksa i Windows znalezionych w ciagu ostatniego roku jest podobna, to dostaniesz jakies -15. Pierwsze jest bzdura, drugie – obiektywnym i latwo weryfikowalnym (chociazby na Secunii) faktem. Tak wiec nie masz racji. 😉

  8. Awatar NodDeat
    NodDeat

    Mam nagranie audio, w kiepskiej jakości ale słuchać można (nie słychać tylko pytania które były zadawane bez mikrofonu). Zapisany został cały wykład włącznie z licytacją 🙂

    Proszę ściągać tu: http://bo.net.ua/pages/yurko/stallman/

  9. Awatar jolsky
    jolsky

    @Ren,
    Nie zrozumiałeś. Nie mam nic przeciwko płaceniu za oprogramowanie. Stallman, o ile go dobrze rozumiem, również nie. Jest to praca jak każda inna i programiście należy się za nią wynagrodzenie, w zupełności się zgadzam. Ale jest to OK tylko wtedy gdy kupuję PROGRAM, a nie PRAWO DO JEGO UŻYTKOWANIA (na dodatek bardzo ograniczone). Nie podoba mi się sytuacja gdy np. staję się przestępcą w świetle prawa, ponieważ zainstalowałem na komputerze żony kupiony legalnie Windows.
    Naprawdę nie widzisz tej różnicy?

    1. Awatar vries
      vries

      Dokładniej program prawnie ograniczony przez licencję. Mimo wszystko program też dostajesz i masz prawo do min. robienia jego kopii zapasowej. Kupujesz legalnie windowsa i instalując go zgadzasz się na warunki licencji. Żonie możesz kupić druga kopię z dającą ci licencję na drugie stanowisko. Jeśli robisz inaczej łamiesz umowę, na którą się zgodziłeś.
      Może ci się to nie podobać, ale takie oprogramowanie świadomie nabyłeś.

      1. Awatar szatox
        szatox

        AFAIR w licencji windowsa było coś takiego, że system zainstalowany na dysku był uważany za kopię zapasową…. Tak, to jest absurdalne, ale system na dysku twardym komputera jest kopią nośnika, a wolno mieć JEDNĄ kopię zapasową, więc de facto nie można mieć żadnej.

        Tak, to się prosi o minusa, ale mimo wszystko, jezeli jestem z błędzie to mnie poprawdcie, zamiast bezmyslnie klikać. To nawet kot potrafi (jak chodzi po klawiaturze pod nieuwagę właściciela)

        1. Awatar vries
          vries

          Nie wiem dlaczego miałoby to być interpretowane w ten sposób (to, co masz na dysku to nie jest żadna kopia zapasowa).

      2. Awatar jolsky
        jolsky

        @vries,
        Bardzo mi się to nie podoba, dlatego Windowsów, ani Mac OS-a nie kupiłem tylko zainstalowałem Linuksa 😉
        I nie musisz mi tłumaczyć co mogę zrobić z "zakupionym" Windowsem, czytałem licencję.
        Podczas zakupu nie dostaję programu NA WŁASNOŚĆ. Pozwól, że ponownie skorzystam z analogii do samochodu (wiem, że jest to przedmiot materialny, ale w ten sposób łatwiej mi wytłumaczyć, dlaczego wg. mnie licencja na używanie zamkniętego programu jest nieuczciwa): kupując samochód staję się jego pełnoprawnym właścicielem, czyli mogę go odsprzedać, pożyczyć koledze, używać w sposób jaki tylko mi się podoba jeżdżąc nim gdzie chcę, kiedy chcę i jak chcę. Mało tego, mogę dokonać w nim dowolnych przeróbek, malując go w kwiatki, zakładając większe koła, podnosząc zawieszenie, montując turbinkę itp. Wszystko to mogę zrobić nie stając się przestępcą, ponieważ zapłaciłem za niego i jest MÓJ.
        "Zakupionego" programu z ograniczonymi prawami do użytkowania nie mogę zainstalować na komputerze członka rodziny, nie mogę pożyczyć koledze, nie mogę dokonać w nim żadnych zmian. Nie jestem więc WŁAŚCICIELEM produktu, za który zapłaciłem!
        A na zakończenie dla tych, którzy twierdzą, że Microsoft nie umieszcza w swoim systemie żadnego kodu szpiegującego – drugi podpunkt punktu 7 umowy licencyjnej, którą akceptuje się (lub nie 😉 ) podczas instalacji Windows XP Pro:
        "You agree that Microsoft and its affiliates may collect and use technical information gathered in any manner as part of the product support services provided to you."

