Ugoda pomiędzy Google a Unią Europejską zbiera pierwsze żniwa. Blisko 100 tysięcy obywateli Unii zażądało usunięcia z wyników wyszukiwania wrażliwych informacji.
Jakkolwiek nie oceniać by Unii Europejskiej, wywalczenie u Google respektowania Prawa do zapomnienia, jest sporym sukcesem tej instytucji, nawet jeśli część specjalistów uważa ustawę za objaw cenzury. Jak podaje Wall Street Journal, od maja, kiedy nowe prawo zaczęło obowiązywać, już 91 tysięcy osób złożyło wniosek o usunięciu z wyszukiwarki odnośników do stron z wrażliwymi, nieprawdziwymi bądź nieaktualnymi informacjami na ich temat. W ramach wszystkich postępowań zgłoszono 328 tysięcy linków do witryn, które mogłyby naruszać prywatność wnioskujących.
Ze względu na ogromne zainteresowanie programem, Google nie było w stanie rozpatrzyć wszystkich wniosków, choć przeszło połowa z nich został już zrealizowana. W 15% przypadków firma miała wątpliwości, czy żądania były zasadne i poprosiła wnioskodawców o dodatkowe wyjaśnienia. Jimmy Wales, założyciel Wikipedii, krytykuje ustawę wprowadzoną przez Unię, sugerując, że Google nie powinno pełnić roli cenzora w Internecie.
Choć w kontekście Prawa o zapomnienia mówi się zazwyczaj o Google, nie należy zapominać o tym, iż dotyczy ono wszystkich wyszukiwarek. Microsoft wprowadził kilka dni temu możliwość usuwania wrażliwych danych z Binga, dlatego jeśli ktoś chce być wymazany z e wszystkich wyszukiwarek, powinien zgłosić swoje obiekcje zarówno do Microsoftu, jak i Google. W przeciwnym razie może okazać się, że to co usunięto z jednej wyszukiwarki, bez problemu można znaleźć w wynikach tej drugiej.
Dodaj komentarz