        1. Awatar przemysław
          przemysław

          @jolsky:
          Twoje porównanie do samochodu jest naciągane jak gumka do majtek i przedstawia wykoślawiony obraz rzeczywistości. Chciałbym zobaczyć człowieka kopiującego własny samochód, żeby go komuś pożyczyć.
          W wielu przypadkach możesz zamknięte oprogramowanie pożyczyć osobie trzeciej (jeśli licencja nie stanowi inaczej), pod warunkiem, że Ty w tym czasie nie będziesz go używał (miał zainstalowanego na swoim komputerze). Czy razem z kolegą jednocześnie prowadzisz swój samochód? Popatrz na oprogramowanie jak na książkę, jedna książka – jeden czytelnik.
          Mało tego, jeśli licencja nie stanowi inaczej – możesz oprogramowanie odsprzedać (licencje np. Corela są transferowalne).
          Wiele programów nie wymaga nawet aktywacji (dowodem oryginalności może być np. hologram, nr seryjny i dowód zakupu, przy czym ten ostatni możesz być na inną osobę). Z tym to już można robić cuda.
          Istnieją również licencje restrykcyjne np. dla produktów typu OEM lub chore jak np. ta z AutoCada (limitowane aktywacje, kłopoty z odsprzedażą) – ale tak nie jest w każdym przypadku, a Ty to niebezpiecznie generalizujesz.

        2. Awatar Vasia
          Vasia

          >Popatrz na oprogramowanie jak na książkę, jedna książka – jeden czytelnik.

          czy pan przypadkiem wie co to jest kserokopiarka (nie mówiąc o skanerach czy aparacie fotograficznym)? Niestety, ja nie potrafię zrozumieć, dlaczego kopiowanie książek musi być nielegalne.

        3. Awatar przemysław
          przemysław

          Zrozumie to pani, dopiero wtedy gdy będzie autorem lub wydawcą, który się z wydanych książek musi utrzymać.
          Jeśli ma pani zamiar udostępniać własną twórczość bezpłatnie, nikt pani tego nie zakazuje. Nie można natomiast żądać tego od innych, ani kraść cudzej pracy.
          Proszę sobie wyobrazić, że wiem do czego służy kserokopiarka tak samo jak wiem, że noża kuchennego nie wbija się sąsiadowi w plecy tylko służy np. do krojenia pomidora.

        4. Awatar Vasia
          Vasia

          Pan raczej nie był na wykładzie Stallana i nie chce pan się dowiedzieć o czym ten pan mówił. Mówił dokładnie o tym, że wolność (oprogramowania, książek itp) NIE ZNACZY że coś jest za darmo, czy to ciężko zrozumieć?

          No to w takim razie wszystkiego najlepszego życzę.

        5. Awatar krzy2
          krzy2

          A gdyby Pani przeczyatła jakiekolwiek opracowanie o ochronie własności intelektualnej poza bajkami Stallmana, to rozumiałaby Pani na czym polega problem z jego pomysłami.

          Co do implikacji wolność -> darmowość która zdaniem Stallmana rzekomo nie zachodzi, to temat ten był wielokrotnie dyskutowany, nawet na tej stronie. Wystarczy poszukać.

        6. Awatar noddeat
          noddeat

          no to na czym?

  10. Awatar przemysław
    przemysław

    Pani retoryka dla dyskutanta jest fatalna. Od razu implikuje pani drugiej osobie nieznajomość urządzeń technicznych, a te delikatne – kategoryczne stwierdzenia: "pan raczej nie był.. i nie chce pan się dowiedzieć…" to założenie a priori tego, że jest się mądrzejszym i ma się rację.
    Żeby dowiedzieć się co RMS mówił, wystarczy zapoznać się z relacją dr Tomasza Barbaszewskiego lub obejrzeć materiał audio – wizualny.
    Uczepiła się pani tych nieszczęsnych książek w sposób oderwany od rzeczywistości (notabene nawet zwolennicy WIOO krytykują przyjęty przez RMS'a model). Jeśli książka jest wydana przez wydawnictwo dla zysku, to chyba jasne, że nie należy jej kopiować (czytaj kraść, jeśli można ją normalnie nabyć). Bo tak się składa, że aktualnie to co proponuje RMS nie obowiązuje. Jeśli ktoś natomiast ma ochotę wydać swoją książkę na "wolnej licencji" to proszę bardzo, zawsze może to zrobić nawet teraz (o ekonomii tego rozwiązania nie dyskutujmy).
    Teraz już koniec, bo muszę popracować. Niestety trzeba będzie użyć plotera, żeby sobie mapy wydrukować (mam nadzieję, że jako absolwent AGH dam sobie radę, chociaż przecież nie znam się na kserokopiarkach nie wspominając o skanerach czy aparatch cyfrowych). EOT !

    1. Awatar noddeat
      noddeat

      >Jeśli książka jest wydana przez wydawnictwo dla zysku, to chyba jasne, że nie należy jej kopiować

      Nie, nie jasne. Człowiek, który kseruje książkę, nie kupi jej, bo go poprostu nie stać, czyli w żadnym przypadku zysku wydawnictwo nie dostanie. Więc co temu wydawnictwu za różnica, kseruje któś książki czy też nie?

      Ok, daruję panu tę książki. Czy wie pan, np., że dostęp do czasopiśma Physical Review kosztuje 10000 euro na rok? Czy wię pan, że żaden autor ani żaden recenzent nie dostaje żadnej opłaty za publikacje w tym czasopismie? Wolna alternatywa? Nie ma, bo są takie rzeczy jak "impact factor" itp. Co robić naukowcom z tych krajów, których nie stać na taki dostęp? Nie zajmować się nauką? Żebrać (tzn. za każdym razem pisać do autorów, żeby wysłali manuskrypt?)

      To jest jeden przykład, drugi to jest copyright dla martwych autorów, chciałem bym się dowiedzieć, w jaki sposób "nie kopiowanie" np. książek Feynmana może pomóc temu wybitnemu fizykowi w raju?

      1. Awatar przemysław
        przemysław

        Nie, nie jasne. Człowiek, który kseruje książkę, nie kupi jej, bo go poprostu nie stać, czyli w żadnym przypadku zysku wydawnictwo nie dostanie. Więc co temu wydawnictwu za różnica, kseruje któś książki czy też nie?

        Nie każdy kto książkę kseruje nie ma na nią pieniądzy (to samo dotyczy oprogramowania). Jak ktoś nie ma pieniędzy to sobie radzi tak jak może, legalnie (biblioteki publiczne lub biblioteki uczelniane dostępne dla osób spoza uczelni) lub nielegalnie (kseruje).
        Wiem, że są pozycje których nie można nabyć – ale o przypadkach szczególnych nie dyskutuję. Piszę tylko o tym co jest na rynku dostępne, co można bez przeszkód kupić.

        Czy wie pan, np., że dostęp do czasopiśma Physical Review kosztuje 10000 euro na rok? Czy wię pan, że żaden autor ani żaden recenzent nie dostaje żadnej opłaty za publikacje w tym czasopismie? Wolna alternatywa? Nie ma, bo są takie rzeczy jak “impact factor” itp. Co robić naukowcom z tych krajów, których nie stać na taki dostęp? Nie zajmować się nauką? Żebrać (tzn. za każdym razem pisać do autorów, żeby wysłali manuskrypt?)

        Taka kwota na mnie nie robi żadnego wrażenia, tym bardziej, że nie zająknąłeś się o tym, że czasopismo finansowane jest przede wszystkim z opłat wnoszonych przez abonujące je instytucje. A to oznacza, że opłaty nie są ponoszone przez pojedynczych fizyków, tylko przez Instytuty, w których pracują. Klepnąłem w wiki i coraz więcej dziur widzę w tym co piszesz, nie wspomniałeś o części bezpłatnego dostępu, a także o możliwości zakupu pojedynczych artykułów ani o programie darmowego dostępu "free to read" (to mi jakoś tak sytuację z Blenderem przypomina, oczywiście kwota jest znacznie niższa).
        Co mają robić naukowcy z biednych krajów? – to samo co wszyscy ludzie na świecie, pracować, starać się i rozwijać własne pasje (niekoniecznie w kraju, w którym się urodzili).

  11. Awatar noddeat
    noddeat

    >Taka kwota na mnie nie robi żadnego wrażenia, tym bardziej, że nie zająknąłeś się o tym, że czasopismo finansowane jest przede wszystkim z opłat wnoszonych przez abonujące je instytucje.

    Tak, ten dostęp jest finansowany przez budżet państwa, tylko że Phys. Rev. – to nie jest jedyne potrzebne czasopismo. Dla normalnej pracy niezbędny jest dostęp do tysiąca czasopism, i to kosztuje dość sporo. Ja np. mam w swojej instytucji dostęp do czasopism wydawnictw Elsevier czy American Institute of Physics, ale np. nie mam dostępu do Nature i Science. Chociaż raczej nie pisałem o Polsce, raczej o krajach biedniejszych. Ukraińcy czy też Rosjanie np. mają bardzo ograniczony dostęp do czasopism światowych, nie wspominając kraje Afryki czy też India.

    >nie wspomniałeś o części bezpłatnego dostępu
    taki dostęp nic nie daje prawie. Jedyną alternatywą jest arxiv.org – archiwum manuskryptów. Nistety, nie wszyscy naukowcy są tacy świadomi żeby tam publikować się po tym, jak praca została przyjęta do druku w czasopiśmie zamkniętym.

    >pracować, starać się i rozwijać własne pasje
    owszem. i walczyć o swobodę dystrybucji wiedzy, informacji, sztuki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *